#7

2.5K 115 18
                                    

Noc minęła spokojnie. Każdy domownik akademii nadal spał. O świcie każdy się wybudził aby się przebrać i iść na śniadanie.

- Dzieci!

Z dołu dobiegł krzyk Grace. Wszyscy wyszli z pokojów i pobiegli do jadalni. Stół przy już przygotowany. Każdy stanął obok swojego krzesła tak jakby nic się nie stało dnia wcześniej. Nagle wszedł Reginald.

- Siadać.

Wszyscy wykonali polecenie. Było tak jak zazwyczaj, Luther spoglądał w swój talerz i jadł posiłek, Allison patrzyła na niego co jakiś czas a on na nią, Ben czytał książkę o jakimś mężczyźnie, Diego o dziwo nie skrobał nożem stołu tylko patrzył gdzieś przed siebie, Klaus i Eight wymieniali się co jakiś czas uśmiechem a Five nie jadł wcale.

- Five? Czemu nie jesz? - zapytała matka

- Nie jestem głodny.

- Jest śniadanie, Numerze Pięć. - powiedział Reginald Tak jakby mu przypominając.

- Świetnie. To jedz a nie się zajmujesz mną.

- Co to za odzywki ?! - krzyknął oburzony ojciec dzieci

- Takie na jakie zasługujesz!

Wykrzykując ostatnie zdanie Five opuścił pomieszczenie. Eight chciała pójść za nim ale Allison ją powstrzymała.

- Alli ja...

- Poczekaj. Później.

- Okej

Reszta czasu minęła w ciszy. Jak zwykle. Dzieci rozeszły się do pokoi, ale Reginald został na dole i zawołał do siebie Pogo.

- Idź teraz do dzieci. Pogadaj z nimi, może czegoś się dowiesz.

- Dobrze.

Pogo wszedł po schodach i krzyknął wołając kolejno dzieci. Wszyscy wyszli poza Five. Klaus podszedł do jego drzwi i wszedł mówiąc, że małpa chce z nimi pogadać.

- Pozwoliłem ci wejść? Wyjazd!

- Nie będę sie kłócić. Wyjdź, bo Pogo chce rozmawiać.

Spoglądając że zdziwieniem na Klausa, Five wyszedł z sypialni i doszedł do reszty rodzeństwa.

- Słuchajcie, rozumiem że macie swoje prywatne sprawy, chcecie się rozbrykać, ale musicie przestrzegać zasad waszego ojca. Nie chcemy dla was źle, a wręcz przeciwnie.

- Ta - jęknął Five

- Dlaczego wczoraj wyszliście.

- Zamkneliście Eight w jakimś opuszczonym banku. - odpowiedział Klaus

- Dla jej dobra

- Co? - zapytała ze zdziwieniem Eight - miałam tam zostać do dzisiaj, ale mnie uratowali.

- Ty i ojciec jesteście nienormalni - krzyknął Five - nie bede tutaj rozmawiał. Nara

Chłopak wszedł do pokoju trzaskając drzwi. Niebieskooka tym razem już weszła do niego. Pogo zostając z dziećmi na korytarzu dopytał je o parę rzeczy na temat wczorajszego wymykania się, po czym odszedł.

Eight weszła do Five.

- Co to odwalasz.

- Ja?! Co niby robię. Wyjdź stąd bo nie mam najmniejszej ochoty cię oglądać .

- Słuchaj ja też cię nie lubię - powiedziała blondynka, a zielonooki spojrzał na nią z tak jak jakby smutkiem i zdziwienieniem - ale mieszkamy razem i musimy sobie pomagać.

- Jakby ktoś miał mi w czymś pomagać to na pewno nie ty. Poza tym nie potrzebuje w niczym pomocy.

- Jasne.

Dziewczyna podeszła do bruneta siadając na jego łóżku.

- Proszę cię Five. Widziałam jak mnie broniłeś. Jestem ci wdzięczna. Chcę też przeprosić i tyle.

- Ok. Sorry.

- Co?

- No..przepraszam. Też byłem wredny.

Eight spojrzała na Five z niedowierzaniem w oczach. Nie sądziła że on mógłby szczerze powiedzieć że był dla mnie nie miły.

- Spoko. Zgoda ? - zapytała wyciągając rękę

- Ta, zgoda. - odpowiedział podając rękę siostrze.

Niebieskooka uśmiechnęła się lekko po czym wyszła z pokoju.

497 słów

Przepraszam, że tak krótkie ale musiałam w końcu dodać choć to.

Następny będzie dłuższy <3 papa

I want you to stay || Number FiveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz