ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

1.2K 138 6
                                    

Dawno tyle nie pisałam i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Widocznie przerwa świąteczna od pracy mi służy ;)


Pustynne klimaty nigdy nie należały do przyjemnych widoków dla Sasuke. Zazwyczaj się krzywił, kiedy piasek dostawał się do jego żołnierskich butów, albo gdy słońce zbyt mocno świeciło mu po oczach. Nie lubił nadmiernego gorąca oraz uciążliwej suchoty. Dziś jednak wyjątkowo jedynie prychnął pod nosem, kiedy przekroczył granicę Suny.

Tak jak się spodziewał, straże czuwały pod masywną bramą. Dwaj mężczyźni raczej wyglądali na zmęczonych, kiedy Sasuke obok nich przechodził. Na całe szczęście już zbliżał się zmierzch, więc Uchiha miał ułatwione zadanie, aby przejść niezauważonym. Mrok był jego stałym towarzyszem i właśnie w takich wypadkach lubił się z nim scalać.

Jego płaszcz zawirował lekko, niemal muskając ospałego strażnika. Sasuke uśmiechnął się półgębkiem, a potem luźnym krokiem ruszył dalej, w głąb nie tak dawno żywego, hałaśliwego miasta. Suna układała się do snu, kiedy Sasuke lawirował pomiędzy budowlami.

Pamiętał Sunakangure z przeszłości i musiał przyznać, że tutaj więcej się zmieniło niż w Konoha. Ale nie było się czemu dziwić, ponieważ sto pięćdziesiąt lat temu w pierwszej kolejności zaatakowano Kraj Wiatru, niszcząc go niemal do zera. Był to mroczny okres i nim odzyskano dawną świetność, musiało minąć sporo czasu.

Gaara zapewne by się ucieszył — pomyślał z ironią Sasuke w przypływie chwili. Mimo wszystko w tym zdaniu kryło się mniej zgryźliwości niż mogło się wydawać. Sasuke z kolei musiał przyznać, że choć nie poznał chłopaka zbyt dobrze, to przez tych kilka wspólnych walk nawet zapałał do niego sympatią. Uchiha szanował osoby z umiejętnościami, a Gaara do takich należał. Jego ciosy były zawsze idealnie wymierzone i Sasuke nie pamiętał, by ten kiedykolwiek chybił, gdy atakował. Ale nie powinien być zaskoczonym — Gaara pomimo swego młodego wieku należał do jednych z Kage. A ten tytuł nie przyznawano byle komu, szczególnie przez pryzmat toczących się na wschodzie i południu wojen.

Poza tym Naruto lubił Gaarę. Dogadywali się lepiej, niż chociażby on sam z Uzumakim, gdy mieli po dziewięć lat. Rozmawiali zapewne też więcej i Sasuke zastanawiał się, czy poprzez milczenie, które łączyło go z blondynem, mogła naprawdę wytworzyć się nić przyjaźni?

Gdyby jednak to głębiej zanalizował, przyznałby, że mogła. Teraz jednak odepchnął przyjemne obrazy z dzieciństwa, wiedząc, że im bardziej w nie wnikał, tym potem ból z nadchodzących wspomnień był jeszcze gorszy. Piętno Sasuke polegało przede wszystkim na tym, że czasami poddawał się złudnemu ukojeniu.

Nawet jego mistrz zawsze powtarzał, że lepiej przyjąć cios, wiedząc, że nadchodzi, niż udawać, że nie nadejdzie. Ale Sasuke po prawdzie żadnych zasad nie lubił przestrzegać. I w tym, wyjątkowo, z Uzumakim byli podobni. Dawniej mieli zwyczaj razem łamać reguły, choć w odmienny sposób. Uchiha nie robił tego dla zabawy, a by lepiej się kształtować. Naruto zaś przejawiał pewne pokłady zdrowej niesubordynacji, zanim to wszystko się zaczęło. A raczej dopóki Kakashi nie wpoił ich pewnych wartości, do których po dziś dzień się odwoływali. To on zresztą przygotował ich na wojnę, a to nie było ani przyjemne, ani łatwe zadanie. Byli dziećmi, a mieli się stać dorosłymi w zaledwie jeden, przysłowiowy dzień. Hatake, tak jak oni sami, musiał się do tego dostosować i to po prostu zaakceptować. Takie były tamtejsze realia.

Na wojnie są dwa rodzaje stworzeń... — Sasuke usłyszał w swojej głowie wyraźny głos Hatake, który brzmiał niczym warkot rozjuszonego psa. — Ofiary oraz zabójcy. Możesz się stać albo łowcą, albo trupem. Wybór jest banalnie prosty, chyba że nie jesteś egoistą. Ale powiem wam, że ci co nimi nie byli, już dawno stoją po drugiej stronie.

PRZEBUDZENIE BOHATERÓW || SasuNaru ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz