37.

1.8K 80 10
                                    

|kilka dni później|

°dom Ivy i Artemisa

Pov. Marilyn

Postanowiliśmy pójść do Hughesów. Siedzieliśmy u nich w salonie z Jamesem, Alicją oraz ich towarzyszami. Po chwili dołączyli do nas znajomi mojego narzeczonego. W tym Marlena.
— Mary, to Tom Bourbone. Chodzi ze mną na szkolenie. Tom, to moja narzeczona, Marilyn Prima — przedstawił Syriusz.
— Bardzo pani współczuję straty.

Pov. Syriusz

— Już się pogodziłam z tą myślą.
Wiedziałem, że kłamała. Pewnie jak przyjdziemy do domu zamknie się w sypialni i będzie płakać pod kocem. Ludzie niekiedy nie wiedzą czego nie wypada mówić. Marlena tylko lekko szturchnęła Toma, ale on ciągnął temat.
— Jak się pani czuła, gdy dowiedziała się pani, że straciła dziecko? — w tym momencie podszedł do nas Artemis.
— Kultury cię matka nie nauczyła, Bourbone? — spytał i oparł się o ramię Mary.
— Kim ty w ogóle gościu jesteś? — spróbował zabłysnąć Tom.
— Artemis Hughes. Nauczyciel i przyjaciel Marilyn oraz mąż twojej szefowej, "gościu" — syknął Hughes.
— Coś się stało, Arti? — spytała Ivy podchodząc do nas.
— Pan Bourbone właśnie wychodzi — powiedział z uśmiechem Artemis. Widziałam zazdrość w jego oczach i złosć, która próbowała przebić uczucie "nieufności".
— Co narobił? — spytała mnie szeptem Hughes.
— Wypytywał Mary o poronienie — odparłem tym samym tonem co kobieta.
— Tak być nie będzie — rzuciła.
— Nie rozumiem o co ci chodzi gościu.
— Po pierwsze: mój mąż to nie twój kolega, Tom i wypadałoby się do niego odnosić z szacunkiem, a po drugie: nie życzę sobie takiego traktowania ani mojego męża, ani jego uczennicy. Usłyszę jeszcze jeden przejaw braku szacunku, nieważne do kogo, a osobiście cię stąd wywalę. Zrozumiałeś Tom? — po raz pierwszy od rozpoczęcia szkolenia zobaczyłem Ivy tak zdenerwowaną.
— Tak, profesor Hughes — Tom był chyba jedyną osobą, która mówiła do Ivy per "profesor Hughes". Ivy wraz z Artemisem zabrali nas do Jamesa i Lily. Mary pogrążyła się w rozmowie z jej najlepszą przyjaciółką.
— Czemu nie zareagowałeś? — spytała Ives.
— Widziałem, że tego nie chciała. Gdybym się wtrącił jeszcze mi by się oberwało — odparłem.
— Dlatego ja się wtrąciłem. Bourbone naprawdę nie ma kultury — powiedział zirytowany Artemis.
— Wiem, ale bym miała później kłopoty, gdybym go wywaliła. W aktualnym świecie i tak okropnie ryzykujemy — odparła ze spokojem Ivy.
— Dlatego się nie zaprasza niepewnych osób — burknął Artemis.
— Nie kłóćcie się, proszę — powiedziałem.
— Staramy się — rzucił wściekle Artemis.
— Cały Arti. Jak zwykle zazdrosny.
— Nie przesadzaj Ives. Po prostu irytują mnie ludzie pokroju Bourbone'a.
— Rozumiem, ale weź pod uwagę, że Mary jest dorosła i sama by sobie poradziła z tym wykazem chamstwa i arogancji.
— Ale ja nie będę tolerował chamstwa pod moim dachem.
— Wiem Arti...
— To dlaczego pozwoliłaś mu zostać? Ja również mam coś do powiedzenia.
— Artemis, posłuchaj mnie! — ryknęła Ives. — To, że tobie coś nie pasuje, nie znaczy, że nikt nie zasługuje na drugą szansę.

Pov. Marilyn

W rozmowie z Lily i Jamesem przeszkodził mi towarzysz Marleny.
—Nie dana mi została odpowiedź na moje pytanie — zagadnął i usiadł obok Lily.
— Idź po Ivy — szepnęła do swojego narzeczonego rudowłosa, a on poszedł do brunetki.
— To mi odpowiesz?
— Panie Bourbone, czy zna pan pojęcie "prywatność"? — spytałam.
— Ależ nie "pan"! Tom jestem.
— Nie czuję potrzeby mówić do pana na ty.
— To jak się pani wtedy czuła?
— Thomasie Jonathanie Bourbone! Jak śmiesz?! — ryknęła właścicielka domu.
— Nie rozumiem pani oburzenia, profesor Hughes — odparł. — Dziewczyna przeżyła prawdziwą tragedię. Chcę po prostu wiedzieć jak to jest. Sam nigdy nie będę w takiej sytuacji.
— I się ciesz! Marilyn ogromnie cierpiała! Chcesz wiedzieć jak to jest? To tak jakbym zabiła najbliższą ci osobę. A teraz wyjdź z tego domu Bourbone, bo moja cierpliwość jest na granicy.
— Ale o co...
— Wyjdź i nie chcę cię tu więcej widzieć! — wrzasnęła, a chłopak wziął kurtkę i deportował się.
— Dzięki, Ivy — powiedziałam.
— Nie tolerujemy w tym domu chamstwa, a to co odbwalił Bourbone było grubą przesadą.
— I tak ogromnie dziękuję.
— Nie ma za co.

Hello My Darling//S.B.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz