Rozdział niesprawdzony z czystego lenistwa, miłego czytania ;)
~~~
Dwóch chłopaków stało na dachu szkoły, patrząc sobie zawzięcie w oczy. Trwali przy sobie w swoich ramionach i żaden z nich nie miał zamiaru puścić tego drugiego. Szczególnie teraz kiedy po kilku dniach, może i tygodniach nie mieli ze sobą bliskiego kontaktu. Chcieli się nacieszyć sobą nawzajem, ale zdradziecki, szkolny dzwonek przywołał ich do porządku.
— Blasty musimy wracać do klasy — odezwał się w końcu Kirishima, przerywając ciszę między nimi. Rekinozębny nie wiedział, co powinien myśleć o tej dość niecodziennej sytuacji.
Jeszcze przed chwilą całował się z swoim najlepszym bro, chociaż początkowo dostał w twarz dość potężnego plaskacza. Wciąż jego skóra na policzku pozostawała zaczerwieniona niestety nie ze względu na rumieńce. Eijirou nie wiedział, czy teraz mógł nazywać blondyna swoim chłopakiem, ale on był dla niego kimś więcej, niż zwykłym przyjacielem. Chciał go dotykać, przytulać, całować oraz trzymać w swoim ramionach, chroniąc przed całym złem tego świata. Teoretycznie Bakugou nie potrzebował ochroniarza, bo doskonale sam sobie radził, ale czerwonowłosy miał tylko jeden nadrzędny cel. Wspierać go.
— Musimy się pospieszyć, bo dostaniemy karę za spóźnienie. Bro... — ponownie zaczął temat, puszczając blondyna dość powolnie oraz przede wszystkim niechętnie z swoich objęć.
— Przed chwilą miałeś język w mojej buzi! Nie waż się teraz nazywać mnie kurwa jakimś tam BRO! — wycedził blondyn, mając rumianą twarz po same uszy — Nie obchodzi mnie ta jebana szkoła! Idziemy stąd, ale już — dodał, łapiąc Kirishime za dłoń. Ciągnął swojego chłopaka przez szkolne korytarze, ignorując wzrok wścibskich uczniów.
Eijirou zaśmiał się cicho, pozwalając się prowadzić w nieznanym sobie kierunku. Miał wesoły uśmiech na twarzy, który nie potrafił mu zniknąć z ust szczególnie kiedy widział ciepło bijące z policzków blondyna. Postanowił zadziałać i ostrożnie zwolnił tępa Katsukiego żeby ten nie pędził przed siebie na złamanie karku. Stosunkowo mu się to udało dlatego wykonał kolejny krok, splatając ich palce w uroczy koszyczek jak to robią te wszystkie parki.
— Może wyjdziemy na spacer do parku, co? — zaproponował, zwracając się w kierunku przyszłego bohatera numer jeden.
— Ygh, może być — burknął jedynie Katsuki w odpowiedzi.
Ścisnął nieznacznie mocniej ich dłonie, które według blondyna pasowały do siebie wręcz idealnie. Czuł jak miłe ciepło rozlewa się po jego ciele gdy tylko czuł dotyk Eijirou na sobie, który swoją drogą był naprawdę uspokajający. Z resztą i tak nie wiedział dokąd powinien się udać z czerwonowłosym, on po prostu szedł przed siebie. Byleby nie spędzić zbyt długo w szkole, z której właśnie uciekali na wagary.
— Mam ochotę na lody — stwierdził Kirishima gdy tylko wyszli z budynku oświaty ówcześnie, zmieniając buty.
— Nie mam pieniędzy, zostały w torbie wraz z książkami — mruknął blondyn, zdając sobie sprawę, że zostawił w klasie swoje rzeczy. Szczególnie jego drogocenne słuchawki, bez których miał problem z zaśnięciem.
— Mam portfel przy sobie, więc nie musisz się martwić. Napisałem już do Sero żeby wziął nam rzeczy. On jest chyba najbardziej rozgarnięty z pozostałej trójki, co została w szkole.
— Oh... Dobrze, że pomyślałeś o tym Kiri. Nie sądziłem, że potrafisz być inteligentny Shitty Hair — zażartował Katsuki, czując jak mu się humor poprawia.
Chłopak wciąż nie oswoił się z tą dość nietypową sytuacją. Kilka minut temu całował się z Kirishimą. Nie oszukujmy się Katsuki nigdy nie przyzna się do jakiś głębszych uczuć do tego jeżofryza, on go całkiem lubił. Znacznie bardziej od reszty i z pewnością było to coś innego, niż standardowo przyjaźń jaką darzył w dzieciństwie Deku. Podkreślam sformułowanie „W DZIECIŃSTWIE,” gdyż teraz jedynie, co czuł na widok brokuła to wszechogarniająca go irytacja oraz zdenerwowanie. Katsuki nie był typem znającym się na relacjach międzyludzkich dlatego dla niego pocałunek z rekinkiem znaczył naprawdę wiele, więc automatycznie stwierdził, że on i Eijirou są teraz razem.
Przez swoje głębokie myśli, nawet nie zauważył, że jego chłopak się gwałtownie zatrzymał przez co omal się nie wywrócił.— Shitty Hair ty cholero, co ty sobie wyobrażasz?! — warknął, marszcząc brwi wyraźnie niezadowolony.
— Nazwałeś mnie Kiri...
— No i? ZABRONISZ MI PIERDOŁO?! — podniósł głos, czując się niczym przyłapane dziecko na podbieraniu słodyczy.
— Nie, to nie tak! Strasznie mnie to cieszy Blasty — wyjaśnił Kirishima, uśmiechając się szeroko — To strasznie urocze kiedy mnie tak nazywasz — dodał, całując blondyna w policzek, wywołując u niego spięcie wszystkich mięśni.
— G-głupek — stwierdził Katsuki, ciesząc się na ten delikatny całus. Dodatkowo zrobiło mu się przyjemnie ciepło nie tylko na policzkach, ale i serduszku — Chodźmy na te lody — mruknął rozbawiony.
Kirishima zgodził się z wielką chęcią, idąc razem z wybuchowym chłopcem w kierunku parku. Niby często wybierali się gdzieś w dwójkę, ale teraz ten wypad był całkowicie inny. Pełen słodkich uśmiechów, rumieńców oraz pojedyńczych całusów w policzek bądź szczękę, zależnie gdzie sobie trafili. Eijirou jak obiecał kupił blondynowi lody oraz sobie, również, bo nie zamierzał siedzieć i patrzeć jak Katsuki sam wcina coś tak smacznego. Usiedli razem na ławce, śmiejąc się wesoło do siebie, zajadając pyszne smakołyki.
— Blasty... a czy my... no wiesz, jesteśmy razem? — zapytał w końcu Eijirou, wyrzucając papierek po skończonym już lodzie.
— To chyba oczywiste debilu, że tak. Co, chciałeś się ze mną spotykać bez zobowiązań? — prychnął Katsuki, krzyżując ręce na piersi.
— Nie, broń boże! Po prostu nie wspominałeś nic na ten temat i chciałem się upewnić — tłumaczył się rekinozębny, drapiąc się nerwowo po karku. Nie chciał żeby jego pytanie w ten sposób wyszło.
— To się już upewniłeś Shitty Hair, jesteś moim chłopakiem niezależnie, czy ci się to podoba, czy nie — mruknął blondyn, wywołując tym cichy śmiech u swojego towarzysza — I co się cieszysz głupio, ujebałeś się tutaj — wskazał na lewą stronę swojej dolnej wargi żeby odwzorować rzeczywiste położenie niewielkiej, czekoladowej plamki.
— Chyba mam pomysł jak się wyczyścić — stwierdził rozbawiony Kirishima, zmniejszając między nimi dystans. Złączył ich usta w delikatnym pocałunku, już drugim tego dnia, chociaż był on niestety krótszy. W końcu znajdowali się na widoku, w miejscu publicznym.
— Z-zabije cię jak komuś wypaplasz — mruknął już nie tak pewny siebie Bakugou kiedy ich usta się rozłączyły. Definitywnie nie przepadał za dotykiem, ale ten czerwonowłosego całkiem mu odpowiadał, więc w gruncie rzeczy był naprawdę zadowolony. Oczywiście, że nie ma szans, aby się do czegoś takiego przyznał!
— Tak, tak...
Trzymanie w tajemnicy związku dwóch chłopaków o dość porywczych charakterach, przepełnionymi energią oraz młodzieńczym wigorem. Co może pójść nie tak?
~~~
No witam, witam!
Mamy nowy rozdział, dość luźny oraz całkiem przyjemny do czytania. Przynajmniej mam nadzieję xDOgółem chciałam się zapytać czy wy, moi czytelnicy chcielibyście w przyszłości (teraz jest na to za wcześnie) rozdział +18?
Póki co w książce będzie dużo uroczych wątków żeby jeszcze bardziej zbliżyć naszych kochanych chłopców, więc mam nadzieję, że się cieszycie ^^
CZYTASZ
KiriBaku » Dwa Serca w Jednym Rytmie
FanfictionWłaśnie dlatego gdy przyszedł ostatni rok ich wspólnej nauki w jednej szkole poczuł dziwny niepokój, że to były ostatnie ich wspólne chwile aczkolwiek nie tylko on miał takie obawy~