15. Strych, pościg i frendzone

483 50 30
                                    


Usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła. Poderwaliśmy się z kanapy na której siedzieliśmy.

-Zostań tutaj!- nakazał Gilbert.
-Idę z tobą nie jestem tchórzem!- Oznajmiłem ze złością.

Pobiegliśmy do przedpokoju akurat w momencie kiedy drzwi się otworzyły.
Stałem przez chwilę nie mogąc uwierzyć że to co widzę jest prawdą.

-Licia!- krzyknąłem i zalałem się łzami- L-licia...Dziękuję!- płakałem dalej tak że wszystko stało się zamazane.

-Czego chcecie?!- warknął prusak.
-Odbijamy Polskę!- Usłyszałem głos Ameryki- a ty głupi albinosie złaź nam z drogi!

Stałem dalej w miejscu i myślałem o szczęściu jakie mnie spotkało, po tak długim czasie w końcu wrócę do domu i do Lici...

Podniosłem głowę i zacząłem ocierać potoki łez. Ameryka celował do przerażonego Gilberta pistoletem, a za drzwiami nadal stała pozostała trójka moich znajomych.

W moją stronę podszedł nieśmiało Toris.
-Feliks... -uśmiechnął się i zobaczyłem że on także płacze. Zacząłem do niego biec i wpadliśmy sobie w ramiona.

-Nie płacz Licia... j-już wszystko będzie dobrze, już jest dobrze!- wyjąkałem.- Obiecuję że wszystko już będzie dobrze- wtuliłem się w niego.

Ameryka zaprowadził białowłosego na strych i go tam zamknął, z góry słychać było wściekłe przekleństwa.

-Słuchajcie naprawdę musimy już jechać, w każdej chwili mogą wrócić Austria i Rosja!- powiedział Kanada.

-W jednym się pomyliłeś!- mruknął Arthur- oni już tu jadą...widzę ich na skrzyżowaniu- wyjżał przez okno.

Szybko wybiegliśmy z domu i rzeczywiście zobaczyliśmy parkujący samochód Austrii.
Dojrzałem Rodericha i Ivana wydawali się zaskoczeni naszym widokiem, ale szok już minął.

Najszybciej jak mogliśmy wsiedliśmy do samochodu, to samo zrobili Arthur i Alfred.
Ruszyliśmy z ogromną prędkością, Kanada z całej siły wciskał pedał gazu w podłogę.
Wyprzedził nas samochód Ameryki.
Spróbujemy zgubić pogoń oznajmił Matthew.
W niektórych momentach wrogowie byli tuż za nami, prawie po godzinie jazdy udało nam się ich pozbyć.

Pomyślałem że w końcu mogę zadać Litwie ważne dla mnie pytanie.
-Licia, czemu płakałeś?- spytałem.

-Bo tęskniłem za tobą idioto... okropnie tęskniłem. Nigdy więcej mi tego nie rób! Rozumiesz?!- Uśmiechnął się nadal płacząc.

Nie wiem co mnie pokusiło ale szybko przybliżyłem się do niego i go pocałowałem. To była zaledwie chwila trwająca może dziesięć sekund nie dłużej.

Toris lekko mnie odepchnął ten gest jednocześnie mnie zaskoczył jak i zmartwił. Jednak rozumiałem jak się czuł w tej sytuacji.

-Feliks proszę...daj mi czas, muszę to przemyśleć, to wszystko jest bardzo trudne- ukrył twarz w dłoniach.

-Mamy dużo czasu poczekam- uśmiechnąłem się smutno.

-A ja to nadal shipuje- mruknął z przedniego fotela Kanada.

-Ja też- westchnęła autorka kończąc rozdział.

:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
Tak to już koniec Polska jeszcze prawie rok ukrywał się przed zaborcami Litwa wiecie... nadal twierdzi że jest hetero ale na ostatniej popijawie u Ivana natknęłam się na Torisa i Feliksa w sypialni.... za co oberwałam kapciem w głowę ale i tak mam zdjęcia >:)
6
3
6

Czy będzie LietPol dowiemy się w epilogu.

Przepraszam że zawiodłam Was zakończeniem jak będę mieć czas to poprawię żeby bardziej rozwinąć ten rozdział ❤❤❤

Liciu zaczekaj...! LietPolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz