Rozdział 4

3.6K 260 50
                                    

Naruto Uzumaki-Namikaze nie spał już od kilku godzin. Pomimo braku dłuższego odpoczynku po podróży, nie był zmęczony i teraz słuchał Kuramy.

Jego rozmowę z rudym przyjacielem przerwał krzyk dochodzący z dziury w podłodze. Wczoraj wejście zostało obłożone przez Naruto różnego rodzaju technikami pieczętującymi, przez co czarnowłosy mężczyzna niżej nie mógł wejść do tej części rezydencji. Jōnini prosili, aby blondyn zdjął jutsu, gdyby z powodu niebezpieczeństwa musieli się tam dostać. Chłopak nie zrobił tego jednak, a ponieważ użyte techniki były przekazywane tylko w Linii Głównej, nie mogli ich zneutralizować.

Właśnie z tego powodu postać w czerwieni stała pod dziurą i wolała swojego panicza na śniadanie.

Chłopak zaśmiał się, otwierając oczy. Był to pierwszy raz, gdy ktoś wyrwał go z umysłu. Zawsze ludzie obok zachowywali się niezwykle cicho, więc był to również pierwszy raz, gdy usłyszał czyjeś wołanie. Zazwyczaj niski głos Daisuke brzmiał niczym u pięciolatka, który próbował nabrać kogoś na swoją dorosłość.

Wstał, wygładzając kimono i zeskoczył w dół. Spadł na nogi, lekko je zginając i z gracją wyprostował się przed zgiętym w pół mężczyzną.

– Śniadanie gotowe paniczu – rzekł, prostując się.

– Co dziś zrobiłeś? – spytał szczęśliwy.

Mężczyzna spojrzał na blondyna z lekkim zdziwieniem. Dwunastolatek nigdy nie pokazywał zbytnio emocji, a zrobienie tego z powodu zwykłego posiłku było podejrzane. Biedak nie zdawał sobie sprawy, że powodem takiego zachowania była wspaniała wiadomość, która wypłynęła z ust Kuramy.

– Z resztą nieważne – dodał, nim ten odpowiedział. – Wyślij to jak najszybciej do wioski – rozkazał i podał list napisany wcześniej. – Upewnij się, że dostarczenie będzie przebywać bezpiecznie i szybko.

Ominął brodacza, schodząc do jadalni.

– Dzień dobry paniczu.

Do wielkiego pomieszczenia weszła blondynka, trzymając miskę.

– Oto panicza śniadanie – dodała i położyła ją przed długowłosym.

– Dzień dobry Ami-san – przywitał się. – Czy po posiłku pomogłabyś mi spiąć włosy?

– Oczywiście.

Wyszła, kierując się do innego pokoju. Zabrała szczotkę, wstążkę w odcieniu kimona blondyna i tradycyjną męską spinkę z niebieskimi kamieniami.

Ozdoba miała tysiące lat i była przekazywana w klanie Namikaze. Mimo to świeciła złotem oraz tajemniczym błękitem. Kamienie pochodziły z Wodospadu Nieśmiertelności. Nie przechodziły one przez żadne przeróbki, a jednak ich faktura była idealnie gładka.

Gdy wróciła, Naruto odkładał naczynie na stół. Podeszła więc do niego od tyłu i bez słowa zaczęła rozczesywać mu aksamitne włosy. Po skończeniu zebrała je w kucyka, wkładając go razem ze wstążką w spinkę tak, aby konstrukcja przetrwała misję czy trening.

– Dziękuję – powiedział i wstał z krzesła. – Będę już wychodził. Wyczuwam chakrę Kakashiego-senseia kierującą się w stronę biura Hokage – wytłumaczył, wychodząc z rezydencji.

Szedł spokojnie, pewny tego, że na miejscu pojawi się i tak kilka sekund wcześniej od swojego nauczyciela. Ludzie uśmiechali się do niego nieśmiało, nieprzyzwyczajeni do widoku pięknego chłopca ubranego w tradycyjne ubrania. Naruto zastanawiał się, czy gdyby wychował się w tym miejscu, a ci wszyscy ludzie wiedzieliby, co kryje się wewnątrz niego, to czy dalej zachowaliby się tak samo. Prychnął w myślach. Oczywiste było, że intencje zmieniłyby się diametralnie. Mimo większego braku możliwości opuszczania Kraju Wiru, z opowiadań zdawał sobie sprawę, jak ludzie w innych częściach świata traktują ludzi związanych z Ogoniastymi.

Historia Niebieskiego Bohatera - NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz