Z nami albo wcale

182 13 4
                                    

Nadszedł ranek. Obudziłam się na klęczkach oparta o łóżko szpitalne, na którym leżał Robin, z kocykiem na ramionach. Przez cały wczorajszy dzień pracowałam z Cyborgiem nad salonem i przyjaciółmi. Potem nagle zasnęłam, gdy wróciliśmy do sali, ale kocyka nie pamiętam. Chyba mnie przykrył. Nie było go tu jednak. Przeciągnęłam się lekko i ziewnęłam po czym wstałam, żeby wziąć się do dalszej pracy. Niestety wciąż nie wszystko było zrobione mimo siedzenia do nocy. Nieco bardziej oprzytomniałam, gdy usłyszałam ciche pomruki. Raven się obudziła.

- Gdzie... jestem... - mruknęła pocierając swoją skroń, żeby się skupić.

- Nic ci nie jest! - moje flaki wydawały się podskakiwać z radości na jej widok.

- Myth? - podniosła na mnie zdumiony wzrok przypominając sobie znajomy głos. - Natalie... ona-

- Nic nie mów. Miałaś rację co do niej. Za wszystko przepraszam - stanęłam przy jej łóżku z żalem na twarzy. - Wiem, że byłam dla was wszystkich okropna, ale jeszcze znów będziemy jedną całością, obiecuję - lekko ją uścisnęłam.

- Okropna to mało powiedziane! Wisisz mi cały dzień grania na konsoli!

Bestia? Odsunęłam się, by spojrzeć na łóżko obok Raven. Leżał tam mój zielony koleżka, który już się obudził, a jego obrażona mina szybko zamieniła się w radosny chichot, gdy zaśmiał się z własnego żartu.

- Czy to ten "koncert życzeń", o którym często słyszę? Jeżeli tak to życzę sobie jeden cały dzień zakupów z przyjaciółką Myth! - odezwała się po chwili Gwiazdka.

Zrobiło mi się w sercu strasznie ciepło, moje oczy zaszkliły się ze szczęścia, a na twarzy miałam wielki uśmiech. Zdecydowanie za tym tęskniłam. Uściskałam trójkę z całej siły chcąc trwać tak jak najdłużej. Nawet nie wiedziałam co mam im powiedzieć. Nieco drżałam, bo tak dawno nie miałam ich przy sobie. Wszystkie gesty i słowa świata nie były w stanie w pełni opisać jaka to radość móc znowu ich uściskać nie martwiąc się o to, komu się to będzie podobało, a komu nie. Są moją rodziną mimo wszystko. Nigdy nie powinnam była o tym zapomnieć...

- Awww. My ciebie też - zaskrzeczał radośnie Bestia i odwzajemnił uścisk.

- Rozpiera mnie radość! Bardzo bardzo chcieliśmy ciebie przytulić już od dawna, prawda przyjaciele? - Gwiazdka przytuliła mnie jeszcze mocniej, rozglądając się po reszcie.

- Ta... - mruknęła Raven nieco ironicznie, a nie chciała tak do końca zabrzmieć. - Dobrze, że jesteś - przyznała monotonnie, ale brzmiało to bardzo szczerze.

- Teraz powinien wstać też Robin i powiedzieć coś... motywującego... - zauważył Bestia, ale ucichł przy ostatnich słowach, gdy poczuł, że atmosfera znacznie opada.

Odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na lidera. Jedynie słaby ruch jego klatki piersiowej i nieobecny, słaby wyraz twarzy. Nastała chwila melancholijnej ciszy.

- Jeszcze nic z tego nie będzie, ale Cyborg mówi, że jesteśmy na dobrej drodze. Potrzebujemy tylko czasu - powiedziałam, chcąc napawać ich nadzieją jak przystało na Robina.

Mimo, że jestem nikim w porównaniu do niego...

- Zgaduję, że wieża jest w opłakanym stanie - powiedziała Gwiazdka.

- Właściwie to już nie. Trochę prac wykończeniowych i będzie z głowy - zapewniłam.

Po chwili do sali szpitalnej wszedł Cyborg i po ziewnięciu stanął jak wryty, gdy zobaczył, że Tytani, którzy niedawno leżeli na łóżkach szpitalnych stoją i patrzą się na niego.

- Mamy w wieży duchy, czy jeszcze śpię? - spytał niepewnie.

- Chciałbyś - Raven przewróciła oczami nawiązując do tego z duchami.

Przyjaciółka wrogiem [Zakończono] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz