Tydzień później w wieży zabrzmiał alarm. Jakiś dziwny robopotwór niszczył okolice na Pomoście Głównym o 9 rano. Ruszyliśmy, by go powstrzymać. Był biały i trochę wyższy od Cyborga. Miał ogromne działo maszynowe zamiast prawej ręki za to w lewej trzymał dziewczynę o krótkich brązowych włosach związanych w kucyk i groził wrzuceniem ją do wody. Strachliwie prosiła o pomoc. Nie miałam broni ani mocy, by ją stamtąd ściągnąć. Rzucałam w robota tym, co miałam pod ręką. Były to najczęściej jakieś kawałki zniszczonych przez wroga metalowych barierek.
Ku mojemu zdziwieniu byłam w stanie zrobić wgniecenia w jego karoserii. Albo zrobiłam się silna jakimś magicznym sposobem, albo on jest bardzo słabym robotem. Gwiazdka odstrzeliła jemu rękę wraz z Cyborgiem i zabrała stamtąd dziewczynę po czym odstawiła ją na ziemię. Na ręce robota dostrzegłam znak Slade'a. Czy on serio zrobił tak słabego robota? Ale po co? Odsunęłam od siebie tę myśl, bo dziewczyna trzymała swoje biodro jakby ją bolało, więc podbiegłam do niej, a reszta dalej zajmowała się przeciwnikiem.
- Wszystko w porządku? Coś cię boli? - dotknęłam jej ramienia, gdy przy niej klękłam.
- Nic mi nie jest. Dzięki za ratunek - powiedziała do mnie szczerze.
- Nie dziękuj mnie tylko Gwiazdce. Ja nic nie zrobiłam - podrapałam się po karku.
- Ale ja chciałam podziękować tobie. Interesujesz mnie dużo bardziej niż oni - uśmiechnęła się.
Zamrugałam ze zdziwienia. To było dziwne, że tak mówi. Nie to, że mi się to nie podobało. Po raz pierwszy słyszałam tego typu komplement. Nigdy nie byłam doceniana bardziej niż reszta, nie mówiąc o tym, że byłam doceniana tylko w ich kręgu.
- Umm... Dziękuję, ale ja nic takiego nie zrobiłam. Czym sobie zasłużyłam? - spytałam niepewnie drapiąc się po karku.
- Uważam, że jesteś ciekawa. Natalie - podała mi rękę, gdy wstała z ziemi.
- Myth, miło mi - uścisnęłam jej rękę z uśmiechem i też wstałam.
- Myth, idziesz? - spytał Robin, chcąc iść już do domu z resztą.
- Już idę! - odkrzyknęłam i westchnęłam.
- Obowiązki co? Może się gdzieś spotkamy? - spytała.
- Jasne. Co proponujesz? - ucieszyłam się.
- McDonald w centrum o 1 - uśmiechnęła się.
- Będę. Do zobaczenia - pomachałam jej.
- Nie mogę się doczekać - odeszła, a ja podbiegłam do reszty.
- Kto to był? - spytała Raven z ciekawości.
- Nie wiem, ale umówiłam się z nią o 13 w McDonaldzie - powiedziałam uśmiechnięta. - Mówi, że ją interesuję - zarumieniłam się.
- To miło - odmruknęła swoim zimnym tonem, choć w rzeczywistości cieszyła się, że kogoś sobie znalazłam.
Robin zamyślił się po usłyszeniu tego, co powiedziałam. Po powrocie do domu od razu zajęłam się szukaniem dla siebie ładnego stroju na spotkanie. Czarny T-Shirt, czarno-czerwona koszula w kratkę i niebieskie jeansy brzmiały dobrze. Poprawiłam sobie jeszcze włosy i poszłam do salonu. Był tam Robin grzebiący coś w komputerze głównym z kawą u swojego boku. Nie przejęłam się nim. Zainteresowało mnie tylko to, że wyszedł z pokoju. Nowość. Wzięłam sobie jabłko do przegryzienia na szybko i usiadłam na kanapie.
- Która godzina? - spytałam, żeby zagadać.
- Za dziesięć dwunasta - mruknął i zerknął na nią kątem oka. - Podwieźdź cię? - zaproponował.
CZYTASZ
Przyjaciółka wrogiem [Zakończono]
FanfictionMyth i Robin to dwaj najbliźsi przyjaciele z całej drużyny Młodych Tytanów. Ilość czasu jaką poświęcali sobie nawzajem była wręcz nieograniczona. Dzień, czy noc - nie odmawiali swojego towarzystwa. Jednak co się stanie, gdy Robin przestanie mieć dla...