*Mistrz Fu*
Piekarnia okazała się zamknięta, ale to dla mnie żaden problem. Kiedyś udało mi się tam wejść bez żadnych podejrzeń. Drugi raz nie powinien być trudny. Niespostrzeżenie wchodzę w zaułek koło piekarni. Wyjmuję jeszcze na chwilę miraculum żółwia, i zakładam je na rękę. Wypowiadam odpowiednie słowa, zaraz stałem tam ubrany w strój superbohatera. Wskoczyłem na dach domu Marinette, i wszedłem na jej taras. Teraz albo nigdy. Zapukałem delikatnie w pokrywę prowadzącą do pokoju dziewczyny.
*Marinette*
Siedzę przy moim komputerze sprawdzając co mogę podłapać z przedmiotów w szkole. Nagle usłyszałam pukanie dochodzące z mojej klapy na taras. Trochę to dziwne, jak ktoś tam się dostał? Nie czekając ani chwili dłużej podeszłam do klapą otwierając ją. To co tam zobaczyłam zboczyło mnie z kursu. Co jakiś starszy pan w stroju superbohatera robi na jej tarasie?!
- Eee... dzień dobry? - Mówię bardziej pytając niż twierdząc. Naprawdę nie wiem co mam mu powiedzieć.
- Witaj Marinette, nazywam się mistrz Fu. Może tego nie pamiętasz, ale już kiedyś się spotkaliśmy. Poza tym odwiedziłem cię w szpitalu, by spytać cię czy mogłaś mi oddać kolczyki które wtedy miałaś na sobie - Mówił spokojnym głosem. Chwileczkę... teraz to widzę! To ta osoba?! Co on tutaj robi, i to jeszcze w takim stroju?! Czuję że coś mnie ominęło.
- T...to pan? Co pan tutaj robi? Co to wszystko ma znaczyć? - Pytam się po kolei. Nic z tego już nie kumam. Dlaczego to wszystko jest takie trudne?
- Muszę ci wytłumaczyć bardzo ważną rzecz. Może lepiej będzie jeżeli usiądziesz. Z tego co słyszałem za pierwszym razem byłaś nieźle wystraszona - Mówi nadal spokojnym głosem. Chociaż zobaczyłam mały uśmiech na jego twarzy.
- Wszystko ci wytłumaczę - Zapewniał mnie staruszek. Niepewnie weszłam do mojego pokoju, a nieznajomy zaraz za mną.
- Przed tym jak straciłaś pamięć, miałaś bardzo ważne zadanie. A mianowicie byłaś strażnikiem ważnych przedmiotów zwanych miraculami - Zaczął, jednak nie było mu dane kontynuować.
- Chwila... to są te przedmioty które naszą superbohaterowie w Paryżu? J... ja byłam ich strażniczką?! - To się już niczego nie trzyma. Dlaczego niby ja? Nigdy przecież nie miałam styczności z tymi przedmiotami.
- Tak to są te przedmioty. I jeżeli się zastanawiasz, to tak, miałaś z nimi już styczność - Kontynuuje po moim wtrąceniu się w zdanie. Ale... skąd on wiedział o czym ja myślę? Co jest tym światem nie tak?
- Ale byłaś w szczególności strażniczką jednego miraculum. Miraculum Biedronki - W tym momencie zrobiło mi się słabo. Nie mogę uwierzyć w to co słyszę. Ja jestem Biedronką?! Chwila... raczej byłam. Przecież Mistrz Fu zabrał mi moje miraculum. Ale w takim razie, po co on do mnie przyszedł? Czy on chce zrobić to o czym myślę? Nie! To niemożliwe!
- Chcę żebyś znowu stała się super-bohaterką. Można powiedzieć że to twoje przeznaczenie. Proszę, weź je z powrotem - Mówiąc ostatnie zdanie, wyciągnął kompletnie znikąd małe, czarne pudełeczko, z jakimś dziwnym wzorkiem na wieczku. Po czym podał mi je do ręki. Niepewnie wzięłam pudełeczko do ręki, i je otworzyłam. Z środka wyleciała mała, świecąca, czerwona kulka. Tak jakby z skumulowanej energii.
- Oto wielki powrót Biedronki. Nie bój się, dowiesz się wszystkiego od swojej dawnej przyjaciółki. Jeszcze kiedyś się spotkamy - Po tych słowach wyskoczył przez otwartą klapę w dachu. O kogo mu chodzi? Jakiej dawnej przyjaciółki?
***************************
Oto powrót naszej Biedronki!
A za razem koniec rozdziału 13!
Jesteście wspaniali. Dziękuję prosto z serca że czytacie moją opowieść.
Nadal czekam na słowa krytyki. Nawet tej nieprzyjemnej.
Wolę dostać prawdą w twarz, niż żyć w kłamstwach (wyciągnęłam to z dzisiejszej lekcji w szkole ;) ).
Do zobaczenia w następnym rozdziale!
Cześć ^_^
CZYTASZ
Zaakumatyzowana ( miraculous FF )
FanfictionHejka! Mam na imię Marinette. Jestem uczennicą gimnazium w Paryżu, a w wojnych chwilach projektantką mody, twórczynią okładek na albumy i superbohaterką o imnieniu Biedronka. Codziennie napotykam nowe wyzwania. Jak poradzę sobie z tym wszystkim sama...