Noc minęła spokojnie. Każdy domownik akademii nadal spał. O świcie każdy się wybudził aby się przebrać i iść na śniadanie.
- Dzieci!
Z dołu dobiegł krzyk Grace. Wszyscy wyszli z pokojów i pobiegli do jadalni. Stół przy już przygotowany. Każdy stanął obok swojego krzesła tak jakby nic się nie stało dnia wcześniej. Nagle wszedł Reginald.
- Siadać.
Wszyscy wykonali polecenie. Było tak jak zazwyczaj, Luther spoglądał w swój talerz i jadł posiłek, Allison patrzyła na niego co jakiś czas a on na nią, Ben czytał książkę o jakimś mężczyźnie, Diego o dziwo nie skrobał nożem stołu tylko patrzył gdzieś przed siebie, Klaus i Eight wymieniali się co jakiś czas uśmiechem a Five nie jadł wcale.
- Five? Czemu nie jesz? - zapytała matka
- Nie jestem głodny.
- Jest śniadanie, Numerze Pięć. - powiedział Reginald Tak jakby mu przypominając.
- Świetnie. To jedz a nie się zajmujesz mną.
- Co to za odzywki ?! - krzyknął oburzony ojciec dzieci
- Takie na jakie zasługujesz!
Wykrzykując ostatnie zdanie Five opuścił pomieszczenie. Eight chciała pójść za nim ale Allison ją powstrzymała.
- Alli ja...
- Poczekaj. Później.
- Okej
Reszta czasu minęła w ciszy. Jak zwykle. Dzieci rozeszły się do pokoi, ale Reginald został na dole i zawołał do siebie Pogo.
- Idź teraz do dzieci. Pogadaj z nimi, może czegoś się dowiesz.
- Dobrze.
Pogo wszedł po schodach i krzyknął wołając kolejno dzieci. Wszyscy wyszli poza Five. Klaus podszedł do jego drzwi i wszedł mówiąc, że małpa chce z nimi pogadać.
- Pozwoliłem ci wejść? Wyjazd!
- Nie będę sie kłócić. Wyjdź, bo Pogo chce rozmawiać.
Spoglądając że zdziwieniem na Klausa, Five wyszedł z sypialni i doszedł do reszty rodzeństwa.
- Słuchajcie, rozumiem że macie swoje prywatne sprawy, chcecie się rozbrykać, ale musicie przestrzegać zasad waszego ojca. Nie chcemy dla was źle, a wręcz przeciwnie.
- Ta - jęknął Five
- Dlaczego wczoraj wyszliście.
- Zamkneliście Eight w jakimś opuszczonym banku. - odpowiedział Klaus
- Dla jej dobra
- Co? - zapytała ze zdziwieniem Eight - miałam tam zostać do dzisiaj, ale mnie uratowali.
- Ty i ojciec jesteście nienormalni - krzyknął Five - nie bede tutaj rozmawiał. Nara
Chłopak wszedł do pokoju trzaskając drzwi. Niebieskooka tym razem już weszła do niego. Pogo zostając z dziećmi na korytarzu dopytał je o parę rzeczy na temat wczorajszego wymykania się, po czym odszedł.
Eight weszła do Five.
- Co to odwalasz.
- Ja?! Co niby robię. Wyjdź stąd bo nie mam najmniejszej ochoty cię oglądać .
- Słuchaj ja też cię nie lubię - powiedziała blondynka, a zielonooki spojrzał na nią z tak jak jakby smutkiem i zdziwienieniem - ale mieszkamy razem i musimy sobie pomagać.
- Jakby ktoś miał mi w czymś pomagać to na pewno nie ty. Poza tym nie potrzebuje w niczym pomocy.
- Jasne.
Dziewczyna podeszła do bruneta siadając na jego łóżku.
- Proszę cię Five. Widziałam jak mnie broniłeś. Jestem ci wdzięczna. Chcę też przeprosić i tyle.
- Ok. Sorry.
- Co?
- No..przepraszam. Też byłem wredny.
Eight spojrzała na Five z niedowierzaniem w oczach. Nie sądziła że on mógłby szczerze powiedzieć że był dla mnie nie miły.
- Spoko. Zgoda ? - zapytała wyciągając rękę
- Ta, zgoda. - odpowiedział podając rękę siostrze.
Niebieskooka uśmiechnęła się lekko po czym wyszła z pokoju.
497 słów
Przepraszam, że tak krótkie ale musiałam w końcu dodać choć to.
Następny będzie dłuższy <3 papa
CZYTASZ
I want you to stay || Number Five
Fanfic☂︎ W The Umbrella Academy codziennie trwały, treningi oraz trudne dla rodzeństwa misje. Dwójka znienawidzonych nastolatków, codziennie sobie dogryzali, lecz pewnego dnia smutne losy całej rodziny zbliżyły ich do siebie ☂︎ BŁĘDY ZOSTANĄ NIEDŁUGO POPR...