Rozdział #10

1.2K 68 7
                                    

Izuku

Wcześnie rano zostaliśmy obudzeni, a potem ruszyliśmy dalej. Znaleźliśmy po drodze, już ostatnią wioskę. Gdy będziemy iść dalej, już tylko przez las. Maszerowaliśmy przed siebie, rozmawiając o swoim życiu, lub o tym, co będzie, gdy już wygramy. Gdy tak szliśmy, natrafiliśmy na dziewczynę i chłopaka. Stali na środku, stając do nas przodem, prosto, tak jakby czekali na nas. Stanęliśmy przed nimi. Otworzyłem usta, aby się odezwać, ale pierwszy był ktoś inny...

Katsuki - Na co czekacie? Co się tak gapicie, co?! - cały Katsuki... Chłopak został walnięty przez Kirishime, na którego zaczął się wydzierać blądyn.

Izuku - Możemy w czymś pomóc? - wreszcie spytałem, przyjaźnie się uśmiechając.

Jiro - Tak właściwie, to wręcz przeciwnie. Możemy dołączyć? Ja jestem Kyoka Jiro, a to Mezo Shoji. - szerzej się uśmiechnąłem. W sumie mogłem się spodziewać tego, że ktoś jeszcze do nas dołączy, a co kolejna osoba, tym lepiej się czuję, ponieważ mam ich wsparcie.

Izuku - Yh! - głośno przytaknąłem, z ekscytacji, i ruszyliśmy razem. Rozmawiałem z tą dwójką, aby dowiedzieć się, jakie mają zdolności i quirk. Po, tak około, czterech godzinach, dotarliśmy na gruzy, pozostałych po miasteczku. Było tu pusto, a mieszkania były dość stabilne. Można by tu zamieszkać, ale to było by ryzykowne, bo nie daleko jest królestwo Echad. Po jakimś czasie, dotarliśmy już do Echad. Był zachód słońca, a my zatrzymaliśmy się przy lesie, ale też blisko zamku. Rozłożyliśmy swoje namioty, rozpaliliśmy ognisko, kilka osób nosiło patyki, a kilka rozkładało koce, natomiast reszta robiła kolację. Wszyscy prawie równo skończyli, i razem zjedliśmy kolację.

Uraraka - Jak myślicie... Uda nam się? Z naszymi zdolnościami? - dziewczyna wydawała się zestresowana i przygnębiona. Prawie wszystkich to ruszyło, oprócz Katsukiego, ten jedynie prychnął z śmiechem.

Iida - Jasne, że tak. Twoje mikstury, pewnie będą przydatne. - okularnik starał się pocieszyć dziewczynę, co prawie mu wyszło.

Tokoyami - Tylko nie wiadomo, czy wszyscy będziemy przydatni, jaką ma słabość i co możemy na nim użyć. - mruknął, zastanawiając się nad tym chłopak.

Izuku - Yh, ci którzy nie będą mogli nic zrobić, niech lepiej odejdą na bok. - powiedziałem, mając już mały plan, aby nikt nie został zbyt bardzo ranny.

Denki - Tylko nie wiadomo, czy ma jakiś pomocników. - powiedział, też skupiony, ale otwierał właśnie paczkę z cukierkami, zaczynając je jeść.

Kirishima - Daj trochę! - od razu wsadził rękę, wyciągając kilka cukierków. Denki popatrzył na niego zirytowany, ale nic nie powiedział, za to zaczął częstować wszystkich, aż zostało mu, trochę mniej niż połowa cukierków.

Katsuki - Pff, jasne że będzie mieć. Chyba że już ich zajebał. - prychnął, trochę obraźliwie, ale nie wiadomo w czyim kierunku, jedząc cukierki, które wziął od blądyna.

Mina - Może ci, którzy nie będą potrzebni, będą osłaniać? To chyba logiczne. - wzruszyła ramionami.

Izuku - Yh, tylko nie walczcie sami. Nie chcę, by ktoś z was został poważnie ranny, a nawet umarł... - cicho mruknąłem, spuszczając głowę. Otworzyłem cukierka, zaczynając go powoli jeść.

Koda - Nie martw się. Damy wszyscy radę. - podniosłem głowę, patrząc po wszystkich. Szeroko się uśmiechnąłem i przytaknąłem, radośnie. Po jakimś czasie, zaczęliśmy się zbierać do spania. Mieliśmy prosty plan, ale wydawał się być skuteczny, zwłaszcza że dużo nas, i wszyscy mają dobre dary, oraz dobre myśli. Starałem się, jak najszybciej zasnąć, co było trochę trudne, a trochę łatwe, bo byłem zmęczony, ale miałem kilka myśli na raz, które nie dawały mi spokoju, aż w końcu ustąpiły, a ja zasnąłem. Rankiem obudził mnie odgłos konia. Głośno mruknąłem, uchylając oczy. Powoli wyszedłem z namiotu i zauważyłem jego.

Izuku - Shoto! - pobiegłem prze szczęśliwy do chłopaka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Izuku - Shoto! - pobiegłem prze szczęśliwy do chłopaka. Zszedł z konia i schował miecz do schowka, na swoim pasku. Rzuciłem się na niego, mocno go przytulając, aż spadliśmy na ziemię.
- Jednak przyjechałeś! - mocno wsadziłem twarz w jego klatkę piersiową, nie mogąc przestać się uśmiechać.

Shoto - Też się cieszę... - mruknął zmęczonym tonem, ale dało się usłyszeć, że też jest szczęśliwy. Położył na mnie ręce, również przytulając, a ja zamknąłem oczy, czując jego zapach, który był tak miły i ładny, że nie dało się tego opisać, był nie zastąpiony.

Zacząłem, aż przysypiać, jednak gdy dało się usłyszeć innych głosy i ich hałasy, jak szykują śniadanie, otworzyłem oczy i popatrzyłem na chłopaka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zacząłem, aż przysypiać, jednak gdy dało się usłyszeć innych głosy i ich hałasy, jak szykują śniadanie, otworzyłem oczy i popatrzyłem na chłopaka. Uśmiechnąłem się do niego, a on do mnie. Szybko i krótko cmoknąłem go w usta, po czym szybko wstałem.

Shoto - Ej! Wracaj! - złapał mnie za rękę, ale ja się wyślizgnąłem.

Izuku - Hihi, idę im pomóc. - powiedziałem z cichym śmiechem, patrząc na niego zadowolony i idąc do reszty. Chłopak podniósł się i ruszył tuż za mną. Zacząłem wyjmować jedzenie z naszych torb, i pomogłem im przygotować proste jedzenie. Zjedliśmy przy ognisku, a ja co chwilę spoglądałem na Todorokiego, który siedział obok mnie. Gdy obydwoje zjedliśmy, powiedziałem mu, jaki mamy dokładnie plan.

Shoto - Skoro tak... To proponuję ćwiczenia dla wszystkich. - gdy to powiedział, wszyscy popatrzyliśmy się na niego. Miał rację, przydało by się, zwłaszcza że to dzisiaj mieliśmy zaatakować zamek. Wszyscy się zgodziliśmy, a po godzinie, już każdy miał jak ćwiczyć. I tak zajmowaliśmy się, z dobre kilka godzin, aż wszyscy padliśmy ze zmęczenia, i zrobiliśmy se dwie godziny przerwy. Po południu, po tych dwóch godzinach, mamy zaatakować.

Mój książę || tododekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz