3. Urodziny dzień z Gilbertem i horror

982 104 83
                                    

-Co to za niespodzianka?- spytałem z radością i ekscytacją.

-Powiem ci jutro, ale teraz już późno idź do łóżka- odpowiedział.

-No ok- westchnąłem i powlokłem się niechętnie do mojej sypialni. Nie byłem zmęczony, zawsze gdy dzieje się coś ekscytującego nie mogę spać.

Założyłem piżame i wskoczyłem do łóżka. Długo nie mogłem zasnąć, myśląc o tajemniczej niespodziance. Po raz pierwszy od dłuższego czasu zasnąłem z uśmiechem na ustach.

Obudziłem się na dźwięk przygotowywania śniadania, dobiegający z kuchni. Poczłapałem tam i zostałem Torisa krzątającego się przy kuchence.
-Dzieeeeeń dobry Liciek-powiedziałem ziewając.

-Hej Feliks odpowiedział brunet i posłał mi ciepły uśmiech, na którego widok serce radośnie podskoczyło mi w piersi.

-A o jakiej niespodziance mówiłeś wczoraj?- przypomniałem sobie o wczorajszej wymianie zdań, nagle całkowicie się rozbudziłem.

-A więc...- zaczął mówić a moje serce podskoczyło-umówiłem się z Natalią!
Oczy mi sie zaszkliły.

-O-och to gratuluje- wyjąkałem bardzo się starałem żeby zabrzmiało to szczerze, ale chyba nie wyszło. Świetna niespodzianka... Jedno trzeba przyznać to naprawdę była niespodzianka....

-Ok ja lecę pa, zjedz śniadanie- krzyknął i już go nie było.

Nie zjadłem śniadania, poszedłem prosto do pokoju i zacząłem płakać. Czemu przez tego głupka ostatnio wciąż płaczę? Głupi Licia!

Nie pamięta... zapomniał a to z nim od dawna spędzałem moje urodziny... Leżałem na łóżku i płakałem, przerwał mi dzwonek telefonu.
Może to Liciek chcę mnie przeprosić, że zapomniał, sięgnąłem po telefon. Dzwonił Gilbert.

-H-halo?- Spytałem niepewnie, nie miałem pojęcia po co do mnie dzwonił.

-Sto lat maluchu!

-D-dzięki ale totalnie mnie tak nie nazywaj!

-Ok maluchu- odpowiedział -czy ty płaczesz?

-Tak jakby...

-Czemu, co jest?

-Licia zapomniał o m-moich urodzinach- wybuchnąłem nową salwą płaczu i zacząłem pociągać nosem.

-Hmmm... chcesz iść do mnie na nocowanie? spytał po chwili zastanowienia.

-Serio mogę?!- byłem tak zaskoczony że przestałem płakać.

-Jakby było inaczej to bym cię maluchu nie pytał. Pojadę po ciebie, będę za pół godziny.

-D-dobrze.

Przebrałem się i zacząłem się pakować, przed wyjściem napisałem list do Torisa:

"Hej Licia
Nie martw sie o mnie jestem u prusaka zostaje tam na noc.
Do zobaczenia.
Ps. Mam nadzieję że randka się udała.
Ps2. Pewnie nie pamiętasz ale mam dziś urodziny.
Feliks"

Wyszedłem z mieszkania.. głupi Liciek odkąd ma dziewczynę, ma mnie gdzieś. Gilbert już na mnie czekał, wsiadłem na jego motor i ruszyliśmy. Nie wiedziałem że ktoś może tak piracko kierować.

-Zaraz nas zabijesz!- jęknąłem na wyjątkowo ostrym zakręcie i zacisnołem oczy ze strachu.

-Boisz sie? -spytał z kpiną.

-Ja ja mam się bać?! Chyba chory jesteś!- Wyjąkałem.

W końcu dojechaliśmy pod adres.
-Mojego brata nie ma w domu, więc chata jest wolna- powiedział z dumą.
-Ok- odpowiedziałem.

Weszliśmy do środka, w domu było bardzo czysto, inaczej wyobrażałem sobie jego dom.
-Ech Ludwig ma obsesję na punkcie czystości- powiedział na moje zdziwione spojrzenie.
-Acha-odpowiedziałem- co będziemy robić?
-Masz!- krzyknął rzucając mi niewielką paczkę zawiniętą w kolorowy papier.
Z ciekawością rozwinołem pakunek moim oczom ukazała się kartka z kucykiem, a w środku były życzenia:

"Dużo paluszków powodów do radości i spełnienia marzeń!
-Gilbert"
W papier była też opakowana duża flaga mojego kraju była tak ogromna że mógłbym używać jej jako płaszcza.

-Dziękuję-uśmiechnąłem sie i go przytuliłem, wydawał sie zaskoczony, ale odwzajemnił uścisk. Resztę dnia spędziliśmy naprawdę świetnie się bawiąc, zasnąłem wieczorem podczas oglądania horroru opierając się głową o jego ramię.
************************************
Ten rozdział fajnie mi się pisało i mam nadzieję że wam fajnie się go czytało. Spokojnie ten ship jest przejściowy.
~Felicja

Liciu zaczekaj...! LietPolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz