35.

1.8K 87 24
                                    

|początek stycznia|

°szpital św. Munga

Pov. Marilyn

Leżałam na łóżku szpitalnym i wpatrywałam się w ścianę po mojej lewej stronie. Musiałam zostać jeszcze conajmniej dwie doby na obserwacji. Ktoś wszedł do sali, ale nie reagowałam. Usłyszałam jak wymienia kwiaty w wazonie. Na moich policzkach widniały jeszcze łzy.
- Cześć - usłyszałam za plecami męski głos. Ten głos. Tak dobrze mi znany i tak kojący, że zawsze przy nim zasypiałam. Teraz zadziałał odwrotnie. Jedynie się zirytowałam, ale nie odważyłam się odezwać. - Rozumiem, że zawiniłem, ale spójrz na mnie. Przepraszam, Marilyn. Wiem, że spieprzyłem. Jest mi tak strasznie przykro. Jestem kretynem. Błagam, Mary, powiedz coś do mnie. Zwyzywaj mnie, nawrzescz na mnie, powiedz cokolwiek. Pragnę usłyszeć twój głos. Chociaż jedno krótkie słówko.
- Po co mam z tobą rozmawiać? Wiesz, to byłby syn. Lekarka mi powiedziała. Próbowali ratować ciążę, ale się nie udało. A jeszcze tego samego dnia rozmawiałam z Lily, że obawiam się, że stracę twojego jedynego potomka. Może zamiast magizoologiem powinnam zostać wróżbitką - z każdym kolejnym słowem po moich policzkach spływało coraz więcej łez.
- Mary, ja...
- Przepraszasz? Masz za co, ale ja też nie jestem bez winy.
- Przecież...
- ... to ty wyprowadziłeś mnie z równowagi? Racja, ale to ja niepotrzebnie się denerwowałam.
- Ale to ja zostawiłem cię w najmniej odpowiednim momencie.
- Znowu chcesz się kłócić? - usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do sali. Odwróciłam się w tamtą stronę i po raz pierwszy od około tygodnia zobaczyłam Syriusza. Miał opuchniętą twarz, bodajże od płaczu. Włosy miał w okropnym nieładzie, a jego oczy były podkrążone i przekrwione. Do pomieszczenia weszli James i Lily. Evans wzięła sobie krzesełko i usiadła obok mnie, a Potter oparł ręce na łóżku.
- A on co tutaj robi? - syknęła do mnie Lily.
- Przyszedł porozmawiać. Nie masz się co martwić Ruda - odparłam.
- To od razu dowiemy się, przez które z was straciliście dziecko - rzucił James.
- Ten głąb twierdzi, że to przez ciebie, Mary, a ja, że przez Syriusza. Które z nas ma rację? - spytała Lily, a Syriusz spojrzał pogardliwie na Jamesa.
- To przez nas obojga - wyjaśniłam.
- Nie, to moja wina.
- Syriusz, do cholery, ogarnij się - odparłam.
- Czyli...
- To nasza wina, ale jeśli mamy kogoś bardziej obwiniać to mnie - stwierdziłam. Do sali weszła prowadząca mnie lekarka i spojrzała na nas znad okularów. Łypnęła na Syriusza i uśmiechnęła się do mnie, po czym podeszła do łóżka.
- Widzę, że niedoszły tatuś się zjawił. Jak się czujesz, Mary? - spytała.
- Bywało gorzej. Dziękuję za troskę.
- Niedoszły tatuś? Widzę, że tu o mnie głośno.
- Musieliśmy wiedzieć kogo poinformować o stracie. I tak pan nawet nie raczył dziewczyny do szpitala zawieźć tylko ją ciotka przywiozła.
- Uciekłeś z domu? - spytała z wyrzutem Lily.
- Kazałam mu wyjść - obroniłam go.
- Mniejsza z tym. Boli cię coś, Marilyn? - spytała.
- O dziwo nie - odparłam.
- Jeśli tak będzie dalej to wyjdziesz za dwa dni.
- Dziękuję.
- Ja już idę. Do widzenia
- Do widzenia.
Uzdrowicielka wyszła z sali, a ja zostałam sama z przyjaciółmi i Syriuszem. Lily i James postanowili, że powinnam zostać sam na sam z Blackiem. Wyszli z pomieszczenia, a ja spojrzałam na czarnowłosego.
- Przepraszam - szepnął.
- Nie masz za co.
- Mam. Jestem winny temu wszystkiemu.
- Gdyby nie fakt, że nie mam siły wstać to byś dostał w ten durny łeb. Syriuszu to, że moja ciotka twierdzi, że to twoja wina, nie znaczy, że to prawda. Black, ona nawet nie wiedziała o tej ciąży, więc niech ona się lepiej nie odzywa.
- I tak przepraszam. Za wszystko.
- Nie...
- ...przepraszaj? ...masz za co? A właśnie, że mam. Nie pomagałem ci kiedy tego potrzebowałaś. Nie zająłem się tobą. Tak naprawdę zachowałem się jak dziecko, a nie jak przyszły ojciec. Chciałbym cię o coś spytać. Chciałbym, ale wiem, że do mnie nie wrócisz, a na to się tym bardziej nie zgodzisz.
- Co ci szkodzi?
- Marilyn... wyjdziesz za mnie?
- Wyjdę. Z siebie jeśli jeszcze raz będziesz miał wątpliwości.
- Czyli tak?
- Czyli tak - odparłam, a Black nachylił się nade mną i mnie pocałował.

Hello My Darling//S.B.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz