Nowe gryzmoły i garść informacji?

42 4 1
                                    

Hejka wszystkim! Moje konto jest od jakiegoś czasu takie puste i smutne... ale przyszłam powiedzieć, że żyję i nie leniuchuję :p

Może i mam sporo roboty teraz i ciężko z czasem, jednak w miarę mojego wolnego i weny, skrobię na boku coś, co jest zupełnie nowego i mogę rzec - mojego. Co prawda dalej jako EXO-L pozwoliłam sobie pożyczyć imiona od naszych chłopców, by choć trochę sobie ich wyobrazić w danych rolach, ale całość mojego projektu jest zupełnie zmyślona i tworzona od samych podstaw (bo znalazłam na dnie szuflady mój bardzo stary i porzucony pomysł, który powstał za czasów liceum, a który teraz bardzo ewoluował i nabrał jakiegoś tam potencjału).

Mianowicie postanowiłam spróbować swoich sił w fantasy.

I to nie jest takie fantasy jak w one-shocie z Chanyeolem, które mam ciągle na swoim koncie, tylko fantasy przypominające te Tolkiena, trochę Sapkowskiego czy C.S.Lewisa. 

Póki co, mam napisaną część tej opowieści, ale wymaga ona gruntownych poprawek, nie mówiąc o dopisaniu kolejnych rozdziałów, także nie wiem kiedy opowieść trafi tutaj na wattpada i czy w ogóle trafi, ale poczułam potrzebę, żeby wam o tym napisać, bo stęskniłam się za tym miejscem.

Poniżej wstawię wam fragment z pierwszego rozdziału, który nakreśla trochę miejsce, sytuację oraz postaci trójki głównych bohaterów. Nie wszystko da się od razu zrozumieć, dlatego zarys nakreślę wam tutaj:

Główna bohaterka Larissa Crane to dziewczyna, która jakimś cudem natyka się na dwójkę dziwnych ludzi - blondynkę o imieniu Chin oraz chłopaka Kaia, niezwykle zainteresowanego rasą ludzką. Pech chciał, że Lara wepchała się w portal i... znalazła się na planecie dwójki przybyszów XD Z tym, że na planecie panowały zupełnie inne prawa niż na Ziemi i na pewno nie tak sprawiedliwe. Między innymi prawo, które nakazywało skazywać na śmierć każdego obcego, który jakimś cudem znalazł się na Mesamatir.

Brzmi strasznie wiem, ale mam nadzieję, że fragment kogokolwiek zainteresuje XD Czuję, że jestem wam winna wstawienie chociaż tego po tak długiej nieobecności.

Miłego czytania ^^

***



Gdy uderzyła ciałem o miękką trawę, była najpierw zaskoczona. O tamtej porze roku trawa nie była tak miękka, zielona i... ciepła. Otworzyła oczy by zobaczyć czy aby na pewno była to trawa. I była.

- Jejku – westchnęła i dotknęła opuszkiem palca źdźbło, które było niesamowicie miękkie i giętkie. Jak świeża trawa rosnąca na wiosnę...

Dźwignęła się do pozycji siedzącej i jej oczom ukazała się polana, obrośnięta złotymi i srebrnymi kwiatami, których rozmiary były jakieś trzy razy większe niż przeciętne róże czy tulipany... a zapach jaki dobiegał z każdej strony przypominał jej jednocześnie słodycz miodu jak i kwaskowatość cytryny. Była też nuta przyprawy korzennej ale i zapach... oceanu?

Drzewa rosnące dookoła miały różnobarwne kory, począwszy od czystej bieli, kończąc nawet na jaskrawym fiolecie, a korony drzew były obrośnięte w liście o kształtach, których Larissa nawet nie umiała nazwać. Było w tym miejscu tyle cudownych, ale i niespotykanych gatunków roślin, że nie umiała nawet wykrzesać z siebie słowa.

Chin za to ją wyręczyła.

- Tak, oglądaj do woli, póki jeszcze żyjesz – powiedziała zdenerwowana, czym zszokowała samą ciemnowłosą – Co my teraz zrobimy, Kai? – spojrzała na niego mając taki strach w oczach jak jeszcze nigdy – Jeśli ktoś się dowie...

"Sheet or Shit?" Czyli jednym słowem śmietnik...Where stories live. Discover now