22.

7.5K 262 131
                                    

- Jesteś pewna, że chcesz tam iść? - Lekko zaniepokojony głos Malfoya dotarł do jej uszu.

Westchnęła ciężko i złapała go delikatnie za rękę.

- Nie mogę wiecznie ich unikać, Draco... - Odparła i wsunęła na nos ciemne okulary.

Widział, że nie czuła się komfortowo na myśl, że ma spędzić kilka godzin na plaży ze swoimi przyjaciółmi i ich dziećmi, ale z jakiegoś powodu uparła się, żeby jednak tam się udać.

Aportowali się do małej nadmorskiej miejscowości, która jako jedna z nielicznych w kraju była całkowicie zamieszkana przez czarodziejów przez co stanowiła atrakcyjny punkt dla rodzin z małymi dziećmi.

Harry i Ginny mieli tam niewielki letniskowy domek, do którego zaprosili ich na cały lipcowy weekend. Hermiona zgodziła się tylko na jedno przedpołudnie, co i tak przyjęli z wielkim zadowoleniem.

Gdy szli niespiesznie po plaży zobaczyła w oddali znajomą sylwetkę.

- Ciocia! - Rozległ się podekscytowany chłopięcy głos na dźwięk którego poczuła ciepło w sercu.

James Potter był jednym dzieckiem, na którego widok nie czuła bezbrzeżnego smutku i cierpienia.

- Cześć, urwisie! Ale wyrosłeś, niedługo będziesz wyższy ode mnie! - Zachwycała się z uśmiechem przytulając chude ciałko do siebie, a Draco nieświadomie zaczął jej żałować. Byłaby cudowną matką.

- Kto to? - Chłopiec zapytał niepewnie wpatrując się w towarzyszącego jej mężczyznę, a po sekundzie na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech. - To przecież Draco Malfoy, numer zero siedem w naszej reprezentacji!

Malfoy ukłonił się teatralnie.

- To ja, we własnej osobie. - Odparł i zobaczył jak James trochę się zawstydził.

- Ciociu, skąd znasz najlepszego gracza quidditcha na świecie? - Zapytał cicho, jakby miał nadzieję, że jego idol go nie usłyszy.

- Chodziliśmy razem do Hogwartu, tak samo jak Twoi rodzice. No i Draco i ja niedługo bierzemy ślub. - Wytłumaczyła i pomachała lekko Harry'emu, który szedł w ich kierunku z Albusem na rękach.

- Ślub? - Siedmiolatek zapytał ze zgrozą. - To obrzydliwe!

- James. - Ojciec upomniał go delikatnie i posłał swojej przyjaciółce piękny uśmiech. - Miło Cię widzieć, Hermiono.

Była Gryfonka spięła się lekko na widok półrocznego niemowlaka o pięknych niebieskich oczach i ciemnych włoskach znajdującego się w jego ramionach, ale odetchnęła cicho i odwzajemniła uśmiech.

- Ciebie również, Harry.

- Malfoy. - Ciemnowłosy mężczyzna podał mu rękę i wskazał im taras swojego domku, który wychodził prosto na plażę. - Ginny na Was czeka ze śniadaniem. No i jest też Ron...

Kasztanowłosa zamarła i posłała przyjacielowi niedowierzające spojrzenie.

- Serio, Harry? - Mruknęła, ale przecież nie mogła się obrócić na pięcie i sobie pójść, bo jej były mąż z rodziną nagle znalazł się w tym samym miejscu, co ona.

- Przepraszam, Sandy się uparła, żeby tu przyjechać razem z nami...

Sandy była żoną Rona - bardzo stanowczą i nieznoszącą sprzeciwu żoną.

- Nie ma sprawy. - Wzruszyła ramionami i czując palce Malfoya na swojej dłoni ruszyła w stronę domku.

Ginny na ich widok pisnęła z radości i wyściskała Hermionę mocno, a Dracona obdarzyła miłym uśmiechem.

Granger?! // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz