#5

5.9K 474 12
                                    

#thedormFF  

Ze zniecierpliwieniem zerkałam raz po raz na zegarek, siedząc na jednej z ławek przed uczelnią. Luke powinien się przyturlać tym jego czarnym gruchotem już jakieś piętnaście minut temu, ale na razie nie zapowiadało się na jego rychły przyjazd.

Mogłam się spodziewać, że się spóźni, o ile w ogóle przyjedzie.

Prychnęłam, gdy na komórce zauważyłam równą szesnastą czterdzieści pięć. 

Niech tylko go dorwę. 

Jak idiotka wyjęłam zeszyt z notatkami ze statystyki. Skoro już mam marnować czas na czekanie na Hemmingsa, to niech to nie będzie czas zupełnie zmarnowany. 

Na szczęście jeszcze przed skończeniem pierwszej strony usłyszałam klakson samochodu, na co nagle poderwałam głowę do góry. Luke właśnie przechylał się na stronę miejsca pasażera, by otworzyć mi drzwi, a ja nie spiesząc się, ruszyłam w stronę samochodu. 

– Prawie dwadzieścia minut – mruknęłam, palcem wskazującym stukając w nadgarstek jakbym miała tam zegarek. 

– Przepraszam, nadgorliwy profesor. – Pokręciłam głową z politowaniem i wsiadłam do auta. 

– Nadgorliwe masz również fanki – napomknęłam, zapinając pas. 

Gdy podniosłam wzrok, nie umknęło mi jego zmarszczone w konsternacji czoło. Zaśmiałam się, przygryzając wargę i przerzucając wzrok na widoki za oknem. 

Nie ma pytań, nie ma odpowiedzi.

– Jakie fanki? – W końcu zrozumiał, że sama z siebie nie miałam zamiaru mu tego zdradzić, a ja zerknęłam na niego. 

– Masz ten zespół, może to od tego? Nie wiem. W każdym razie były ciekawe, czy jesteś dobry w łóżku. – Omal nie udusił się, próbując powstrzymać parsknięcie śmiechem, które w końcu i tak wydostało się z jego ust. – A śmiej się, śmiej! 

– Zastanawia mnie... Co im odpowiedziałaś? 

Gdybyśmy nie stali na czerwonym świetle, pewnie bym go opierniczyła za to, że bezczelnie się na mnie gapi, ale w tamtym momencie to bawienie się kolczykiem w wardze zdecydowanie nie było tego warte. Ewentualnie mogłam mieć pretensje, że to nie ja się nim bawię. 

Boże, co ja plotę!

– A co miałam odpowiedzieć? Chuj im do tego – parsknęłam nareszcie, wywracając oczami. 

Zmarszczyłam brwi, czując na kolanie dłoń blondyna. Jego niebieskie oczy badały moją reakcję, a ja prychnęłam, jednak nic nie zrobiłam z tym fantem, że jego kciuk lekko masował okolicę rzepki. Odwróciłam się od niego twarzą, czując jak uśmiech wpełza na moją twarz. 

– Zabieraj tę łapę. Pilnuj biegów – mruknęłam. – Wpadniemy jeszcze po drodze do sklepu? 

– Jedziemy właśnie do supermarketu – zaśmiał się, dając spokój mojemu kolanu. – Będziemy dzisiaj mieli gości wieczorem. 

– Twoich kumpli z zespołu? – kiwnął głową. – To ja chcę zaprosić Fay, bo to jest nie fair, że ja będę sama, a was czterech. 

– A se zapraszaj. I tak by przyszła, bo Cal się o nią troszczy jak o siostrę i wszędzie ze sobą zabiera, gdy tylko poprosi. 

– To ona prosi? – zapytałam rozbawiona, Luke posłał mi porozumiewawcze spojrzenie. – A jeśli już jesteśmy przy Fay... Ile dziewczyn zaliczyłeś w tym samochodzie? 

Hemmings omal nie udusił się wdychanym powietrzem, z trudem opanowując pojazd. Kiedy skończył kasłać, zmroził mnie wzrokiem, ale nabrał wody w usta. A przynajmniej powietrza, bo chyba przez pół minuty słyszałam tylko swój oddech, skupiając się na zbielałych knykciach jego palców.

Chyba źle wybrałam temat. 

– Że tak cię prawie zacytuję: chuj cię to obchodzi – warknął, na co już nie odezwałam się słowem dopóki nie dotarliśmy do sklepu. 

#

Jakby ktoś zapomniał co wspólnego Fay ma wspólnego z zaliczaniem dziewczyn przez Luke'a, to przypomnę - Lewis wie wszystko, bo Cal wie wszystko :D Przynajmniej jeśli chodzi o chłopaków z zespołu xd 

The Dorm ✖ hemmings [✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz