34.

1.7K 86 24
                                    

|grudzień|

°przed domem Marilyn

Pov. Marilyn

Czekałam aż Syriusz zamknie drzwi, żebyśmy mogli przenieść się do Jamesa i Lily. Atmosfera pomiędzy mną a Blackiem była dość napięta. W końcu udało nam się teleportować do Potterów. Zdjęłam buty oraz kurtkę i przeszłam do salonu.
- Cześć wam - powiedziałam stojąc przy ścianie.
- Hej, Mary! Siadaj - zaproponowała Lily, a ja usiadłam na fotelu. - Jamie, idź może porozmawiaj z Syriuszem - zaproponowała, a James chyba zrozumiał, że rudowłosa chce porozmawiać ze mną na osobności. Potter wyszedł, a zielonooka spojrzała na mnie. Przesiadłam się na kanapę, gdzie siedziała moja przyjaciółka.
- Co ci? Jesteś jakaś poddenerwowana - zagadnęła Lily.
- Szkoda gadać - odparłam.
- Mi nie powiesz? - podeszła mnie. - Dobra, będę zgadywać. Znowu się pokłóciliście? - spytała, a ja przytaknęłam.
- Szczerze, nie wiem co mam czuć. Kocham go, ale powoli zaczynam mieć tego dość - odrzekłam półszeptem.
- Marilyn, weź też pod uwagę, że jesteś w ciąży...
- Myślisz, że o tym nie wiem? Biorę to pod uwagę cały czas, ale te kłótnie ciągną się odkąd dowiedział się, że mamy mieć dziecko.
- Może po prostu się stresuje. To jest Syriusz. On na pewno nie czuje się gotowy.
- A myślisz, że ja się nie stresuję? Ja powoli zaczynam mieć dość tego, że przy większym stresie czuję się co raz gorzej i co raz bardziej się boję, że stracę to dziecko.
- Nie przejmuj się. Im mniej się stresujesz tym lepiej się czujesz.
- Panna Sheakspire stoi przede mną.
- Ha, ha, bardzo zabawne.

|kilka godzin później|

° dom Marilyn i Syriusza

Pov. Marilyn

Leżałam na kanapie w salonie, a Syriusz poszedł zrobić kolację. Próbowałam z nim porozmawiać, ale chyba tylko pogorszyłam sprawę. Po około piętnastu minutach położył na stole talerze i usiadł na fotelu.
- Jedz - mruknął w moim kierunku, a ja lekko odsunęłam talerz od siebie.
- Nie jestem głodna - burknęłam.
- Marilyn, proszę cię - powiedział błagalnie.
- Najpierw porozmawiajmy - odrzekłam i się podniosłam.
- Nie mamy o czym.
- Jak to nie mamy o czym? Syriusz twój dzień wygląda w ten sposób, że idziesz na szkolenie, wracasz ze szkolenia, jesz obiad i jedziesz do Jamesa, a ja całymi dniami siedzę sama. Prawie się do mnie nie odzywasz. Zrozum, że cię potrzebuję, a teraz szczególnie.
- Opijam nasze szczęście.
- Równie dobrze...
- Mogę siedzieć z tobą? Zrozum, Mary, że tak naprawdę to już koniec beztroskiego życia. Chcę to jeszcze wykorzystać.
- W takim razie wyjdź. Skoro to koniec twojej beztroski to najlepiej niech trwa ona całe życie. Nie chcę cię znać - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Marilyn, nie oto...
- Wyjdź! Wynoś się! - krzyknęłam i poczułam mocny skurcz, przez co jęknęłam z bólu.
- Mary! - podszedł do mnie, a ja go odepchnęłam.
- Idź, bo tylko pogarszasz sprawę. To koniec, Black - chłopak teleportował się, a ja usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam z kanapy i na kolanach podeszłam do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam Viktora.
- Marilyn, какво се случи?! (Czyt. Marilyn, kakvo se sluchi?!(Pl: Marilyn, co się stało?!)) - spytał przerażony i wbiegł do środka zamykając drzwi.
- Не знам(czyt. ne znam(Pl: Nie wiem)), Vik - odparłam słabo, a on szybko wykręcił na telefonie stacjonarnym numer do swojego domu.
- Mamo? Mamo, przyjdź proszę. Marilyn coś się stało - powiedział i się rozłączył, a po pięciu minutach pojawiła się jego mama. Zabrali mnie do Munga i okazało się, że Syriusz już nie musi dorastać. Jego beztroska jest bezpieczna. Straciłam dziecko.

Hello My Darling//S.B.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz