13.

11 3 0
                                    

Eryk i Karol byli już przygotowani. Czekali na mnie z procą gotową do wystrzału. Po chwili zaczęłam uciekać. Poczułam mocne ukłucie między łopatkami. Na to jak na zawołanie zapiekły mnie oczy. Zaczęłam płakać.

Czemu to mnie wykorzystują jako tarczę do strzałów z procy...
Przecież nic im nie zrobiłam

Po chwili byłam już z powrotem w domu. Jak zwykle śmierdziało alkocholem. Ojczyma nie ma, a mama gra na moim laptopie w wirtualną farmę która nazywa się farmerama. Na stole jest kilka brudnych kubków po ulubionyn napoju mamy - kawy. Na krześle była wielka sterta wypranych ubrań... Niby nie mamy dużo ubrań ale sterta nie poskładanych ubrań zawsze była widoczna gołym okiem. Mamie nigdy się nie chciało sprzątać ani gotować.

Na następny dzień poszłam jak zwykle do szkoły. Dziewczyny w markowych ciuchach znowu mi posyłały zniesmaczone spojrzenia. Nigdy nie pasował im mój ubiór. Mój plecak jak zwykle lądował w koszu na śmieci albo w męskiej toalecie. Nie mialam na to wpływu jak mnie traktowano. To nie była moja wina że mam w rodzinie alkocholika.

Z utęsknieniem czekałam na dzwonek kończący ostatnią lekcję. Skrycie zawsze miałam małą nadzieję na to że moje otoczenie zacznie mnie traktować przyzwoicie. Że skończą się wyzwiska i że będę miała chociaż jednego przyjaciela.

***
Uwaga zakładam grupę na facebooku która będzie się nazywała " Wattpadowe love" zapraszam do grupki :)

Wasza Mirelka :)

Historia prawdziwego życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz