Część 10

154 8 0
                                    

Auto pędziło przez zatłoczone ulice Nowego Jorku. Przez dłuższą chwilę milczałam, obserwując światła za oknem i rozkoszując się tą chwilą.

A więc to oficjalne. Byłam dziewczyną Joaquina Phoenixa.

Powiedział o tym w wywiadzie, a więc niedługo cały świat też się o tym dowie. Joaquin był teraz bardzo na topie, dzięki roli Jokera, a więc ta informacja dotrze do większości ludzi na świecie. Z jednej strony mnie to przerażało, a z drugiej cieszyło. Czuł to samo co ja. Nie byłam tylko "dziewczyną na numerek", on na prawdę czuł tę chemię. Niby dopiero go poznałam, a miałam wrażenie że wiem o nim dużo. Bardzo dużo. Tak jakbyśmy znali się wiele lat.

- Słuchaj... Zastanawiam się nad tym. Nigdy nie lubiłeś mówić o związkach w wywiadach. Zawsze chroniłeś swoją prywatność... - zaczęłam po chwili.

- Tak wiem - odpowiedział, patrząc na mnie z ukosa. W tej chwili wyglądał identycznie jak Arthur Fleck jadący do Murray'a Franklina.

- To dlaczego teraz chciałeś o tym wszystkim powiedzieć? - spytałam.

- Bo tak czułem. Chciałem to zrobić. Nie wiem jak to wytłumaczyć... Z jednej strony chciałem wszystkim się pochwalić, z drugiej ogłosić również twojemu chłopakowi...

- Byłemu chłopakowi.

- Byłemu chłopakowi, że już należysz do mnie. Bo wiesz, nikomu cię nie oddam - spojrzał na mnie przeszywająco.

I wtedy to się stało. Z boku podjechał do nas samochód z otworzoną szybą. W środku siedział paparazzi, który zaczął robić nam zdjęcia. Joaquin widząc to, przyspieszył gwałtownie.

- Tych hien nienawidzę... - syknął pod nosem.

Auto reporterów nadal nas goniło, nagle zmieniając pas. Byli tuż za nami. Joaquin dodał gazu. Przez deszcz który spadł droga była śliska, przez co kierowca w samochodzie za nami stracił nagle panowanie nad kierownicą.

Odwróciłam się i to co zobaczyłam, sprawiło że całe życie stanęło mi nagle przed oczami. Auto paparazzich jechało prosto na nas. Widziałam przerażoną minę kierowcy w drugim samochodzie. Nagle huk sprawił, że niemal straciłam słuch. Otworzyłam oczy, czując w uszach szum. Nasze poduszki powietrzne wystrzeliły.

- Joaquin ! Nic ci nie jest ? - pisnęłam, widząc że ma zamknięte oczy - proszę, powiedz, że wszystko z tobą w porządku ! - załkałam, odpinając pasy.

W tym momencie mój partner otworzył oczy.

- Nic mi nie jest - powiedział, gładząc mój policzek. 

Z ust spływała mu stożka krwi. Ta sytuacja i stylizacja Jokera sprawiały w istocie piekielne wrażenie.

Nagle Joaquin spojrzał za siebie, a widząc rozbity pojazd paparazzich jednym ruchem wyjął coś z półki na suficie auta i wyszedł. Zauważyłam, że to broń. Widziałam w jego oczach wściekłość.

Z przerażenia zakryłam ręką twarz, widząc jak mój chłopak, w stroju Jokera idzie do auta paparazzich, z pistoletem w dłoni.

- Joaquin ! - krzyknęłam wybiegając z auta.

On jednak wycelował i strzelił. Pisnęłam, zamykając oczy i chowając się za samochodem. Po chwili odważyłam się wyjść z kryjówki. Zobaczyłam, że Joaquin wycelował w oponę samochodu sprawców wypadku i podszedł do kierowcy, krzycząc na niego i wyzywał od wariatów.

Po chwili podbiegł do mnie.

- Przepraszam... Poniosło mnie - wyszeptał, obejmując mnie - Nic ci nie jest ? Prawda? - dodał. 

Poczułam na ustach smak jego krwi. Zauważyłam, że ma rozciętą wargę. Scena prawie jak z filmu. Dobrze, że nikogo nie zabił... I że nam się nic nie stało.

- Dlaczego do nich strzeliłeś? - spytałam łamiącym się głosem.

- Strzeliłem im tylko w oponę. Wkurwili mnie. Nie darowałbym gdyby coś ci się stało... - dodał, kolejny raz mnie całując - Nikomu cię nie oddam.

Bardzo dziwna sytuacja - Joaquin Phoenix / Joker / Arthur Fleck FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz