Rozdział 7. Uwielbiam się mścić na innych.

5 0 0
                                    

- Jutro z nim porozmawiam- Paweł podał mi tabletki na uspokojenie.- Zapamięta ten dzień w swoim małym móżdżku.

- Nie musisz, załatwię to sama.

- Już to widzę. Nie dam ci iść samej.

- Dlaczego?

- Bo będzie jak kiedyś. Byłaś spokojna, nawet powieka ci nie drgnęła.

- Cześć, misiek!- do mieszkania weszła młoda dziewczyna. Jej wzrok zatrzymał się na mnie.

- Cześć, kochanie- chłopak pocałował lokatorkę.- Moja dziewczyna Asia, a to Mi, przyjaciółka.

- Miło mi- nieznajoma wyciągnęła pierwsza rękę. Nie wydała mi się jakaś dziwna, ale też nie zyskała w stu procentach mojego zaufania.

- Mi również- odwzajemniłam gest, po czym wróciłam do rozmowy.- Potrzebuje adresu Marcelego.

- Po co?- chłopak zrobił wielkie oczy.

- Potrzebuję.

- Nie dam ci czegoś takiego. To jest mój pracownik i nie mogę ujawniać jego danych.

- Rozumiem- obserwowałam dziewczynę, która kszątała się po części kuchennej pomieszczenia.- Będę już lecieć- założyłam kaptur i zabrałam plecak, jednak zatrzymałam się w drzwiach.- Chciałam spotkać się z Nikodemem, który jest u Marcelego.

Zostawiłam za sobą tylko głośny trzask. Teraz będę zmuszona obudzić Nikodema, albo wrócić do siebie. Przechodząc przez przejście dla pieszych, wyciągnęłam z kieszeni telefon. Miałam niestety bardzo mało szczęścia, bo urządzenie upadło ekranem na asfalt, a skutkiem było wielkie pęknięcie szybki.

Ja: Śpisz już?

Miałam nadzieję, że nie ma wyciszonego telefonu, ale odpowiedź nie przychodziła długo. Na dźwięk komórki, aż podskoczyłam i prawie drugi raz ją upusciłam. Na szczęście prawie.

Paweł: Miodowa 15/10. Asia.

Ta dziewczyna mnie zadziwiała. Ciekawe dlaczego mi pomogła? Przecież nie miała w tym żadnego interesu. Znalazłam w aplikacji podany adres, nie był daleko dla pieszego. Gorzej byłoby tam dojechać samochodem.

Nieznany: Nie. Stęskniłaś się?

Ja: Tak. Otwórz mi drzwi.

Odczekałam chwilę po wysłaniu wiadomości, po czym zapukałam. Dom nie wyglądał na cud nowoczesności, ale nie pochodził też ze średniowiecznego zamku. Po chwili usłyszałam kluczyk w drzwiach. Otworzył mi Marceli, który dopiero po chwili wpuścił mnie do środka. Bez przywitania poszedł po Nikodema do pokoju obok.

- Przepraszam, że o tej porze, ale potrzebuje pogadać- zaplątałam chłopakowi ręce na karku, gdy tylko wyłonił się zza drzwi.

- Czyli to nie był żart- Nikodem położył ręce na moich biodrach.- To zapraszam tutaj- weszliśmy do pokoju, w którym było tylko łóżko, biurko i szafka. Chłopak zniknął na chwilę, żeby przynieść wodę i szklanki.- O czym chcesz pogadać?

- Mam dosyć wszystkich w około- usiadłam na łóżku.- Brat mnie wykorzystał. Jego dziewczyna udawała gwałt. Paweł nie powiedział nic o swojej dziewczynie.

- To chyba dobrze.

- Z jednej strony tak, ale ja mówiłam mu o wszystkim, a on nie. Nie lubię takich relacji.

- A o co chodzi z twoim bratem?- chłopak usiadł obok mnie.

- Dłuższa historia.

- Mamy czas, opowiedz o nim.

Opowieść Warta GrzechuWhere stories live. Discover now