Jestem Lien (imię oznacza kwiat lotosu) mam dwanaście lat no jeszcze nie dwanaście skończę dwanaście za dokładnie miesiąc czyli 29 maja. Nie cieszę się z urodzin bo wiem że nic nie dostane i każdy zapomni więc nie obchodzę urodzin bo nie mam po co. Mój ojciec był wspaniałą osobą, ale od kiedy mama poszła do więzienia zmienił się i zaczął pić i mnie bić. Nic już nie miało dla niego znaczenia był po prostu wrakiem człowieka. Kiedy miałam sześć lat mama została skazana na czternaście lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Została skazana z nielegalne handlowanie narkotykami. Nie tęsknię za nią bo jej prawie nie pamiętam. Do ósmego roku życia miałam z nią kontakt wysyłałyśmy sobie listy i nawet czasami wymykałam się z domu i jechałam do niej. Kontakt przepadł, ponieważ tata chciał zacząć wszystko od nowa więc wrócił do swojej ojczyzny Korei Południowej z nami. Nami czyli ze mną i moją osiemnastoletnią siostrą którą swoją drogą zawsze faworyzował... To co ona chciała to było świętością zawsze to ona miała rację i to mnie ojciec zawsze bił nie ją i to o jej urodzinach pamiętał... W Korei zaczęłam rozwiać swoje pasje czyli taniec i śpiew. Zawsze chciałam być taka jak moja idolka Demi Lovato (to jest serio moja idolka uwielbiam ją) albo Cleo oraz mój ulubiony girlsband BLACKPINK no i BTS. Ale Demi na pierwszym miejscu. Podziwiałam ją za siłę, za wiarę w siebie i za tak waleczną postawę w walce z narkotykami.
Pewnego dnia ktoś przyszedł do nas jakiś brunet tak około trzydziestka z okularami.
-Czy mógłbym pogadać z Lien?- spytał brunet kiedy usłyszałam swoje imię zaczęłam całą sytuację oglądać z boku że schodów gdzie na szczęście nikt mnie nie zauważył.
-A kto kurła pyta?- powiedział jak zwykle pijany mój ojciec.
-Jestem kuratorem dostałem zgłoszenie, że nie jest tu dobrze traktowana.- odpowiedział brunet.
-Po piełwsze kto pana wzywał? A po drugie Lien tu jest bardzo dobrze.- powiedział ojciec na co ja chciałam krzyknąć ,,Wcale nie ja się go boję!!!'' ale nie mogłam bo by mi się oberwało. -Lien!!!- zawołał ojciec ja nie pewnie podeszłam byłam ubrana tak ↓
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
*Tylko bez torebki* I przez to ubranie widać mi trochę posiniaczony i chudy brzuch, pocięte kostki, całe pocięte i posiniaczone ręcę oraz szyję która miała ślady po podduszaniu. Nie umknęło uwadze kuratora.
-Dziecko choć na rozmowę.- powiedział kurator nie co wystraszony moim stanem.
-No dobrze...-powiedziałam.
-To choć do twojego pokoju- powiedział po czym zaczął iść po schodach do mojego pokoju.
-NIE!!!- krzyknęłam ponieważ kurator nie mógł zobaczyć tego co się tam znajduje czyli żyletek, temperówek, nożyków, scyzoryków, nożyczek a także lin i tabletek nasennych oraz jedną rzecz czyli rzecz najcenniejszą czyli mój zeszyt który pisałam od 6 roku życia była w nim relacja z każdego dnia właśnie tego nie mógł przechwycić prokurator to jest moje codzienne zaopatrzenie jak coś. Niestety nie udało mi się odciągnąć kuratora od tego pokoju. Wszedł i zaniemówił, bo miałam tego imponującą kolekcję.
-Co to jest!?- zapytał kurator.
-Moje a teraz proszę wyjść.- i zaczęłam wypychać kuratora za drzwi. Nie udało mi się... Tylko się zmęczyłam.- Tam są drzwi!!- wrzasnełam. I zamknęłam drzwi na klucz. Kurator poszedł do taty i ustalił termin rozprawy. Rozprawa miała się odbyć 29 maja. Bardzo się bałam...
2010 29 maja
Dziś jest dzień rozprawy... Od czasu 29 kwietnia przybyło mi dużo nowych siniaków i skaleczeń.
Rano
Rozprawa była o 12 więc nastawiłam budzik na 9. Wstałam tata dalej spał a ja go jak zwykle wolałam nie budzić... Więc podeszłam do szafy i wybrałam to↓
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wiedziałam że do sądu muszę się ubrać elegancko. Więc wzięłam coś żeby zakrywało jak najwięcej. Poszłam do łazienki i zakryłam wszystkie siniaki korektorem. Powiedziałam tylko sobie do lustra:
-Masz być silna. Nie okazywać słabości, twarda jak skała. Wszystko przetrwasz nawet to jak ojciec się nad tobą znęca... ale na pewno nie przetrwasz siedzenia z innymi dziećmi w jednym domu i czekać jak jakaś zabawka kto cię kupi. Nie masz już uczuć... Miłość dla ciebie nie istnieje!
Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Tylko sobie ponieważ jak robię ojcu śniadanie to mówi że nie je bo bym go otruła. Mój tata zapomniałam wspomnieć miał objawy lekkiej schizofrenii. Ale nie chciał się leczyć chociażby nie wiem co. Zrobiłam sobie tosty.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo mam nadzieję że książka wam się spodoba jak nie to trudno. O i wiem że niektórzy czekają na sceny 18+ ale po prostu nie umiem ich pisać ale może będą zobaczymy.