12

4.9K 276 70
                                    

Eren przygotował śniadanie i z uśmiechem na ustach położył talerz z naleśnikami z dżemem przed czarnowłosym. Przygotował mu także herbatę o smaku pomarańczy z goździkami, po czym sam usiadł I zaczął jeść.

Widział po czarnowłosym, że tęskni za swoją matką.

- Levi? - przerwał ciszę. Omega popatrzył na niego. - Jak ty masz na nazwisko?

- Ackermann... - odpowiedział bez zastanowienia. Erenowi coś to nazwisko mówiło, jednak nie był w stanie uświadomić sobie co.

Już miał coś odpowiedzieć, kiedy to nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Brunet poszedł otworzyć. Zaskoczył się BARDZO, kiedy zobaczył dwóch policjantów i pewną wrednie wyglądającą omegę.

- A panowie w jakiej sprawie? - zapytał brunet.

- Poszukujemy pewną omegę, Levi'a Ackermann'a - odezwał się jeden z funkcjonariuszy.

- Levi'a? Ale dlaczego?

- A więc jest tutaj? - zapytał drugi.

- ... Tak... Jest... Levi! - zawołał go. Czarnowłosy przyszedł do Erena nie rozumiejąc o co chodzi, jednak gdy zobaczył przy policjantach swoją opiekunkę z sierocińca, przeszła go fala nieprzyjemnego uczucia.

- Jest ten pieprzony smarkacz... Więc to tu się ukryłeś, co? Szkoda, że nie zdechłeś wcześniej!

- Licz się lepiej ze słowami - warknął zielonooki Alfa przytulając do siebie omegę. - Jeszcze jedno obraźliwe słowo w jego kierunku, a nie ręczę za siebie...

- Proszę się natychmiast uspokoić - upomniał ich policjant. Było widać, że funkcjonariusze mają tą sprawę gdzieś, a przyjemniej takie wrażenie sprawiali. Przysłuchiwali się.

- Jak się czujesz po spaleniu sierocińca, co? Cieszysz się? Pewnie, że się cieszysz! Dajesz dupy jakiejś Alfie, żeby się broniła!

- Nic takiego nie robię! - krzyknął po czym został przez nią spoliczkowany.

- Nikt nie pozwolił ci się odzywać! - krzyknęła. - Pieprzony potwór!

Eren miał dosłownie ochotę rozwalić jej parszywy łeb o asfalt, a paskudne zwłoki wyrzucić do rzeki, bo szkoda było by truć tym swojego psa. Odsunął Levi'a chowając go bardziej za siebie.

- Nie masz dowodów psychopatko... Może to ty to zrobiłaś, żeby go oczernić? Łatwo na kogoś zrzucić wine, co? Nie możesz tak po prostu od tak kogoś oskarżyć, nie pokazując żadnych dowodów...

- Nie odzywaj się dziecko, nie uda ci się go wybronić, zapłaci za swoje czyny...

Levi milczał. Bolało go to, że jego była opiekunka udaje niewiniątko i robi potwora z niego. Wiedział, że to co zrobił było cholernie złe, jednak te kobiety nie były święte. Po tym wszystkim co robiła, potrafiła tak kłamać...

- A pani to niby święta jest?... - odezwał się w końcu. Nie mógł tego znieść.

- Nie odzywaj się potworze - rzuciła do niego pogardliwie.

- Potworze?... - milcząc podciągnął koszulkę. Na jego brzuchu było kilka blizn, które nie były mocno widoczne przez jego bladą karnacje. - A to? Już zdążyła pani zapomnieć o znęcaniu się cielesnym nad KAŻDYM z nas?









.
.
.

Dodałam po długim czasie. Wiem wiem, strasznie się wlekę z tymi rozdziałami, ale pół ferii byłam chora, a teraz znowu jest szkoła... Dodatkowo ciągle myślę o tym wirusie z Chin ;-;

Dosłownie sram ryżem na samą myśl, że coś takiego zbiera śmiertelne żniwa na świecie...

Przytul Się [Ereri] A/B/O  ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz