01.06. 2016 r.
Balansując na krawędzi gibającej się na wszystkie strony świata barierki - Florian Dębski w głowie miał tylko jedno. Mętlik. Niespokojne myśli nie miały nic wspólnego z jego wyobrażeniami. Sennymi marzeniami o wiecznej wolności.Pod mocno zaciśniętymi powiekami jawił się obraz Piotrusia Pana. Fruwał po gwieździstym niebie niczym niebieski ptak. Złote smugi, resztki magicznego pyłu tworzyły ilustrację niecodzienną, acz niedorzecznie piękną w swej abstrakcji. W złotych zawijasach nastolatek mógł dostrzec dni radości, jakich doświadczył na przestrzeni swojego krótkiego żywota, ale także i te smutne, przepełnione bólem i rozpaczą.
Florian otworzył powieki. Czar prysł. Został sam. Bez wiecznego chłopca i duchów przeszłości.
Serce chłopaka biło, jak oszalałe, rytmicznie uderzając o żebra. Ból w klatce piersiowej promieniował na resztę ciała. Wciągnął z sykiem powietrze. Błądząc oczyma po krakowskim krajobrazie - napotkał zamarzniętą rzekę. Tuż pod jego stopami rozpościerał się obraz Wisły. Niebieska wstążka wiła się między resztkami niezabudowanego terenu, znikając za horyzontem. Mimowolnie zacisnął gołe dłonie na zardzewiałej barierce. Sucha skóra zapiekła go boleśnie. Obłoczki pary unosiły się z każdym przyspieszonym oddechem. Chaotyczne myśli szumiały w głowie blondyna. Wypity alkohol wcale nie pomagał w ich zebraniu.
Nagle puścił kawałek stali.
Pchnięty odrobiną odwagi przeskoczył barierkę. Teraz nie dzieliło go nic. Jeden krok. Niewielki, mały kroczek, a zrealizuje swój cel. Zew odwagi zniknął tak szybko, jak się pojawił. W jej miejscu zagościł strach. Sparaliżował go, odbierając oddech.
~*~
Ktoś podciągnął go nieco w górę.- Powiedz słowo. Wyciągnę cię.
Obcy głos przedarł się do głębi zmąconego rozumu chłopaka. Pojedyncze słowa zdawały się pochodzić z oddali, lecz ich sens Florian rozumiał doskonale.
- Powiedz coś.
Miał wrażenie, że jest pod wodą. Głęboko, na dnie oceanu. Świat zdawał się nie istnieć, choć szeroko otwartymi oczyma wodził po porannym niebie. To wszystko jednak zdawało się dziać poza nim.
- Musisz tego chcieć - obcy głos przemówił ponownie. - Ty. Nie. Ja - błagalny jęk przedzierał się przez słodko mdlącą mgłę, jaka pochłonęła wnętrze chłopaka.
Według wszystkiego, co Florek kiedykolwiek słyszał o śmierci, powinien zobaczyć całe swoje życie. Od niemowlęcia aż do teraz. Jednak było zupełnie inaczej. Ukochaną postać z dzieciństwa pochłonęły ciemne mary. Mrok spowijał umysł. Wbijał ostre szpony w każdą myśl. Każde wspomnienie. Zostawiał wyłącznie pustkę.
Mocny uścisk, w jakim więził go obcy, zelżał. Powoli oswobadzał go z żelaznego uścisku. Paniczny wrzask nastolatka spłoszył gołębie, siedzące na jednym ze słupów. Ktoś go podciągnął, jakby ważył zaledwie kilka gramów, a nie trochę kilogramów więcej.
- Pomocy! - chichy, spanikowany szept opuścił usta chłopaka.
Adrenalina. Strach. Szczęście. Tak wiele emocji. Tak sprzecznych i różnych od siebie. Poczuł ból w skroniach. Senność spowiła mgłą niezrozumiałe uczucia, trudne do pojęcia. Pozostał jedynie spokój.
~*~
Kogoś mi przypomina - Z uwagą obserwowała zastygłą we śnie twarz Floriana Dębskiego. - Wygląda jak ten chłopiec... - W zaprzeczeniu pokręciła głową, wykrzywiając przy tym usta w kwaśnym uśmiechu. - Nie. To niemożliwe.
Przykucnęła obok. W roztargnieniu odgarnęła sklejone blond kosmyki. Klatka piersiowa chłopaka unosiła się lekko i opadała. Na okrągłej buzi malował się spokój, a to sprawiło, że i ona go poczuła. Błogość przeszywająca każdy centymetr jej ciała aż po opuszki palców.
Niemal się uśmiechnęła, gdy sny chłopca przeniknęły do jej świadomości. Echo radosnego śmiechu rozlało ciepło w martwym sercu Animey. Bijąca od Florka aura nadziei sprawiła, że w zielonych tęczówkach zagościły łzy. Lekki zaś uśmiech nie pasował do wiecznego grymasu.
Rozejrzała się wokoło w poszukiwaniu Anioła. Areal zwykł się pojawiać znienacka w momentach takich jak ten. Lecz teraz na próżno było go szukać w okolicy, a to zdumiało dziewczynę. Liczyła na jego obecność. Tęskniła za nim. Od czasu złamania zasady widziała go raptem kilka razy. Pragnęła usłyszeć kolejną dziwaczną uwagę, ale jedyne co dostała od losu to głośny skrzek kaczki. Na ulicach nie było znać nikogo, nie tylko opiekuna. Ludzie schowali się w domach przed zimnem. Płaszcz nocy już dawno pokrył miasto, a śnieg prószył, jakby jutra miało nie być.
Chyba go uśpiłam - uświadomiła sobie nagle.
Od dłuższej chwili zachodziła w głowę, czemu niedoszły samobójca wciąż śpi. Była pewna, że tylko stracił przytomność w wyniku szoku. Ale godziny mijały, a ona już nie była tak pewna swego osądu. Teraz wiedziała.
Przynajmniej nie złamałam żadnego głupiego zakazu - dodała ze złością.
Myślami wróciła do przykrych wspomnień. Pokręciła gwałtownie głową, chcąc odgonić wykrzywioną w gniewie twarz przyjaciela.
Albo i nie jest - ściągnęła brwi w głębokim zamyśle - wcale taki zły.
Utkwiła spojrzenie zielonych oczu w nieświadomym niczego chłopcu.
"Difficile legii, sed lex" [1] - westchnęła w duchu, tym razem czując coś więcej niż złość na te słowa.
~*~
[1] „Difficile legii, sed lex" - Twarde prawo, ale prawo.
CZYTASZ
Sumienie
Short StoryKażda decyzja niesie za sobą gorzkie konsekwencje. A młoda dziewczyna rozumie to najlepiej. Dobrze wie, co się stanie gdy jesteśmy głusi na własne sumienie. A teraz na swoich barkach niesie konsekwencje swojej głuchoty. Za okładkę dziękuję: Nessa_12...