Rozdział 11

1.9K 167 95
                                    

Dziękuję za tak duże zainteresowanie moją pracą, naprawdę to doceniam dlatego każdemu czytelnikowi wysyłam serduszka w podziękowaniu 💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕

A, sory za wszelkie błędy. Standardowo byłam zbyt leniwa, żeby sprawdzić pod tym kątem rozdział xD

~~~

Bakugou siedział po turecku przy stoliku kawowym, wpisując w zeszycie swojego chłopaka kolejne zadania jakie tamten miał wykonać. Starał się cokolwiek wbić do tego pustego, czerwonego łba, ale Eijirou szczególnie opornie szła matematyka. Dodatkowo choleryk miał problem z skupieniem się, ponieważ Kirishima upodobał sobie akurat teraz mizianie go.

— Mógłbyś się do kurwy zająć uczeniem się?! — warknął zły blondyn, strącając dłoń ukochanego z swojego uda. Pomińmy fakt, że przez ten dotyk Bakugou podnosiło się stopniowo ciśnienie. Jeszcze to nieznośne, ale lekko przyjemne mrowienie w kroczu. Miłe odczucia w połączeniu z zawstydzeniem powodowało złość u blondyna — Słuchasz ty mnie w ogóle?

— Tak, oczywiście — mruknął dość wymieniająco rekinek, kładąc dłoń z powrotem na udo blondyna.

— Jesteś pierdolonym zboczeńcem! — krzyknął Katsuki, czerwieniąc się cały na twarzy. Zagryzł swoją dolną wargę, wyżywając się na niej byleby tylko nie wydać jakiegoś dźwięku świadczący o jego zadowoleniu — Wracaj do pracy! — dodał poddenerwowany, używając wybuchu na twarzy Kirishimy szczególnie, że ten zaczął się do niebezpiecznie zbliżać. Jakby teraz blondyn zostałby zaciągnięty do pocałunku to mógłby ulec pokusie, a nie mógł do tego dopuścić.

— Jesteś okrutny Katsuki, mógłbyś trochę wyluzować — warknął niezadowolony czerwonowłosy.

Można było z łatwością zauważyć zirytowane na twarzy Eijirou, który wziął w ręce długopis. Odebrał swój zeszyt i zaczął wykonywać wcześniej przygotowane przez blondyna zadania. Człowiek ma ochotę na trochę czułości, stara się, a w zamian za to dostaje opierdol. Chwila przerwy nikomu jeszcze nie zaszkodziła szczególnie, że siedzą nad tą cholerną matematyką już dłuższy czas.
Niestety Kirishima nie mógł wiedzieć, że podczas dokonywania przez niego skomplikowanych obliczeń był obserwowany. Blondyn podziwiał profil swojego ukochanego znów, męcząc zębami swoją dolną wargę. Nawet nie zwrócił zbytnio uwagi na niewielki posmak krwi jaki poczuł w ustach. Zaczął się za to przejmować swoim wcześniejszym zachowaniem. Katsuki nie znosił widzieć niezadowolenia bądź smutku u swojego chłopaka, bo wbrew pozorom naprawdę go kochał. Owszem nie okazywał tego zbytnio, ale starał się jak tylko mógł szczególnie z jego trudnym charakterem. Może faktycznie powinien wyluzować? Jakby nie patrzeć dotyk czerwonowłosego mu się podobał, chociaż był tak cholernie rozpraszający! Chuj! Postąpił słusznie i to wszystko wina Eijirou! Jakim cudem on, Bakugou Katsuki miał się takim czymś przejmować?! No właśnie nie powinien, dlatego nie da się tak łatwo jebać w dupę dziwnym emocjom.

— Skończyłem — odezwał się nagle Kirishima, przerywając między nimi ciszę. Dopiero wtedy blondyn wrócił na ziemię po wewnętrznej walce z swoimi emocjami.

— Już?! — chłopak podniósł głos zaskoczony — Tak szybko? — złagodniał, wyrywając niemalże Eijirou zeszyt, żeby sprawdzić wyniki. Patrzył na obliczenia dokładnie, a widząc poprawne odpowiedzi musiał przejrzeć wszystko raz jeszcze. To wydawało się podejrzane, ale zaistniał cień szansy, że jego tępy kochanek w końcu zrozumiał temat.

— I jak? Mam zrobione cokolwiek dobrze? — zapytał Eijirou, wyrywając choleryka z chwilowego letargu, spowodowanego zaskoczeniem.

— Wszystko... — szepnął Katsuki, odsuwając się nieznacznie od stolika. Musiał poprawić swoją pozycję, ponieważ siedzenie przez kilka na podłodze było dość niewygodne.

— Możesz powtórzyć? — poprosił czerwonowłosy, posyłając swojemu ukochanemu delikatny uśmiech.

— Kurwa wszystko, głupi kamieniu! Każde jebane zadanie jest dobrze! — krzyknął Bakugou. On definitywnie nie znosił dwa razy komuś powtarzać jedną rzecz. Dlatego Eijirou był w pewnym sensie bohaterem, że podczas brania korepetycji u wybuchowego chłopaka dawał radę wytrzymać psychicznie te wszystkie obelgi.

— Oh... To się cieszę. Jesteś naprawdę dobrym nauczycielem Katsuki — rzucił komplement swojemu ukochanemu, chcąc mile połaskotać jego ego.

— Oczywiście, że jestem zajebistym nauczycielem — dodał z dumnym uśmiechem Bakugou. Jak widać był on dość skromnym człowiekiem, natomiast autorka wcale nie była lubującym się w sarkaźmie człowiekiem.

— To w takim razie czas na nagrodę — uśmiechnął się podstępnie Eijirou, oblizując górną wargę.

— Chwila moment, jaka nagro...?

Bakugou nie zdążył dokończyć swojego pytania, ponieważ został powalony na plecy. Stęknął, gdy jego plecy obiły się o podłogę, ale w tym momencie to był najmniejszy problem wybuchowego chłopaka. Otworzył nienawistnie powieki, chcąc się wydrzeć oraz najlepiej zrobić jakąś krzywdę Eijirou, ale zaniemówił, widząc swojego ukochanego zawisającego nad nim. Katsuki czuł jak fala gorąca oraz zawstydzenia przepływa przez jego ciało, wywołując dreszcz.  Oddech stał się szybszy, a policzki pokryły się czerwienią, będąc w takiej pozycji z Kirishimą. Zupełnie jakby został zamknięty w klatce, którą tworzyły ręce rekinka znajdujące się między jego głową. Najzabawniejsze, że on wcale nie chciał uciekać, wolał trwać w tym wszystkim. Dlatego kiedy Eijirou wpił się namiętnie w jego usta nie protestował. Objął chłopaka ramionami wokół szyi, a także nogami zrobił supeł przy biodrach ukochanego, zawieszając się na nim delikatnie. Wkrótce Kirishima zaprosił język Bakugou do wspólnego tańca, zmieniając tym samym pocałunek na francuski. Napięcie sięgało zenitu, każde najmniejsze otarcie się ich ciał o siebie powodowało nowe fale gorąca u drugiego, tworząc magiczny klimat wokół nich. Pragnęli siebie coraz więcej, nie zwracając uwagi na zanikający oddech. Liczyli się tylko i wyłącznie oni... do czasu...

— Kacchan masz może trochę czasu dla... mnie?

W drzwiach pokoju Bakugou stanął nie kto inny ja jego były najlepszy przyjaciel z dzieciństwa. Specjalnie podkreślam słowo BYŁY! Izuku Midoriya, bo tak się zwał owy chłopak, aż pisnął z zaskoczenia na widok jaki się przed nim uskuteczniał. Dwójka kochanków odskoczyła od siebie w krótkiej chwili zaskoczona pojawieniem się niespodziewanego gościa. Nastąpiła niezręczna cisza, która została przerywana przez nierówne oddechy Kirishimy oraz Bakugou. Jakby nie patrzeć ledwo, co skoczyli się całować.

— To może ja was zostawię samych — obwieścił szybko Deku, wychodząc stamtąd jak tylko wróciła mu świadomość. Musiał się jak najszybciej ulotnić w bezpieczne miejsce.

— TY PIERDOLONY NERDZIE!!! WRACAJ TU!

Zielonowłosy słyszał krzyki swojego starego przyjaciela, uciekając coraz szybciej przed siebie. Niestety tym razem Kirishima nie zdążył zareagować i dosłownie chwilkę później biegł przed siebie ile tylko sił miał w swoich krótkich nóżkach, ponieważ za nim leciał wkurwiony na maksa Katsuki Bakugou. Istna bomba, która dosłownie za chwilę miała wybuchnąć mu mordę.
Tego dnia Izuku nauczył się dość istotnej sprawy... Zawsze pukaj nim wjedziesz komuś do pokoju. W końcu nigdy nie wiadomo, co kryje się za drzwiami.

~~~

Wiem, rozdziału długo nie było i jest dość krótki, ale mam nadzieję, że jego treść wam to wynagrodzi.
Jako, że mamy koronaferie, a matury w końcu oficjalnie przeniesiono to mam trochę więcej czasu dla siebie. Poświęcam go na pisanie KiriBaku, także proszę to docenić.

Trzymajcie się ciepło!

KiriBaku » Dwa Serca w Jednym RytmieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz