Noce mijały nam najlepiej. Mieliśmy wtedy wystarczająco czasu, by pobyć ze sobą blisko i po prostu odpocząć. Nie byliśmy parą, ale nie był to też nasz pierwszy raz, gdy razem spaliśmy. Gdy byłam mniejsza, miewałam koszmary przez to, że nie mogłam przyzwyczaić się do nowego życia bez rodziców i wtedy szłam właśnie do niego. Nie przychodziło mu to łatwo z początku, a potem z przyzwyczajenia wolał mieć mnie obok dla pewności, ale mimo to nie spaliśmy ze sobą często. Nie chcieliśmy sobie nawzajem zabierać przestrzeni, ale teraz nie miało to znaczenia.
Na misje chodziłam czasami, gdy wiedziałam, że powinnam być z nimi, a gdy wróg nie był tak istotny, zostawałam z nim, godząc ze sobą świat opiekunki i bohaterki tak jak on czasem musiał robić wobec mnie kilka lat wstecz. Berło i koronę księżniczki dostał i to jeszcze taką, jaka mu się najbardziej podobała, bo gdy wyzdrowiał, poszliśmy razem do galerii handlowej. Myślał, że żartuję, ale mu ją na serio kupiłam. Próbował mnie powstrzymywać, mówiąc, że on żartował i wcale jej nie chce, a przy kasjerce zachowywał się jak ojciec, który z dobroci swojego serca pozwala swojemu dziecku kupić sobie zabawkę przez co chyba zapunktował u tej pani.
Niestety szybko się przez to speszył i siłą wyciągnął mnie ze sklepu jak najszybciej.
- Czemu się wstydzisz, Robin? Będziesz przepiękną księżniczką! - zapewniałam, machając do niego koroną z daleka, odkąd zdecydował się do mnie nie przyznawać.
- CICHO BĄDŹ! - denerwował się, że mimo to cały czas do niego mówię, ale szybko się pogodziliśmy, bo zaszłam go po cichu i złapałam w zgięciu ręki tym samym przepraszając.
On skorzystał z okazji i położył koronę księżniczki na mojej głowie po czym uśmiechnął się ciepło stwierdzając, że do twarzy mi w niej. Zarumieniłam się uznając ten komplement mimo, że to była korona dla dzieci. Już mi mówił, że dla niego zawsze będę dzieckiem. Uznawałam to za całkiem urocze, że tak myśli. Dużo dzieciństwa straciłam w domu, a będąc z Tytanami mogłam to z łatwością nadrobić. Odkąd był już w miarę sprawny fizycznie często wychodziliśmy sobie do kawiarni lub zostawaliśmy na pogaduchy, by śmiać się z tych złych rzeczy, które nam się przydarzyły, bo nic innego nie mogliśmy zrobić.
Impreza? A jakże, odbyła się. Ja osobiście byłam na zakupach, by przygotować jedzenie, które Robin lubi najbardziej i jakieś dekoracje. Potem zrobiliśmy mu niespodziankę. Mimo, że już wcześniej wiedział o planach Tytanów ode mnie to wciąż się mile zaskoczył. Powiedzieli mu, że impreza jest z okazji jego powrotu do zdrowia, ale lider zasugerował drobne poprawki bowiem nie była to impreza świętująca tylko to, ale też fakt, że wszystko skończyło się dobrze, że ja znów jestem z nimi i że wyszliśmy z tego cało. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, gdy mówiąc to, trzymał mnie u swojego boku, jakbym była jego nieodłączną częścią.
Otworzyli szampana, nalali każdemu po trochę, by wznieść toast i podczas niego Robin szczerze im za to wszystko podziękował. Po wypiciu zawartości kieliszków zaczęła się zabawa. Staraliśmy się spędzać czas tak, jak najbardziej lubimy, ale razem. Wybraliśmy grę na konsolę Bestii, w której naszym zadaniem było tańczyć do piosenek według wzoru na ekranie. Mogliśmy tańczyć grupowo po 4 osoby, tak też zrobiliśmy tylko, że dwójka z nas musiała siedzieć przez ten czas.
- Siedzę - powiedziała Raven od razu, wyprzedzając ich wszystkie prośby i usiadła.
- Ja nie tańczę - powiedział Robin i zajął miejsce na kanapie obok Raven.
Tak więc nasz czteroosobowy zespół - Gwiazdka, Cyborg, Bestia i ja - stanął na przedzie. Uwielbiałam takie gry. Nie zamierzałam schodzić ze sceny. Chciałam się tutaj wyszaleć. Wszyscy skupili się na swoich ruchach. Bestia chyba aż za bardzo, bo zmieniał się w zwierzęta, by sobie pomóc. Cyborg wkurzył się, że to wbrew zasadom i zapomniał o tańcu. Gwiazdka nie do końca łapała niektóre ruchy przez co wychodziły jej pokracznie, ale starała się jak mogła. Szłam jak burza przez cały poziom. Zdarzały mi się potknięcia, bo nie grałam w to tak często, ale po załapaniu tego, co mam tam robić, szło mi dużo lepiej. W tańcu się nie męczyłam aż tak. Co innego, gdybym miała biegać. Z tym było u mnie dużo słabiej, ale tańczyć mogłam codziennie.
Robin patrzył z uśmiechem na moje poczynania i tupał nogą w rytm piosenki. Nie wiedział, że umiem tańczyć. Pod koniec okazało się, że mam najwięcej punktów z naszej czwórki. Byłam tym nieco zdziwiona mimo wszystko.
- Przyjaciółka Myth zwyciężyła! - ucieszyła się Gwiazdka i mnie uściśnęła.
- Młoda wygrała?! - zdziwił się Cyborg.
- Jak mnie szarpałeś za uszy to co w tym dziwnego!? - Bestia założył ręce na piersi z pretensjami.
- Bo oszukiwałeś! Weźcie go usuńcie z tej gry! - zarządał pół-robot.
- A mogę usunąć go tak ogólnie? - spytała Raven niezainteresowana.
- Ej, uspokójcie się. Weźcie grę na trzy osoby, a Bestia pójdzie przygotować jedzenie w tym czasie - zadecydował rozsądnie Robin.
- Dobra! - ucieszył się zielony i ruszył do kuchni.
- NIE! Piekarnik mi spalisz, wracaj tu! - Cyborg pobiegł za nim porzucając grę.
- Przyjaciele, zaprzestańcie tego! - Gwiazdka poleciała do kłócących się kolegów również zostawiając grę na chwilę.
Stałam na środku jak głupia, czując się odrobinę niezręcznie, ale dalej chciałam tańczyć. Nie wyglądało na to, by reszta miała szybko wracać do gry. Zajęli się jedzeniem. Nie chciałam tańczyć przed Raven i Robinem sama. Musiałam kogoś zachęcić.
- Umm... Chcielibyście spróbować? To fajna zabawa - spytałam niepewnie odwracając się do dwójki na kanapie.
Robin spojrzał na mnie, a potem na ekran ich plazmy z włączoną grą czekającą na zawodników.
- Wolałabym nie. Tańcu towarzyszą emocje - powiedziała monotonnie.
Kiwnęłam głową i spojrzałam na Robina z nadzieją.
- Chyba nie zaszkodzi - wzruszył ramionami i stanął obok mnie.
Wybrałam łatwiejszy układ do przetańczenia, żeby się nie zniechęcał. Z początku było mu ciężko załapać rytm, a potem był na równi ze mną i skończyliśmy z podobną liczbą punktów. Stwierdził, że mu się podoba zwłaszcza, że jego motywacją było bycie lepszym ode mnie. Nie dawałam za wygraną. Leciałam najlepiej jak potrafiłam przy kolejnej i kolejnej piosence. Straciliśmy rachubę. Tytani byli zaskoczeni widząc nas tańczących razem prawie, że na równi, a Robin był lekkim drewnem z tego, co pamiętali. Gdy się zrelaksował i pozwolił porwać muzyce, jego ruchy stały się dużo bardziej miękkie. Końcowo wygrał ze mną.
Byliśmy padnięci, gdy obwieścili, że jedzenie jest już gotowe. Śmialiśmy się z tego dysząc i przy okazji mamrocząc jakieś komplementy, które i tak ledwo co do nas wtedy dochodziły. Przez to jedliśmy z przyjemnością. Po tym zdecydowaliśmy się na film. Był długi, a przy końcówce nikt już tak naprawdę nie kontaktował, więc pozostało tylko się pożegnać. Każdy wrócił do swojego pokoju. Robin wciąż spał ze mną mimo to, że było z nim lepiej, bo nalegałam, żeby został. Nie chciałam spać sama. Jeszcze nie teraz... Robin przyznał, że było super, gdy weszliśmy do łóżka i nakryliśmy się kołdrą. Chwilę rozmawialiśmy dopóki nie byliśmy na to zbyt zmęczeni.
Leżeliśmy przez to odwróceni twarzami do siebie. Po chwili poczułam jego dłoń na swojej szyi. Pogładził kciukiem centralnie tam, gdzie była moja rana. Wstrzymałam oddech, próbując udawać, że nie boli i że dotyka tam przez przypadek.
- Nie rób sobie tego więcej - poprosił sennie, ale wiedziałam, że jest świadomy. - Nie warto popełniać tych samych błędów.
- Zauważyłeś... - westchnęłam ciężko.
- Mnie nie oszukasz - otworzył oczy, by spojrzeć na mnie, jakby chciał mnie o tym bardzo dobitnie zapewnić, a potem znów je zamknął.
- Wybacz mi - popatrzyłam w dół. - Powiedziałam ci ostatnio, że ich więcej nie popełnię. Nie zmieniłam zdania - przysunęłam się do niego, żeby go przytulić. - Ale musisz mi pomóc - postawiłam nieśmiały warunek.
- Więc będę do usług - uśmiechnął się lekko, obejmując mnie swoimi rękoma, a ja odwzajemniłam uśmiech i powoli usnęłam razem z nim mając nadzieję na lepsze jutro.
Dzięki niemu.
"W ciągu swojego życia nauczyłem się, że na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Że one muszą się stać. Ale to od nas zależy, co z tym zrobimy i czy zrozumiemy swoje błędy wystarczająco, żeby ich potem ponownie nie popełniać"
Koniec
CZYTASZ
Przyjaciółka wrogiem [Zakończono]
FanfictionMyth i Robin to dwaj najbliźsi przyjaciele z całej drużyny Młodych Tytanów. Ilość czasu jaką poświęcali sobie nawzajem była wręcz nieograniczona. Dzień, czy noc - nie odmawiali swojego towarzystwa. Jednak co się stanie, gdy Robin przestanie mieć dla...