Prolog

3.2K 156 33
                                    

Mam już wszystkiego dość. Najchętniej skończyłabym ze sobą, ale nie mogę. Nie, że bym nie dała rady, bo pewnie by mnie już tu teraz nie było, ale za bardzo kocham swoją babcię, przyjaciółkę i brata, żeby się zabić. Nie chcę, aby osoby, które są dla mnie bardzo ważne, miały przeze mnie problemy i cierpienie. Jak na razie tylko oni trzymają mnie przy życiu, ale ból, który się we mnie zbiera narasta. Nie mówię o tym nikomu, a wiem, że powinnam. Myślę, że i tak by to nie pomogło, dlatego też w tej sprawie nic nie robię.

Wszystkie moje problemy zaczęły się w podstawówce. Już tam na mnie się wyżywali i przyczepili do mnie plakietkę Brzydkiego Kaczątka. Gnębili, wyzywali od grubasów i brzydali, życzyli śmierci oraz braku powodzenia wśród chłopaków. Może to śmieszne no, ale wtedy to, co przeżywałam było dla mnie koszmarem. Teraz mam 17 lat i może nie jestem gruba, ale za chuda też nie. Ważę 57 kg przy wzroście 167.Wcześniej było to 70 kg. Do teraz mnie nikt nie chce i nie wiem, czy to w ogóle się zmieni. Rodzice spisali mnie na straty przez to, co stało się dwa lata temu. Chyba już nie istnieję dla nich jako córka. Wsparcie mam tylko u mojej wieloletniej przyjaciółki Lili i babci, która mieszka w zachodniej części Walii, w mieście St. David's. To najmniejsze miasto ze statusem city w Wielkiej Brytanii. Znajduje się nawet daleko od Londynu, dlatego widzimy się tylko na wakacje i święta. Wiem, że Lili mogę powiedzieć wszystko i przeważnie mówię,chociaż niektóre zdarzenia oraz poglądy na różne sprawy skrywam głęboko w sobie.

Za liceum nie przepadam, ponieważ jest dla mnie męczące. Przeważnie wszyscy są dla siebie mili, ale tak naprawdę lubią po obgadywać kogoś za plecami. Dobry kontakt utrzymuje tylko z pięcioma koleżankami Caroline, Naomi, Stephanie, Georginią i Rose. Spędzamy ze sobą dużo czasu, ponieważ mamy takie same przedmioty wiodące oraz jadamy wspólnie lunch.

Jestem typem osoby, która boi się całkowicie otworzyć przed ludźmi. Po śmieci brata nikomu nie pozwoliłam się do siebie za bardzo zbliżyć, dlatego nikt jeszcze nie poznał prawdziwej mnie. Oprócz Lili. Wiem, że to nie jest fair w stosunku do nich, że gram wesołą i ze wszystkiego śmiejącą się dziewczynę, która nie ma zmartwień ani żadnych problemów. Ukrywanie prawdziwej siebie jak na razie bardzo dobrze mi wychodzi. Myślę, że dobrze robię udając kogoś kim nie jestem, ale takie ukrywanie niekiedy jest bardzo męczące. Chwile, w których gubię się w tym kim, tak naprawdę jestem, są tymi podczas, których rozważam swoje życie. Nie myślcie, że planuję śmierć, czy coś, bo nie chce jeszcze żegnać się z tym światem, ale jak każdy miewam momenty, w których jest mi bardzo ciężko i nie wiem, co mam dalej robić. Sposobem jakim znalazłam na pozbycie się bólu sprawianego przez otoczenie jest żyletka. Przeczytałam o niej na jakimś blogu i nie za bardzo mi się chce wierzyć, że ona naprawdę działa w kojący sposób. Na początku nosiłam ją przy sobie przez tydzień. Wiem, że to złe no, ale strasznie mnie kusiło, żeby spróbować, więc czekałam na odpowiedni moment. Przeczytałam też, że jej użycie niesie za sobą wiele skutków ubocznych, dlatego zarówno bałam się jak i chciałam ją użyć. Moja ciekawość jednak przezwyciężyła strach...

Dwa dni temu zrobiłam to po raz pierwszy. Powodem aby spróbować była Rose. Posądziła mnie nie słusznie o to, że puściłam plotkę oczerniającą jej rodzinę oraz chłopaka. Dziewczyny nie odzywały się do mnie. Traktowały jak powietrze i wyśmiewały, gdy nie patrzyłam. Nie wiem, czy chciały żebym to słyszała, czy też nie, ale uczucie bycia niepotrzebnym i napiętnowanym bardzo szybko powróciło. Nie poradziłam sobie sama ze sobą. Może gdyby Lili była obok i pomogła mi zapanować nad całą tą sytuacją, nie użyła bym tej żyletki, która była dla mnie tak jakby ostatecznością. Z drugiej strony pragnęłam sprawdzić, czy naprawdę ona działa i pomaga oczyścić się w takich momentach. Ta sytuacja z Rose była dla mnie jedynie wymówką, by móc ją użyć. Lili chodziła do innej szkoły, więc widywałyśmy się tylko popołudniami. Bardzo potrzebowałam teraz jej wsparcia, a SMS-y to nie to samo, co rozmowa twarzą w twarz. W mojej głowie kłębiło się wiele myśli toczących walkę. Targały mną różne emocje zarówno te pozytywne jaki i negatywne, których było o wiele więcej. Jedne były za tym, by spróbować drugie mówiły, że mi nie wolno. Rozum nakazywał mi odrzucić tę absurdalną myśl, ale sytuacja w jakiej się znalazłam nie dawała mi innego wyboru. Tym razem mój rozum przegrał tę walkę, a ja dałam ponieść się narastającym wewnątrz mnie emocjom. Postanowiłam to zrobić. Uznałam, że użycie żyletki nie może mi zaszkodzić, a jedynie pomóc. Dlatego uznałam, że spróbuję. Przecież raz się żyje!

Gdy zadzwonił dzwonek, zamiast do klasy poszłam do łazienki. Poczekałam aż wszystkie dziewczyny ją opuszczą i zamknęłam się w ostatniej kabinie. Usiadłam na ziemi, a z portfela wyciągnęłam żyletkę. Zamknęłam oczy i nieświadomie zaczęłam płakać. Powróciły wszystkie wspomnienia z przeszłości oraz te z przed chwili. Na nowo widziałam twarze swoich kolegów, które były przepełnione pogardą i zawistnym uśmiechem. Wahałam się przez chwilę, ale gdy kolejna łza spłynęła po moim policzku, zacisnęłam mocniej żyletkę i przyłożyłam ją do skóry na przedramieniu. Pierwsze zetknięcie żyletki z moją skóra, wywołało nieprzyjemny ból. Zastanawiałam się, dlaczego mi nie pomogła, przecież tyle czytałam na jej temat, a teraz nic się nie dzieje! Może coś źle robię? Myślę, że dodam jeszcze jedno cięcie i wtedy zobaczę, co dalej będzie. Patrzyłam się na wpływającą krew z rany przez, co znalazłam się w transie. Krew spływała po mojej ręce tak jak łzy po moich policzkach. Była ona dla mnie jak słowa, których nigdy nie wypowiedziałam, a które dopiero teraz wraz z bolesnymi wspomnieniami opuściły moje ciało za pomocą krwi. Pomimo lekkiego szczypania, odczułam ulgę i przyjemność. Otrząsnęłam się dopiero po dłuższej chwili i odruchowo spojrzałam na telefon. Było 10 minut po dzwonku. Wstałam z podłogi, otworzyłam kabinę, umyłam twarz oraz rękę. Naciągnęłam rękaw i jeszcze raz spojrzałam w lustro poprawiając włosy. Wzięłam kilka głębokich wdechów, by móc na nowo zmierzyć się z dziewczynami. Ruszyłam w stronę sali matematycznej, gdzie właśnie trwała moja ostatnia lekcja. Idąc korytarzem dopadły mnie wyrzuty sumienia z powodu tego, co zdarzyło się przed chwilą. Wiem, że źle zrobiłam oraz to, że coś takiego nie powinno mieć w ogóle miejsca. Do końca dnia w mojej głowie kłębiły się różne myśli,ale tylko jedna nie dawała mi spokoju. Było nią przekonanie, że to, co stało się przed chwilą było moim pierwszym, ale nie ostatnim spotkaniem z żyletką...

TO MOJE PIERWSZE OPOWIADANIE,mam nadzieję,że spodoba się wam historia Emily i będziecie ze mną do końca tego opowiadania.Piszcie co sadzicie oraz czy wam się podoba ;)

[Cięcie<ZAWIESZONE>]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz