Lew, gdy tylko przyszedł do szkoły w poniedziałek, miał zamiar unikać Feliksa jak ognia. Co prawda byli razem w klasie, przez to też jego plan byłby znacznie utrudniony, lecz istniała niezwykle duża szansa na to iż jego — ukochany wręcz — kolega nie przyjdzie. Modlił się, aby los się do niego choć raz w życiu uśmiechnął, a nie robił na złość jak co dzień.
Oczywiście Adela dowiedziała się od niego o tym, że spotkają się w weekend, bo od kiedy wymienili się numerami, ciągle tylko dopytywała. Chłopaka niesamowicie to denerwowało, ale co miał poradzić? Przyzwyczaił się, bo w końcu taka była jego przyjaciółka.
— A więc? Jak poszło? — zapytała podekscytowana zaraz po tym jak wręcz do niego podbiegła. Niemal skakała z radości na samą myśl o tym, co mogło się między nimi zdarzyć tamtego dnia.
— Normalnie, wyszedłem po paru minutach, bo był nie do zniesienia — odpowiedział Lew, udając znudzonego, żeby nie drążyła tematu oraz omijając ją, nawet nie zaszczycając spojrzeniem. Nie miał zamiaru opowiadać o tamtym zajściu, bo już kompletnie nie dałaby mu żyć w spokoju.
— No weeeź... Nie bądź taki. Jestem pewna, że zdarzyło się coś więcej! Opowiadaj! — ciągnęła dalej blondynka. Jak zwykle nie dawała za wygraną, Lew zastanawiał się, czemu ona musi być aż tak uparta. Nie mogłaby czasem sobie po prostu odpuścić, gdy widzi, że druga osoba nie ma ochoty o danym temacie rozmawiać?
— Jak już powiedziałem, nic się nie wydarzyło, nawet nie zaczęliśmy projektu, ponieważ nie dogadaliśmy się — on również dalej brnął w zaparte. Ta, można powiedzieć, że dogadaliśmy się aż zbyt dobrze z jej perspektywy, dopowiedział w myślach Lew.
***
— Przyznaj, że to irytujące jak ktoś tak na ciebie napiera! — przerwał opowieść zirytowany. — Oszaleć można!
Jego rozmówca jedynie przytaknął mu, rozumiejąc w pełni co ma na myśli, nie dziwił się również zdenerwowaniu. Choć mimo wszystko nie było ono spowodowane jedynie opowiadaniem o tej konkretnej sytuacji. Po prostu czuł się tak bezsilnie w stosunku do tego, co działo się przez ostatni rok, że powodowało to lekką agresje. Sam się sobie często dziwił, że to nim tak rusza, ale nie potrafił sobie dalej z tym poradzić. Wydawało się to po prostu niemożliwe.
— Wybacz, trochę mnie poniosło... — dodał po chwili przepraszająco, ale to również spotkało się z stuprocentowym wyrozumieniem jego towarzysza. — Ale no, wracajac...
***
— Leeew... Powiedz mi, nooo... Chociaż jak wyglądała twoja rozmowa z nim! Cokolwiek!
— Czy rozumiesz co oznacza słowo ,,nie"?! — wykrzyczał w końcu Lew, marsząc brwi i patrząc na blondynkę gniewnym wzrokiem.
— No to mi po prostu powiedz, co się działo! Proszęęę... — zrobiła słodkie oczka Adela.
Kłócili się potem jeszcze dobre paręnaście minut. Mieli czas ze względu na to, że byli w szkole długo przed lekcjami. Niestety autobusy obojga z nich miały tak niefortunne rozkłady jazdy iż albo byli tam nader wcześnie, albo by się solidnie spóźnili. Chłopak, gdy miał nawet dobry humor wybierał pierwszą opcję.
Po jakimś czasie Lew tak naprawdę nie uczestniczył w ,,rozmowie" z Adelą. Stała się ona swoistym monologiem, zwykle tak było, bo szarowłosy zawsze po dłuższym czasie wyłączał się ze względu na zmęczenie rozmową. Dziewczynie ani troche to nie przeszkadzało, w końcu to co ona mówiła było dla niej najważniejsze i lepiej było jej nie przerywać. Zresztą, jeśli w ogóle dało się przerwać, co w sumie często okazywało się niemożliwe.
![](https://img.wattpad.com/cover/158647955-288-k152085.jpg)
CZYTASZ
Niszcząca obsesja
Novela JuvenilLew jest cichym nastolatkiem, który nie sprawia problemów ani nic w tym stylu. Jednak jego styl bycia nie podoba się jednemu z jego rówieśników, który dzień w dzień go dręczy. Lecz nagle sytuacja zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, gdy na jaw wy...