rozdział drugi.

326 20 40
                                    

Tu ja, autor uwu. Hej, właśnie skończył mi się znowu transfer danych, pozdro. Siedzę w bags'ie i jadę do domu i tak mi się nudzi, że teraz powstaje nowy rozdział.

_______________________

Młody nauczyciel jadąc samochodem do domu zamyślił się, przejeżdżając przez to na czerwonym świetle. " No żesz kurwa"- pomyślał prawie przejeżdżając kobietę, która trzymała czteroletniego człopczyka za malutką rączke. Szybko wyskoczył z samochodu, aczjolwiek choć był jak kamień, serce miał dosyć kruche.
- Przepraszam! Najmocniej przepraszam! Nic pani nie jest? Dziecku nic nie jest!?
Kobieta tylko lekko się uśmiechneła. Spojrzała na mężczyznę.
- Nic, dziękuję, że nie odjechał pan jak skurwysyn bojący się więzienia, nie zgłoszę pana -powiedziała kobieta z uśmiechem i odeszła.

Levi czuł ulgę, ale w tej chwili nie to było dla niego najważniesze. Ludzie na ulicy zaczeli klaskać, za chojność. Szatyn wsiadł do samochodu i odjechał jakby nigdy nic.

°per. Eren'a•

Leżał na łóżku wpatrzony w sufit, jak zwykle sam. Reszta klasy razem z Mikasą pojechali do swojej rodzicy, Mikasa do zastępczej oczywiście. Ni z tąd Ni z owąd telefon chłopaka zaczął szaleć, wibrować i grać jego ulubony kawałek zespołu. Podniósł telefon z pod poduszki.
- Hej młody, co u ciebie? -zapytał głos ze słuchawki.

"Młody" gdzieś wcześniej słyszał ten głos, jednak nie był to jego brat.

Eren właśnie miał się rozłączać, gdy tajemniczy głos powiedział "wiem, że wszyscy są z rodziną, sam wyrażałem zgody. Więc, myślę że właśnie leżysz i nie masz co robić oraz jesteś sam? Prawda, Eren?". Nie wiedziałem co odpowiedzieć, z kąd mój wychowawca tyle wiedział na mój temat?
- ... Możliwe -odpowiedziałem dosyć smutno.
- A nie masz na prawde nikogo?
- Nie, no... Może mój brat ale... Troche sie go boje, dopiero go poznałem, nie wiem czy jest prawdziwym bratem, i czy ma dobre zamiary w stosunku do mnie.
- Rozumiem.. Może chciałbyś jutro wpaść do mnie? Wyszlibyśmy na piwo, w końcu jesteś prawie pełnoletni.
- W sumie piwo nie brzmi ź.... -nauczyciel przerwał mi.
- POWINIENEŚ ODMÓWIĆ! DZIECI NIE PIJĄ ALKOCHOLU BACHORZE!! -prawie pękły mi bębenki w uszach.
- Jestem bachorem nie dzieckiem. Nie lubie pana, więc odmawiam spotkania.

Więcej nic nie powiedział tylko się rozłączył. Z kąd w ogóle Levi miał jego numer? Wyłączył dźwięk w telefonie i podpiął go do ładowarki po czym szybkim ruchem wrzucił go pod poduszke. Patrzył jeszcze chwilkę na pusty sufit. Nie zorientował się, kiedy zasnął.

per. Levi'a•

Mężczyzna nie spodziewał się tego wszystkiego po swoim uczniu. Popatrzył na swój telefon, dzwonił do niego przez pewien czas jeszcze kilka razy, ale Eren spał, do tego miał wyciszony telefon.

Zmartwiony Levi odłożył komurke i zaczął sie zastanawiać. "A jak coś mu sie stanie?" "On jest tam sam! No może dyrektor czasem przychodzi, lub ktoś z innych klas zostaje." "A jak ktoś go porwie? Albo.... A JAK GO ZGWAŁCI DYREKTOR!?".

Zerwał się na nogi, ubrał buty, płaszcz i szybko wyszedł z domu zamykając drzwi. Wsiadł do samochodu odpalił silnik i ruszył jak najszybciej w strone szkoły oczywiście nie łamiąc zasad oraz uważając by przypadniem nikogo nie potrącić.

~per. Zake'a~
W tym samym czasie do pokoju Erena wszedł Zake. Zamknął drzwi, podszedł do chłopaka i lekko nim potrząsał by się obudził. Gdy chłopak tylko otworzył oczy przytulił brata szczęśliwy.
- Dobra zbieraj sie, jedziemy do wesołego miasteczka -powiedział Zake po czym poklepał chłopaka lekko dwa razy po łopatce i wstał.
- Zake nie jestem dzieckiem, ale okej. I TAK SIE CIESZE BO NIGDY TAM NIE BYŁEM!
- No to na co czekasz, zbieraj manatki.

Wyjątkowy uczeń | ereri ZAWIESZAM Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz