Walka

164 11 7
                                    

Stanęliśmy na polu bitwy. Ja i Tytani kontra Natalie i jej armia robotów. Była liczniejsza od nas, ale my mieliśmy więcej siły. Uśmiechnęła się złośliwie, widząc mnie na czele, a zarazem była dosyć zdenerwowana, a ja utrzymywałam poważny wyraz twarzy dając jej do zrozumienia, że mnie nie obchodzi, ale ona niewiele się przejęła.

- Heeej! Ładnie to tak nie odpisywać, kochana? - spytała zuchwale z uśmiechem.

- Odpuść sobie. Nie znaczy nie - powiedziałam poważnie.

- Uuu, jaka groźna... - przewróciła oczami. - Żałuję, że ciebie nie nagrałam jak się przede mną płaszczyłaś. Mogłabym puszczać to sobie przed każdą naszą walką, żeby przypomnieć sobie jaka żałosna jesteś - parsknęła śmiechem.

- Ej, uważaj sobie! - krzyknął Bestia poddenerwowany jej tekstami, ale Raven go uspokoiła kładąc mu rękę na ramieniu.

- Dałam ci ostatnią szansę na zmianę i jej nie wykorzystałaś - zmarszczyłam brwi.

- Wiesz, jakoś nie widzi mi się współpraca z tymi twoimi śmiesznymi przyjaciółmi. Wolałabym zginąć, ale nie zginę, bo jesteście słabi! - parsknęła na nas.

- Żebyś się nie zdziwiła - mruknęłam. - Tytani, Wio! - krzyknęłam do drużyny, a oni ruszyli na Natalie i jej armię.

- Phh. Roboty, na nich- rozkazała obojętnie, a te wyminęły ją i rozpoczęły walkę.

Tytani walczyli z robotami, a ja obrałam za cel Natalie. Nie chciałam, żeby się z nią użerali, bo była moim problemem. Dostała ode mnie z lewego łokcia w brzuch po czym zaczęłyśmy siłować się na ręce. Nic dziwnego, że była silniejsza. Moje ręce były dużo słabsze przez co uważała, że ma przewagę.

- Już wymiękasz? Myślałam, że jednak czegoś ciebie nauczyli... - powiedziała z fałszywym współczuciem.

- No ciebie Slade nauczył chyba tylko manipulacji, bo to umiał najlepiej - mruknęłam dając z siebie wszystko, by ją położyć, ale ona kopnęła mnie w brzuch tak, że upadłam.

- Ale jaka ta manipulacja skuteczna - spojrzała na mnie z wyższością.

- Potrzebna ci pomocna dłoń? - spytał Cyborg i rzucił w Natalie kontenerem na śmieci przez co poleciała pod ścianę.

Przybiłam z nim piątkę i podbiegłam do dziewczyny, która po chwili odrzuciła kontener w moją stronę, ale go wyminęłam.

- Który to kretyn?! - najeżyła się przez zniewagę.

- Ten przed tobą - odpowiedziałam i kopnęłam ją w bok głowy z półobrotu.

Straciła równowagę i upadła. Była widocznie rozjuszona swoimi porażkami, ale poprawiła okulary, a ja spojrzałam na nią z góry.

- Gdybyś wtedy nie wykazała się swoją "niesamowitą" celnością i strzeliła liderowi w łeb jak należało to by się teraz nie męczył, ale dzięki tobie dostąpił tego zaszczytu! - wstała i otrzepała się.

- Przestań robić mi wyrzuty - warknęłam uważnie obserwując jej ruchy.

- Ja ci nie robię wyrzutów tylko uświadamiam - odpowiedziała spokojnie i uderzyła mnie z pięści w szczękę.

Zachwiałam się, ale ustałam, a ona w chwili mojej słabości chciała kopnąć mnie w żołądek, ale zatrzymałam ją, łapiąc jej nogę i podnosząc ją do góry tak, żeby się wywaliła po czym przycisnęłam ją nogą do ziemi, ale ona chwyciła za moją kostkę i pociągnęła ją w drugą stronę tak, że zrobiłam na nad nią szpagat. Ona przyjrzała się w tym czasie mojej draśniętej szyi i zmrużyła oczy podle.

Przyjaciółka wrogiem [Zakończono] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz