Rozdział 4. Ja tam pojadę, choćbym musiał zerwać kontrakt.

7 2 0
                                    

Od samego rana siedziałam w samochodzie pod blokiem, w którym mieszka mój cel. Kilka godzin i nic. Zaczynałam tracić nadzieję, że to zlecenie jest prawdziwe, ale kasę dostałam, dlatego nie narzekam. Zostanę ostatnia godzinę i wrócę do hotelu.

- Tak, słucham?- odebrałam nieznany numer.

- Pani Mi?- mężczyzna w słuchawce nawet nie myślał, że to zły pomysł dzwonić na ten numer.

- Tak, o co chodzi?

- Chciałbym pozbyć się kogoś. Jaka jest cena takiego zabiegu?

- Dziesięć, połowa przed i połowa po.

- W takim razie czy dałaby pani radę spotkać się dzisiaj?

- Gdzie?

- W parku wolności.

- Miasto.

- Warszawa.

- Dam radę, ale dopiero wieczorem, po zmroku. Dokładne miejsce spotkania wyślę panu później.

- Dobrze.

Odłożyłam telefon i wreszcie coś zaczęło się dziać pod blokiem. Podjechał biały Mercedes, z którego wysiadł mój cel. Dobrze, że siedziałam, bo nogi mi się ugięły. Te same charakterystyczne blond włosy, które właśnie miałam unieszkodliwić, kilka dni wcześniej zwróciły moją uwagę na scenie. Mam wielki problem.

- Halo, Paweł?- bezradnie wybrałam numer.

- Jest dziesiąta, o tej godzinie śpię.

- A ja pracuje. I właśnie mam problem. Powiedziałeś wczoraj temu typkowi, że jestem w stolicy?

- Nic mu nie mówiłem. Ty miałaś to do niego napisać.

- Pomylileś numery telefonu, ale nie ważne teraz. Dostałam zlecenie na pewnego blondyna...

- I tym blondynem jest twój Nikodem. Zgadłem?

- Tak. I co teraz? Przecież go nie zabiję.

- Odrzuć zlecenie. Przecież nie podpisujesz żadnej umowy.

- A co jeżeli będzie chciał zgłosić to na psy?

- Powiedz mu, że masz znajomości w policji i on pójdzie siedzieć pierwszy. Proste.

- Przepraszam, że cię budzę o tej porze.

- Nie ma sprawy. Dobranoc- chłopak od razu zakończył połączenie.

Jest jeszcze jedno wyjście z tej sprawy, dzięki któremu jeszcze zarobię drugą część kasy i oszczędzę Nikodema. To jest najlepsze rozwiązanie.

- Cel został zabity- powiedziałam, gdy usłyszałam męski głos w telefonie. Dość długo musiałam czekać, aż typek odbierze.- Drugą część kwoty proszę przelać na konto. Numer zaraz wyślę- nacisnęłam czerwoną słuchawkę.

Tak! Udało się! Z jednej strony z serca spadł mi kamień, ale z drugiej nadal dręczyła mnie sprawa Sandry i Szymona. Zrobię jeszcze jedno zlecenie, a resztę odwołam. Naściemniam, że aktywność wstrzymana czy coś. Muszę wrócić na dłuższy czas do domu. Chociaż teraz może dowiem się czegoś więcej o Nikodemie.

Wyszłam z samochodu, zakładając na głowę kaptur i zapinając bluzę. To nie było zamknięte osiedle, jednak rzadko kiedy ktoś wystawiał nos dalej niż za okno. Wszędzie kompletna pustka. Podchodziłam już do drzwi, a w tej samej chwili ponownie wyszedł on. Miałam dwie opcje albo odwrócić się i zwiać, albo wejść na klatkę schodową. Wybrałam drugą opcję, żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń, jednak chłopak przyglądał mi się bardzo uważnie. Odczekałam minutę po zamknięciu drzwi, po czym wybiegłam za Nikodemem. W ostatniej chwili zdołałam zauważyć, gdzie skręcił. Byłam zawsze w odpowiedniej odległości, więc nie był w stanie zauważyć mnie wśród tłumów ludzi. Trudniej zrobiło się, gdy szliśmy mało uczęszczaną ulicą. Chłopak zaczął ważną rozmowę przez telefon, którą moja ciekawość musiała podsłuchać.

Opowieść Warta GrzechuWhere stories live. Discover now