Rozdział #4

1.9K 107 57
                                    

Izuku

Obudziłem się o godzinę szybciej. To ostatni dzień, w którym odpoczywam, ale najpierw przez trzy godziny, ci co mnie trenowali, sprawdza czy jestem gotowy na tą podróż. Pierwszy raz w życiu mam taką trudną misję... Trochę się stresuje. Wstałem, trochę się porozciągałem i ruszyłem na pole poćwiczyć. Nikt o tej porze tutaj się nie budzi, no co najwyżej to strażnicy, którzy mnie po drodze przywitali oraz służba i kucharze. Byłem na polu w samym środku zamku, ponieważ tutaj zazwyczaj się ćwiczy lub walczy na drewniane miecze. Po ćwiczyłem przez ponad godzinę, a resztę czasu spędziłem walcząc, z jednym ze strażników. Za każdym razem wygrałem. Gdy se odpuścił powiedział, że będę musiał go kiedyś tego wszystkiego nauczyć, a ja śmiejąc się odrzekłem, że to dzięki księciu Shoto oraz jego starszego brata, umiem tak dobrze walczyć. Ten znowu zachichotał, chwilę porozmawialiśmy i se poszedł. Miałem zamiar jeszcze poćwiczyć, ale po strażniku przybył Shoto.

Shoto - Cześć, Izuku.

Izuku - O, hejka. - odłożyłem miecz i podszedłem do przyjaciel.

Shoto - Z tego co słyszałem, dzisiaj masz cały dzień wolny. - powiedział opierając się o balustradę i patrząc na podłogę, z lekkim uśmiechem.

Izuku - Tak... - gapiłem się na niego i analizowałem, to co robił i jak to mówił - Czekaj, chwila. Czy ty mi sugerujesz, że spędzimy dzisiejszy cały dzień razem?! - powiedziałem trochę zdziwiony, ale bardziej zadowolony. Ten po moich słowach, podniósł głowę i się na mnie patrzył, z uśmiechem.

Shoto - Tak! - kszyknął kładąc ręce na moich ramionach, z wielkim uśmiechem.

Izuku - Serio?! - wykrzyczałem z wielkim uśmiechem. Ten kiwnął głową na tak.

Shoto - Tylko najpierw choć na śniadanie. - wziął ręce z moich ramion i kiwnął palcem w prawej ręce zamykając prawe oko.

Izuku - Pff, dobra to choć my. - ten się zaśmiał i ruszyliśmy.
Parę sekund poczekaliśmy na króla, szybko zjedliśmy i poszliśmy z powrotem na środek zamku, na polu. Tam już byli moi trenerzy, brat Shoto i już Shoto wraz ze mną. Zaczęliśmy od walki na miecze. Najpierw walczyłem z Shoto bratem, z którym wygrałem trzy rundy na trzy. Następnie miałem z Shoto.

Shoto - Że mną nie będzie tak łatwo. - brat Shoto lekko się zaśmiał, a ja z uśmiechem i zmęczony odpowiedziałem.

Izuku - Wiem o tym. - po czym wyprostowałem się i przybrałem pozycję do walki.
Shoto zaatakował mnie od góry. Ciężko było to uniknąć, więc zablokowałem jego cios mieczem. Później zaczął z kilka stron tak atakować. Zaczął od zwykłego, łatwego dla niego atakowania, ale po jakiejś chwili atakował mocniej i bardziej skomplikowanie. Chciał mnie najpierw zmęczyć, a później bym myślał, że atakuje mnie z prawej strony, a tak naprawdę będzie z lewej lub góry czy dołu. Chciał mi zrobić wodę z mózgu, dzięki czemu mógłby wygrać, ale już dużo z nim ćwiczyłem i dużo się nauczyłem, więc nie dałem mu tak łatwo wygrać, lecz w ostateczności to właśnie on wygrał pierwszą rundę.

Shoto - Postaraj się bardziej. - podał mi rękę bym wstał.

Izuku - Postaram się. - przyjąłem jego rękę i z jego pomocą wstałem.
Następne dwie walki ja wygrałem. Podziękowałem księciom za walki, oni mi również i zacząłem ćwiczyć technikę walki. Po tym miałem ostatnie, siłę. Wszystko poszło dobrze, a nawet zbyt dobrze, czyli byłem gotowy wyruszyć w podróż, w której miałem pokonać zło i wygrać. Po ponad dwóch godzinach, pożegnałem się z trenerami, oprócz Shoto. Gdy trenerzy, jak i brat mojego przyjaciela poszli, ten wziął mnie za rękę i poszliśmy.

Izuku - Gdzie idziemy? - zapytałem będąc ciągnącym, jak i wyprowadzanym z zamku.

Shoto - Na lody. - uśmiechnął się do mnie - Pewnie jesteś zmęczony, a wiem gdzie sprzedają dobre. Dzięki nim trochę odpoczniesz i się ochłodzisz. - wyszliśmy z zamku i byliśmy już w wiosce.

Izuku - Tak. Jeju, nie wiem z kąd wiesz, że chciałem coś zimnego zjeść lub wypić, ale uwielbiam cię. - obydwoje się zaśmialiśmy. Ma taki ładny śmiech... Dotarliśmy do butki z lodami. Nie było kolejki, dzięki czemu od razu mogliśmy je kupić.

Shoto - Dzień dobry.

Sprzedawca - Dzień dobry. Jak tam, przyszły królu? - sprzedawca uśmiechnął się do chłopaka, po czym popatrzył się na nasze ręce, które były splecione. Najwidoczniej Shoto zapomniał pościć mojej ręki.

Shoto - W sumie to dobrze i źle, więc można powiedzieć, że neutralnie. - powiedział wzruszając z lekkim uśmiechem ramionami.

Sprzedawca - Haha, prawie jak zawsze. - przez parę sekund się zaśmiał, z tego co powiedział.

Shoto - Poproszę dwa lody. Jeden truskawkowy, a drugi jabłkowy.

Sprzedawca - Dobrze. - chłopak puścił moją rękę biorąc oba lody i mi je podał. Bez słowa, z uśmiechem je wziąłem i czekałem, aż zapłaci. - Dziękuję, do widzenia i miłego dnia! - powiedział Pan dalej się uśmiechając do nas.

Shoto i Izuku - Dziękuję, do widzenia i nawzajem. - powiedzieliśmy w tym samym czasie i ruszyliśmy do zamku. Shoto schował pieniądze i zamiast wsiąść swojego loda, wziął i polizał go, gdy ja go trzymałem.

 Shoto schował pieniądze i zamiast wsiąść swojego loda, wziął i polizał go, gdy ja go trzymałem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Trochę mnie to zdziwiło, a on to zauważył. Wziął go z mojej ręki i rozmawialiśmy o różnych sprawach, które teraz się dzieją oraz obowiązkach, aż w końcu dotarliśmy do naszego miejsca pod drzewem.

Mój książę || tododekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz