𝘊𝘏𝘈𝘗𝘛𝘌𝘙 ━ 𝘵𝘸𝘦𝘯𝘵𝘺 𝘰𝘯𝘦

1.3K 70 26
                                    

┌────────────────────────┐

└────────────────────────┘

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

└────────────────────────┘

"To mój ojciec"

— Co do cholery? — zapytała Karen, kładąc czarno-białe papiery obok siebie. Ruby była w szoku, nawet nie wiedziała co ma powiedzieć. Od samego przyjazdu do Hawkins czuła, że coś jest nie tak. Nie tylko z nią, ale z tym miasteczkiem. Teraz nie mogła mieć wątpliwości co do swojej adopcji. Przed sobą miała jeden wielki dowód krzyczący, że Caroline i Brenner nigdy nie byli jej rodzicami. Brunetka chciała obejrzeć jeszcze coś, a mianowicie teczkę, leżącą na samym dnie pudła. Dziewczyna powoli wyjęła ją z środka i zaczęła się w nią wpatrywać, ponieważ nie miała odwagi jej otworzyć — Jesteś pewna, że chcesz to zobaczyć?

— Nie mam innego wyjścia, mam dość życia w nieświadomości.

Mimo strachu stanęła na wysokości zadania i podjęła się tego zadania. Na pierwszej stronie widniało zdjęcie małej Ruby, a pod nim wypisane czerwonym długopisem informacje na jej temat. Następne strony były poświęcone niewyraźnym notatkom oraz zdjęciom z wczesnego dzieciństwa dziewczyny na których była z 'rodzicami'. Na samym końcu znalazła zżółkłą kartkę, która najbardziej przykuła jej uwagę.

— Co to? — zapytała przyjaciółka nastolatki.

— Mój akt urodzenia, wyraźnie jest na nim napisane, że moją matką nie jest Caroline — odpowiedziała, odkładając papiery do środka pudełka. Karen spodziewała się nagłego wybuchu płaczu, złości, czegokolwiek ze strony nastolatki, natomiast otrzymała tylko głuchą ciszę.

— Wszystko dobrze?

Po policzku Ruby spłynęła pojedyncza łza, którą szybko otarła swoją bladą dłonią. Jej przeczucia były trafne. Poczuła jakby nie była sobą, jakby wszystko co o sobie wiedziała nagle znikło. Była kompletnie pusta. Ciemnowłosa położyła dłoń na ramieniu Anderson, po czym lekko zaczęła je gładzić, aby w jakiś sposób wesprzeć ją na duchu.

— Możesz się zatrzymać u mnie, jeśli chcesz — dodała.

— Jasne, pójdę się spakować — odpowiedziała chłodno Ruby, podnosząc się z podłogi, by ruszyć w stronę swojego pokoju.

Po kilku minutach obie siedziały wygodnie na tylnym siedzeniu auta szofera rodziny Robinson. Ruby w prawej ręce trzymała butelkę wódki, a w lewej jednego z jej specjalnych papierosów z małą ilością marihuany na nagłe wypadki takie jak ten. Jednak nic nie było w stanie usmierzyć jej bólu psychicznego. Żadna używka nie potrafiłaby sprawić, że zapomni.
Karen nie była zachwycona zachwianiem dziewczyny, ale wiedziała, że nawet jeśli by chciała to i tak jej nie powstrzyma przed upiciem się lub upaleniem. Kiedy były już na miejscu, brunetka ledwo co wdrapała się po schodach do pokoju swojej przyjaciółki bez zabicia się.

— Poczekaj tutaj.

Anderson przytaknęła lekko głową i rzuciła się na miękkie dwuosobowe łóżko.
Karen wyszła na korytarz na którym mogła swobodnie pomyśleć w ciszy o tym co teraz robić. Najlepszym rozwiązaniem byłoby powiadomienie Hargrove'a o tym co zaszło i w jakim stanie jest jego dziewczyna. Bez zastanowienia podeszła do telefonu wiszącego na przeciwko niej, przyłożyła białą słuchawkę do ucha, z tylnej kieszeni jeansów wyciągnęła kartkę z numerami do najbliższych znajomych i o dziwo znalazła tam numer domowy blondyna, który szybko wykręciła.

Po drugiej stronie słuchawki dziewczyna usłyszała chłodny, zachrypnięty męski głos, który z pewnością nie należał do blondyna.

— Halo?
— Dzień Dobry dodzwoniłam się do domu Hargrove? — zapytała dziewczyna.
— Tak — facet głośno westchnął, jakby męczyło i irytowało go samo to, że rozmawia z kimkolwiek.
— Jest może Billy?

Miała wielką nadzieje, że był. Potrzebowała go teraz jak nigdy wcześniej, a raczej jej przyjaciółka, która ledwo co radzi sobie z porzuceniem przez rodzinę. To wszystko wydawało się jej chore i niezrozumiałe, ale starała się pomóc jak tylko potrafiła. Zawsze taka była, choć wiele osób w Hawkins uważało inaczej. Jej rodzina uchodziła za chłodnych arogantów, a co z tym idzie również ona i za taką uchodziła. Oceniali ją zanim nawet ją poznali. Znała na pamięć plotki o sobie i zdania, które były wypowiadane cicho pod nosem, kiedy wchodziła do marketu kupić sobie coś do jedzenia.
„Córeczka tatusia" zdecydowanie było jej ulubionym, ponieważ nawet nie miała z nim takiego dobrego kontaktu jak wszyscy myślą. Przecież gdyby tak było, to wiedziałaby o tym co kryje się w piwnicy jego laboratorium.

— Nie — odpowiedział krótko i odłożył słuchawkę. Nastolatka westchnęła i wróciła do swojego pokoju. Zobaczyła Ruby, która zasnęła na jej łóżku, albo ze zmęczenia albo z przepicia. Karen położyła się obok niej i zaczęła głaskać jej włosy.
— Gdzie jesteś Hargrove, kiedy ona cię potrzebuje?

Chłopak stał na poboczu drogi w swoim aucie z papierosem w dłoni i wpatrywał się na drzewa przed sobą z których spadały liście. Zima zbliżała się do Hawkins wielkimi krokami, co nie cieszyło chłopaka ani trochę. Nienawidził zimy, zdecydowanie preferował lato. W jego oczach lato w każdym aspekcie było lepsze — cieplej, więcej miejsc na imprezy oraz plaża, którą tak bardzo uwielbiał i która była jego sekretem. Nie chciał wyjść na mięczaka, że żywi do akurat tego miejsca sentyment, ponieważ tam ostatni raz widział swoją matkę.

— Podziel się, Billy — zaśmiała się dziewczyna obok niego, kiedy skończyła zapinać swój sweter. Blondynka pochyliła się w jego stronę i wyciągnęła rękę, aby zabrać mu papierosa, lecz on tylko mruknął coś pod nosem, co natychmiastowo odtrąciło dziewczynę.
Nastolatka wyciągnęła ze swojej torebki czerwoną szminkę i patrząc się w lusterko przed nią poprawiła swoje usta, a następnie pocałowała chłopaka w policzek i otworzyła drzwi samochodu. Chciała się z nim pożegnać, ale uprzedził ją blondyn, chłodno mówiąc:

— Nie będzie następnego razu, trzymaj się

Dziewczyna tylko zmarszczyła brwii i wysiadła bez słowa, zostawiając za sobą huk trzaskających drzwi. Czuł się dziwnie. Miał wyrzuty sumienia, że zrobił to jej. Akurat jej. Wiedział, że Ruby udawała twardą, ale tak naprawdę była krucha. Emocjonalnie i psychicznie. Wiedział też, że jest dziwna. Było w niej coś czego nie miała żadna dziewczyna, którą poznał w swoim całym życiu.

sporo mnie tu nie było, ale chce skończyć to ff i ogólnie wrócić do pisania <3

PSYCHOTIC KIDS ━ ( billy hargrove ) W TRAKCIE EDYCJIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz