Rozdział #8

1.4K 76 39
                                    

Eijiro

Szedłem przez las z Kaminarim i Tokoyamim. Zauważyliśmy jakiś dym z daleka, więc szybko tam ruszyliśmy.

Denki - Oby mieli jedzenie... Głodny jestem! - zatkalem mu usta. Chłopak był zbyt głośny, a mi przez niego zaczęło burczeć w brzuchu.

Eijiro - Przestań być tak desperacki i narzekać. To się robi wkurzające... - mruknąłem nie czując sił. Byłem cholernie zmęczony. Smród krwi i trupów z naszej starej wioski, zaczął coraz bardziej unosić się w powietrzu. Czułem, że bierze mnie na wymioty i nie mogę ich powstrzymać, lecz nie mam już czym wymiotować, bo od rana nic nie znaleźliśmy do jedzenia, jedynie parę jagodów i kilka jabłek udało nam się znaleźć, dzięki Tokoyamiemu.

Fumikage - Cii... - przyłożył swoje palce do ust, abyśmy byli już cicho.
- Ja pójdę pierwszy. - szepnął, a ja z blądynem, zgodziliśmy się. Chłopak zaczął przechodzić przez krzak, odsuwając go, aby se zrobić przejście. Po chwili usłyszałem jakiś krótki wrzask i wyciąganie miecza. Postanowiłem wyskoczyć z blądynem, aby nic się nie stało naszemu przyjacielowi.

Izuku

Odskoczyłem i krótko pisnąłem, nie spodziewając się tego, a kartka z mapą poleciała na ziemię. Wstałem z Katsukim, z miejsca i wyciągnąłem swój miecz. Po chwili pojawiło się jeszcze dwóch.

Izuku - Czego chcecie?! - dalej byłem wystraszony i czułem adrenalinę, co nie podobało mi się.

Denki - Yhh... Głodny... - chłopakowi zaburczało w brzuchu i się za niego złapał.

Ochaco - Jesteśmy! - powiedziała głośno dziewczyna, ale dalej nie brzmiała na jakkolwiek zadowoloną, tak jak szybciej, co dziwnie było ją słuchać.

Tenya - O! Kirishima, Kaminari. Co wy tu robicie? Dobrze że żyjecie! - chłopak podbiegł do nich, gdy dziewczyna se usiadła. Ja z Katsukim, schowaliśmy broń.

Izuku - He? Znacie się? - Katsuki cicho prychnął i też se usiadł, a ja podszedłem do nich.

Tenya - Tak, ale nie znam... Jego. - popatrzył się na chłopaka, który wygląda jak jakiś ptak.

Fumikage - Jestem Tokoyami Fumikage. Miło was poznać. - powiedział obojętnie, co nie brzmiało, że było miło. Mieli ciuchy trochę poobdzierane.

Izuku - Wy tu mieszkaliście? Co się stało?! - powiedziałem głośniej, będąc trochę przerażony, tym co widziałem we wiosce.

Denki - Ehhh... Nie mam sił... A dacie nam najpierw jedzenie?~ - zaburczało mu w brzuchu.

Ochaco - Jasne. Usiądźcie, zjecie i nam opowiecie. - dziewczyna wyciągnęła z plecaka dwa opakowania. W jednym były kanapki, a w drugim truskawki. Wszyscy usiedliśmy i jedliśmy, mało co się odzywając. Gdy wreszcie skończyliśmy, a Katsuki z Denkim zaczęli rozkładać namioty, natomiast Eijiro zaczął nam opowiadać co się stało.

Eijiro - Wszystko było normalnie. Przynajmniej tak się zaczynało... Dzień jak co dzień, szedłem do pracy, ale najpierw szedłem odwiedzić Denkiego, mojego przyjaciela. Gdy wyszliśmy, bo nadszedł czas pracy, Tomura wpadł na naszą wioskę. Był olbrzymi! Ział ogniem... Niszczył wszystko. I miał kilka służących. Oni wszystkich po nim zabijali. A ten niszczył to co chciał i zabijał tych co chciał. Kilka osób wziął ze sobą jako niewolników... - chłopak podciągnął nosem. Schylił swoją głowę w dół, abyśmy nie mogli widzieć jego twarzy. Denki to zauważył i podszedł do nas przytulając go.
- Gdy doszedł wreszcie, aż do nas, Tokoyami nam pomógł się schować. Myślę, że jeszcze kilka osób przeżyło. Widziałem jak dwójka dzieci, dziewczynka i chłopiec uciekli i przeżyli, ale ich rodzice... już nie. - chłopak wytarł swoją łzę.

Izuku - A... Co z waszymi... - cicho mruknąłem przyglądając mu się. Może to nie odpowiednie pytanie, ale chcę wiedzieć.

Eijiro - Nie mam pojęcia. Denkiego rodzice żyją, ale są w innej wiosce, koło jakiegoś zamku. A moi i Fumikage pracowali we wiosce... - złapał się za czoło i wstał.
- Dobranoc. - odpowiedzieliśmy mu to samo i wszedł do namiotu z Denkim. Po paru minutach, wszyscy poszliśmy spać.

Rankiem atmosfera była już lepsza. Jednak po drodze, dotarliśmy do wulkanu. Nikt nie miał go na mapie. Ani ja, ani Fumikage. Jednak coś się stało z Kirishimą. Mianowicie, wszyscy uciekliśmy od niego, gdy zmienił się w smoka. Tak, smoka! Ale chłopak zaczął nas uspokajać i normalnie mówił do nas w tej formie, a że był smokiem, który potrafi latać, to postanowiliśmy na nim polecieć do wioski. Nie musimy już chodzić godzinami po lasach, pustyniach czy górach. Znaleźliśmy się w ogromnej wiosce z zamkiem. Tu poznaliśmy jeszcze kilka małych grup, które się do nas przyłączyły. Poznaliśmy Momo Yaoyorozu, Mina Ashido, Tsuyu Asui, Yuga Aoyama, Mashirao Ojiro, Minoru Mineta i Toru Hagakure. Oni wszyscy, wręcz się nas uczepili, tylko po to, aby nam pomóc w zabiciu Tomury lub zamknięciu go w celi.

Izuku - Wiecie co... - powiedziałem do wszystkich. Mieliśmy wynajęty jeden, duży pokój, w którym każdy ma swoje własne łóżko.
- Nie sądzę, że zamknięcie człowieko-potwora, czyli Tomury za kraty coś da. Skoro potrafi takie rzeczy... - mruknąłem nie będąc pewny, że uda nam się załatwić to pokojowo, czego się obawiałem.

Momo - Tak... Rzeczywiście masz rację. Ale skoro król ci kazał, by był cały... - przerwał jej wybuch Katsukiego.

Katsuki - Co kazał?! Co kazał!! On nas zabije! Jeśli my tego nie zrobimy to nas wszystkich zabije! - chłopak wstał z krzesła, a dziewczyna się wystraszyła, jednak Kirishima złapał go za rękę i pociągnął, tak że znów usiadł.

Eijiro - Spokojnie, broo. Zobaczymy co da się zrobić. Zabijemy go gdy to będzie konieczne. - wszyscy się zgodzili. Chwilę rozmawialiśmy na jego temat, przy obiedzie i poszliśmy spać. Coś zbyt szybko znalazłem sojuszników... Gdy tak nad tym rozmyślałem, dlaczego tak bardzo chcą mi pomóc w misji, Mineta zaczął się dobierać do dziewczyn. One go wyrzuciły za drzwi, więc pewnie poszedł spać do osobnego pokoju. Biedny. Tylko dlaczego trudno było mi zasnąć, przez to że myślałem cały czas i wyłącznie o Todorokim? Mocno ścisnąłem poduszkę ignorując ich rozmowy. Nie mogłem się skupić teraz na niczym, bo przyszła fala myśli o chłopaku.

Mój książę || tododekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz