146 14 4
                                    

[Ogólnie to hey, tutaj Autor z przyszłości. Chcę ostrzec że jest tutaj scena gwałtu ]





4 Grudnia 2015

Była ciemna noc, Księżyc został zasłonięty śnieżnymi chmurami. Jedynym źródłem światła były rzadko porozstawiane lampy uliczne. W tym mroku niski szatyn przemierzał szybko puste aleje, a biała para wydobywała się z jego ust przy każdym sapnięciu z powodu żwawego tempa.

Chittaphon wbiegł do budynku w którym znajdowało się jego mieszkanie. Był to obskurny blok, jeden z wielu który straszył w Eunpyeongu i który powstał za czasów Generalnego Gubernatorstwa Korei.

Wbiegł szybko na pierwsze piętro i trzęsącymi się dłońmi wyciągnął klucze do swojego mieszkania. Po niekrótkiej walce z zamkiem, Taj wpadł do przedpokoju. Zdjął z siebie kurtkę i buty by bez wyrzutów sumienia mógł wejść do salonu, który był też połączony z kuchnią.

Nastawił w niej czajnik i zaczął szperać po szafkach, poszukując termofora. Znalazł go i położył obok czajnika. Poczekał chwilę aż woda się zagotuje i wlał ją do gumowego worka, który
ubrany był w szary, przypominający bawełnę materiał.

Zmęczony zmierzał teraz do sypialni, trzymając swój rozgrzewacz w ręce. Zrzucił z siebie zimne spodnie i miał właśnie się położyć do łóżka kiedy nagle został na nie popchnięty. Taj poczuł jak jego ręce zostały unieruchomione do łóżka przez silne dłonie.

Z gardła Leechaiyapornkula uciekł okrzyk zdziwienia, który został uciszony dłonią, która zatkała jego usta.

-Cicho bądź to może będę delikatny -warknął niskim głosem nieznajomy. Tajlandczyk przerażony zaczął oddychać szybciej. -Uspokój się.

Szatyn postanowił posłuchać się mężczyzny i postarał skupić się na czymś innym niż tym, że został właśnie zaatakowany przez nieznajomego. Skupił się więc na wyglądzie jego oprawcy, co prawda w świetle, które pochodziło tylko z lamp ulicznych na zewnątrz zbyt wiele dostrzec się nie dało, ale i tak lepsze jest to niż nic.

Mężczyzna miał fioletowe włosy, twarz rybiej urody; duże ciemne oczy, mały nos i wydatne usta sprawiły, że mimo sytuacji Chittaphon musiał przyznać, że wyglądał on co najmniej uroczo. Obok jego prawego oka fioletowowłosy miał bliznę rozlaną po skroni, ale wyglądała na starą ponieważ nie byłą różowa ani fioletowa, tylko lekko ciemniejsza od jego skóry oraz była delikatnie wgłębiona.

Gdy oprawca zauważył, że Taj uspokoił się, zdjął dłonie z jego rąk i rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie by Ten nie zaczął krzyczeć. Yongqin wpatrywał się w czekoladowe oczy mężczyzny, który odwzajemniał jego spojrzenie, patrząc na niego wilkiem.

Wpił się agresywnie w usta Tajlandczyka. Li spanikowany nie wiedział co robić, a kolorowowłosy coraz brutalniej zostawiał na jego ustach pocałunki. Taj poczuł nacisk języka na jego wargi i nie chcąc go złościć postanowił je uchylić i odwzajemnić pocałunek.

Z jego gardła uciekło ciche jęknięcie z bólu kiedy nieznajomy Koreańczyk przygryzł jego wargę. Mężczyzna zszedł swoimi pocałunkami do szyi szatyna, a ten wił się pod jego dotykiem. Oprawca przestał na chwilę. Zdjął z siebie swoją ciemną bluzę, odsłaniającym przy tym swój umięśniony tułów.

Yongqin nie ośmielił się nawet drgnąć. Fioletowowłosy znowu nachylił się nad Li i zerwał z niego jego białą koszulę. Jego pocałunki sięgnęły klatki piersiowej Tena. Błądził swoimi dłońmi po ciele swojej ofiary. Szatyn zarzucił swoje nogi w okół ciała mężczyzny i przyległ do niego biodrami.

Koreańczyk zassał się na wrażliwej skórze ciemnowłosego, wywołując przy tym u niego głośniejsze jęki. Zszedł swoimi pocałunkami niżej, zostawiając wyżej ognistą, lekko zaczerwienioną ścieżkę na skórze Taja.

Oprawca zdjął z siebie szczupłe nogi Chittaphona. Zsunął z niego ciemne bokserki i zahaczył dłonią o jego przyrodzenie, wywołując zadrżenie ciała Tena.

Bez ostrzeżenia, wszedł głęboko w szatyna. Taj krzyknął z bólu, a jego oczy się załzawiły. Koreańczyk szybko wsuwał i wysuwał się ze swojej ofiary, dysząc przy tym. Z ciemnych oczu Yongqina spływały łzy bólu, a on co mocniejsze pchnięcie wydawał niekontrolowany okrzyk.

Kiedy mężczyzna doszedł z Tena wyszedł z niego i ubrał się.

-Radzę ci zapamiętać moje imię gdy będziesz je za jakiś czas wykrzykiwać podczas gdy ja będę cię pieprzyć. Jestem Lee Taeyong -powiedział i wyszedł z pokoju, pozostawiając Taja samego.

Leechaiyapornkul skulił się. Czuł jak z jego odbytu wypływała sperma oprawcy, zmieszana z jego krwią. Chciał wstać i zmyć z siebie ten bród. Mimo że od paru dobrych lat się sprzedawał to dopiero dzisiaj odczuł jakby jego ciało było tylko przedmiotem.

Chciał zmyć z siebie to poczucie bezsilności i rozpaczy jednak ból był tak mocny, że nie mógł nawet wstać.

Dlatego okrył się szczelnie kołdrą i rozpłakał się.

🖤🖤🖤

...i właśnie dlatego powinno mieć się cegłę pod poduszką

Miłego dnia/nocy!

With love,
Author~~~♡

He is Psychometric | YuWin | Zawieszone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz