13

1.2K 62 29
                                    

Obudziły mnie ciepłe promienie słońca wpadające przez niezasłonięte okno, powodując na mojej twarzy lekki uśmiech. Zrzuciłam z siebie ciepłą kołdrę, która zsunęła się na panele, a moje ciało automatycznie się przeciągnęło, żeby po chwili skulić się z dreszczy spowodowanych chłodem panującym w pokoju. Moje powieki lekko się uchyliły, starając jak najszybciej przyzwyczaić się do światła, które dalej padało na moją twarz. Zasłoniłam oczy dłonią, powoli wstając do siadu. Odgarnęłam poplątane włosy z twarzy i wytarłam ślinę z policzka, kiedy zdałam sobie, że jestem w całkowicie nizanym mi miejscu. Zaczęłam rozglądać się na boki, przypominając sobie cokolwiek, co mogłoby mi pomóc rozwiązać zagadkę znalezienia się w obcym domu, ale niestety nic nie przychodziło mi do głowy. Ostatnie co pamiętam to kłótnię Mii i Nash'a na nieznany mi temat.

Podskoczyłam na miejscu, kiedy do uszu doszedł mnie hałas upuszczonego naczynia, po czym głośnego przeklnięcia. Ostrożnie zsunęłam się z materaca na chłodne panele i dopiero wtedy zorientowałam się, że mam na sobie jedynie dużo za dużą, męską koszulkę i bokserki. Opatuliłam się dłońmi, ruszając w kierunku drzwi, aby po chwili znaleźć się w uroczo urządzonym salonie. Nie był zbyt duży, ale wystarczający, aby pomieścić przynajmniej siedem osób. Jasne ściany idealnie komponowały się ze ścianami w kolorze ciemnego brązu, a kolorowe poduszki dodawały uroku. Na samym środku pomieszczenia stał drewniany stolik oraz dwa kubki jeszcze parującej kawy. Sam jej zapach spowodował pomruk przyjemności, który niekontrolowanie wyrwał się z moich ust. Nagle dźwięki dobiegające prawdopodobnie z kuchni ucichły, a po chwili głowa Camerona wyłoniła się zza framugi.

-Cześć kochanie, dobrze spałaś?- podszedł do mnie, obejmując moje drobne ciało ramieniem -Mam nadzieję, że Cię nie obudziłem- zmieszany, podrapał się po karku, odwracając wzrok.

-Stęskniłam się za Tobą- zarzuciłam mu ręce na szyję i przyciągnęłam go pocałunku, który od razu odwzajemnił -I nie, nie obudziłeś mnie. Wstałam już chwilę temu- kolejny raz go pocałowałam, po czym skierowaliśmy się w stronę kuchni, gdzie Cam kończył przygotowywać śniadanie -Co to za miejsce?- spytałam, wskakując na wysoki stołek, obserwując wyrzeźbione plecy chłopaka.

-Nie mów mi, że przez te bezalkoholowe drinki zapomniałaś całego wyjazdu- zaśmiał się, kładąc przede mną dwa tosty i kubek z kawą, po czym sam zasiadł po przeciwnej stronie stołu.

Spojrzałam na niego niepewnie, nie rozumiejąc o czym mówi, a ten zaśmiał się jeszcze głośniej niż poprzednio.

-Cały tydzień spędziliśmy tutaj- wskazał dłonią na okno, które ukazywało przepiękny widok na plażę i ocean, który zapierał dech w piersi. Zauroczona, wstałam, aby podejść bliżej okna i potwierdzić słowa szatyna, które okazały się prawdą.

-Hawaje?- szepnęłam, czując na swoich ramionach ciepłe dłonie Cama.

-Chciałaś wyjechać i oto jesteśmy- cmoknął mnie w policzek i znów zaciągnął do stołu, zachęcając abym coś zjadła -Dobrze nam zrobił ten wyjazd. Mogliśmy odpocząć on całego tego stresu i smutku i w końcu skupić się na sobie i naszym szczęściu- mówiąc to, chwycił moją dłoń, na której widniała obrączka zrobiona z białego złota. Wcześniej jej nie zauważyłam -Już nas spakowałem i zamówiłem taksówkę. Masz dwie godziny, zanim stąd wyjedziemy- kiwnęłam mu głową i wstałam od stołu, aby wrócić do pokoju, ale zanim wyszłam z pomieszczenia odwróciłam się do Cama sprzątającego nasze naczynia.

-Co z Grześkiem?- spytałam niepewnie, ale nie mogłam powstrzymać tego pytania, które ciągle cisnęło się na moje usta. Cam spojrzał na mnie z troską wymalowaną na twarzy.

-Siedzi w więzieniu i pobędzie tam przynajmniej dziesięć lat.

Umyta, wymalowana i ubrana, stałam przed domkiem starając się zapamiętać jak najwięcej szczegółów tego pięknego miejsca. Cameron pozamykał drzwi, które oddaliśmy niskiemu, grubszemu właścicielowi i obiecaliśmy, że kiedyś jeszcze tu zawitamy, po czym biorąc swoje bagaże, ruszyliśmy do czekającej na nas taksówki, która zawiozła nas pod same drzwi lotniska.

Kontrola trwała kilkadziesiąt minut, zanim udało nam się przekroczyć bramki i ruszyć w kierunku naszego samolotu. Usiedliśmy na wyznaczonych miejscach, ciągle wspominając nasz pobyt na tej przepięknej wyspie.

-Wrócimy tu za niedługo, już w towarzystwie Lucy- spojrzałam na męża niepewnie, ale ten jedynie skinął na mój brzuch -Wiem, że tak bardzo nie widać, ale to nie powód, żeby zapomnieć, że jesteś w ciąży- zaśmiał się cicho, całując wierzch mojej dłoni.

-Ja co?- pisnęłam, a pasażerowie siedzący przed nami spojrzeli na nas wrogo.

-Zachowujesz się dzisiaj jakoś dziwnie. Wszystko dobrze?- przyłożył swoją dłoń do mojego czoła, ale szybko ją odtrąciłam.

-Czuję się dobrze, tylko nie przypominam sobie, żebym robiła testy- szatyn wyjął swój telefon i kliknął w galerię zdjęć, po czym pokazał mi pozytywny test ciążowy i zdjęcie USG na którym dokładnie widać zalążek nowego życia. Z wrażenia zasłoniłam usta dłonią, ale nie zdołałam powstrzymać łez, które zaraz spływały po mojej twarzy. Cameron przyciągnął mnie do siebie i głaskał po głowie, uspokajając moje drżące ciało.

-Teraz jesteśmy prawdziwą rodziną, Gabie Dallas- po tych słowach usnęłam.

Cameron obudził mnie zaraz przed lądowaniem, które nie należało do najprzyjemniejszych, więc nie zdziwiłam się, kiedy zaraz po wyjściu z samolotu pognałam do łazienki zwymiotować dzisiejsze śniadanie. Umyłam zęby i rozczesałam włosy, po czym razem z Camem ruszyliśmy do wyjścia z tak dobrze znanego nam lotniska.

Szatyn w pewnym momencie zatrzymał się w pół kroku, patrząc na jeden punkt w oddali. Niepewnie spojrzałam w tę samą stronę i zamarłam. W pomarańczowym, o wiele za dużym więziennym stroju stał Grzesiek, który w jednej dłoni trzymał pistolet.

Cam schował mnie za siebie, ale i tak kątem oka widziałam całą scenę. Ludzie zaczęli kłębić się w półkolu, nie chcąc ominąć żadnej sceny, ale kiedy Grzesiek wymierzył pistolet prosto w nas, każdy zaczął uciekać. Każdy oprócz nas.

-Widzę, że wybrałaś- krzyknął, krzyżując ze mną spojrzenie -Szkoda, że ten wybór okazał się trefny- uśmiech plątający się po jego twarzy był bardziej przerażający, niż pistolet, który w każdej chwili mógłby wypluć z siebie serię śmiercionośnych kul.

Gorączkowo zaczęłam rozglądać się za jakąkolwiek ochroną, ale oni jedynie patrzyli na całą tę scenę.

-Sam się o to prosiłeś. Gdybyś nie miał nierówno pod sufitem, byłaby Twoja- zimny dreszcz przeszedł po moim kręgosłupie, kiedy Cameron zabrał głos -Dałem Ci dwie szanse zbliżenia się do niej, ale to nie moja wina, że byłeś dla niej niewystarczający- ciemnowłosy z każdym słowem Cama był coraz bliżej nas, aż w końcu dzieliło nas nie więcej niż pięć metrów.

-Cam, proszę Cię...- mruknęłam, ale ten zbył mnie ręką.

-Lepiej jej słuchaj, jak nie chcesz, abym wpakował Ci kulki w łeb- nie kontrolowałam już moich łez, które płynęły po policzkach i szyi, mocząc skrawek jasnej koszulki, którą miałam na sobie.

-Grzesiek, proszę Cię- jęknęłam, ale ten tylko się zaśmiał.

-Już za późno, kochanie. Dokonałaś wyboru, tak jak ja- po jego słowach padł strzał.

Obudziłam się z krzykiem, który wybudził śpiącą przy łóżku szpitalnym Mię. Zdezorientowana potrzebowała kilku sekund, aby całkowicie się wybudzić, po czym usiadła obok mnie i mocno do siebie przytuliła.

Opowiedziałam jej mój sen, a blondynka siedziała w ciszy, gładząc mnie po cienkiej piżamie szpitalnej.

-Cameron jest bezpieczny. Dzwonie do niego co godzinę i zdaję raport. Bardzo się o Ciebie martwi- spojrzałam na jej smutne oczy i ponownie zaczęłam płakać.

-Chcę go zobaczyć i to już- jęknęłam, bardziej wtulając się w ciepłe ciało przyjaciółki.

-Zobaczysz go za kilka dni, a teraz posłuchał- podniosła moją głowę, abym na nią popatrzyła -Lekarze zrobili Ci kilka badań i tu są wyniki, chcę abyś je przeczytała.

Niepewnie chwyciłam cienką teczkę, otwierając ją i skanując każdą kartkę z osobna, ale tylko jedna przykuła moją uwagę.

To nie możliwe!


#########

Dobrej nocy kochani!

Because I love you || Cameron Dallas ||  Book three || Wolno PisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz