Część 9

155 8 0
                                    

Spojrzałam na Joaquina. Uśmiechał się tak, że z jego oczu bił niemal blask. Był szczęśliwy. Na prawdę chciał powiedzieć tym wszystkim ludziom, że rozumiemy się bez słów. A tym samym wyznać, że łączy nas coś więcej. To było nierealne. Przecież do tej pory chronił swoją prywatność, bardzo ciężko było odnaleźć jakiekolwiek informacje o jego związkach. A teraz? Wyznawał wszystkim, że jestem mu bliska. 

Może faktycznie ten film go zmienił?

A może ja byłam tak wyjątkowa, że chciał wszystkim o tym powiedzieć?

Miałam zamiar go o to spytać, ale teraz chłonęłam tę chwilę, patrząc mu w oczy, które błyszczały prawdziwą radością.

Po przemowie, wszyscy zgromadzeni zaczęli bić brawa, a reporterzy jak na sygnał rozpoczęli fotografowanie obrazów, ale także i mnie z Joaquinem. A więc już jutro wszyscy będą wiedzieć, że spotykam się z gwiazdą. Ale jak nazwać tą relację? Romans, związek? Nie chciałam się tym jeszcze przejmować.

- Bardzo podoba mi się twój obraz - nagle podszedł do mnie jeden z reporterów - czy malowałaś go pod wpływem znajomości z Joaquinem Phoenixem?

- Kiedy go malowałam, nie znałam jeszcze osobiście Joaquina - odpowiedziałam - poznaliśmy się nie dawno, dzięki temu że opublikowałam moją pracę w internecie. 

- Jesteście oficjalnie parą? - w rozmowę wbiła się mało subtelna reporterka.

- Nie będę mówić o prywatnych sprawach, jesteśmy dobrymi przyjaciółmi - odparłam zbita z tropu.

W tym samym momencie czując na swym ramieniu dłoń Joaquina, który widząc moją speszoną minę, odparł:

- Tak jak już mówiłem podczas mojej przemowy. Ja i Justine rozumiemy się bez słów. Poznałem ją dzięki dziwnemu zrządzeniu losu. I jestem za to bardzo wdzięczny. Jeżeli będzie chciała, to ja będę zaszczycony mogąc nazywać nas parą.

Nogi prawie się pode mną ugięły.

Czy Joaquin właśnie wszem i wobec, przed kamerami wygłaszał, że chce być ze mną w związku?

Spojrzałam na niego, lekko zszokowana, a serce waliło mi jak oszalałe. Joaquin uśmiechał się ciepło, co sprawiło, że zaczęłam z powrotem logicznie myśleć.

- Oczywiście, że będę chciała - odpowiedziałam mu z uśmiechem na ucho, tak by reporterka tego nie usłyszała, na co on przy wszystkich mnie pocałował.

Tłum widząc to zaczął bić brawo. Pocałunek był krótki, lecz bardzo intensywny. Nie wierzyłam w to co się właśnie działo.

- Dlaczego przyszedłeś na wystawę w stroju i charakteryzacji Jokera? To tania reklama, czy coś więcej? - reporterka, widząc podatny grunt nie dawała za wygraną.

- Przyszedłem, bo tak się czuję - odparł - jak już wiecie, granie w tym filmie było dla mnie ogromną przyjemnością. Wstawałem bardzo wcześnie, nie mogąc się doczekać aż przyjdę na plan, bo tak mi się to podobało. Joker został ze mną i już zawsze będzie częścią mnie. Grałem autentycznie, bo na prawdę go rozumiałem. Wiem, że to może być ekscentryczne, ale trudno. A teraz proszę mi wybaczyć, ale muszę spełnić swoje obowiązki na wystawie. Czas na wywiad będzie innym razem, proszę zadzwonić do mojego agenta - odparł, obejmując mnie i obracając się na pięcie od natarczywej reporterki - nie martw się nimi, zawsze tak jest, chcą wykorzystać każdą chwilę na wywiad. Najważniejsze to nie dać się im sprowokować - wyszeptał, jednocześnie wkładając mi za ucho kosmyk włosów.

Po kilku godzinach rozmów o obrazach i filmach, wystawa dobiegła wreszcie końca. Z jednej strony się cieszyłam, bo chciałam już zostać sam na sam z Joaquinem. A z drugiej byłam smutna - ponieważ oznaczało to, że będę musiała niedługo wrócić do Polski.

- Mam nadzieję, że nie będziesz chciała bym odwiózł cię do hotelu - powiedział mój partner, obejmując mnie przed budynkiem gdzie odbyła się wystawa.

- Nie będę - odparłam, całując go.

Wyglądał zabójczo na każdy możliwy sposób, a charakteryzacja Jokera w dziwny sposób mnie hipnotyzowała.

- To zabieram cię do siebie - odparł, otwierając przede mną drzwi samochodu i siadając na miejscu kierowcy.

Bardzo dziwna sytuacja - Joaquin Phoenix / Joker / Arthur Fleck FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz