231 25 7
                                    

23 Listopad 2015

Dzisiejszego dnia cały Seul został obsypany pierwszym śniegiem, który od rana padał i wyglądało na to, że będzię padać jeszcze długo. Przez późną porę i niesprzyjającą pogodę ulice dużej metropolii były prawie, że puste. Jednak na jednym z zaciemnionych placów zimno nie przeszkadzała siedmiu chłopakom w bijatyce.

Trudno to jednak było nazwać bijatyką ponieważ szóstka z nich obrywała tylko od ciemnowłosego chłopaka, ubranego w mundurek szkolny. Najpierw powalił trzech najniższych. Ci, nieprzytomni leżeli na ośnieżonym chodniku, a biała substancja powoli przysypywała i ich.

Pozostała trójka ciągle próbowała powalić brązowowłosego chłopaka, jednak bez skutku. Gdy jeden uderzył to on oddawał wszystkim z podwójną siłą. Po chwili cała grupa leżała nieprzytomna, a chłopak odszedł w tylko sobie znanym kierunku.

Kulał lekko, krew spływała mu powoli z nosa, a niechlujne włosy powiewały na wietrze. Jednym słowem, chłopak wyglądał jak siedem nieszczęść. Był cały opatulony w mroku, a jedyna rzecz, która odbijała światło to plakietka przywieszona na marynarce z napisem "Dong Sicheng".

Chłopak zatrzymał się przy ławce pod latarnią i usiadł na niej zmęczony. Pocierał swoje ręcę by zdobyć trochę ciepła i skulił się.

"Jeszcze tylko trochę i będę na miejscu"

Pocieszał się w myślach i dmuchając w ręcę wstał by pójść żwawrzym krokiem.

Po piętnastu minutach szybkiego marszu brunet doszedł pod opuszczony budynek. Wspiął się po lekko walących się schodach na trzecie piętro gdzie urzędował gdy był zbyt poobijany by wrócić do sierocińca.

Tam i tak już od dawna nie zwracali uwagi na to czy Sicheng tam jest czy go nie ma, a on nie mógł pokazać słabości innym użytkownikom domu dzieci.

Brunet włączył turystyczny grzejnik, ktory zwinął kiedyś z bazaru i położył się jak najbliżej niego. Przykrył się paroma postrzępionymi kocami i spróbował zasnąć.

23 Listopad 2015

Niebieskowłosy mężczyzna oglądałjak następna osoba wynosi się z jego mieszkania. Właśnie taszczyła ostatnią walizkę i nie żegnając sie, czym predzej wybiegła z mieszkania.

Japończyk znowu został bez współlokatora. Trzeba przyznać, że z jego zimną i zamkniętą osobowościa trudno jest wytrzymać. Nic dziwnego więc, że po około miesiąca każdy z jego współlokatorów odchodziło marząc by juz nigdy nie zobaczyć tej niebieskiej czupryny na oczy.

Niestety niebieskowłosy, nic nie mógł poradzić na to, że izolował się od ludzi.

Chociaż większość jego współlokatorów na początku ceniła sobie cichy i czysty sposób bycia Japończyka, to po jakimś czasie zaczynali odczuwać pewnego rodzaju dyskomfort z powodu szpitalnej wręcz higieny i grobowej ciszy w mieszkaniu.

Mężczyzna westchnął i usiadł na kanapie. Może po prosty nie był stworzony do życia z innymi ludźmi. Chyba jedyne co mu pozostało to poddanie się i mieszkanie samemu w tym dużym i zimnym apartamencie.

Mógłby siedzieć tak w ciszy na kanapie długo, jednak zauważył, że od wcześniejszego trzasku drzwi przekrzywiło sie jego czarno-białe, długo naświetlane zdjęcie, przedstawiające sródmieście Osaki.

Ciemnooki wstał, ustawił je równo i uśmiechnął się, przypominając sobie okoliczności zdjęcia.

26 Październik 2010


Ciemnowłosy chłopal wracał ze spaceru razem ze swoją ciocią. Szczęśliwy ściskał swój nowy aparat forograficzny. Dostał go ze względu na to, że miał urodziny, a jego ciotka zawsze słuchała jego życzeń. Chłopak w ciągu roku nie dostawał zbyt wielu od niej prezentów, ale jednym z tych dni są jego urodziny.

-Dziękuję ci ciociu! To jest chyba najlepszy aparat jaki widziałem! Jest niesamowity! Spójrz na jakość zdjęć! Nie mogę się doczekać aż spróbuję zrobić długo naświetlane zdjęcie! - paplał chłopak, wręcz skacząc ze szczęścia.

-Może spróbujesz tutaj je zrobić? - spytała się kobieta.

-Tutaj? Ale przecież tu są tłumy ludzi, ono za żadne skarby nie wyjdzie! - oburzył się brunet.

-Od czegoś trzeba przecież zacząć, nieprawdaż? - powiedziała ciocia z uśmiechem.

Chłopak przekonany odszedł od kobiety i poprosił ją by się nie ruszała. Ustawił aparat na ziemi i szybko ustawił długość naświetlania.

Pstryk!

24 Listopad 2015

Niebieskowłosy pogłaskał czule ramkę i nieco bardziej optymistycznie podszedł do odtwarzacza by włączyć płytę. Wybrał 'No geography' od Chemical Brothers.

Dość ekscentryczna i oryginalna muzyka zawsze uspokajała Japończyka. Pomimo tego, że przy wspólokatorach był niczym duch, to naprawdę potrafił czasem być głośno i dobrze się pobawić.

-Free yourself. Free them. Help to free me. Dance! -śpiewał mężczyzna, tańcząc do tego tylko sobie znany układ.

Tańcząc tak, niebieskowłosy o mało co nie zbił wazonu i śmiejąc się padł na kanapę. Śmiał się, a muzyka grała coraz głośniej. Nagle usłyszał pukanie do drzwi. Dalej chichocząc podszedł do nich.

-Nakamoto Yuta, mógłbyś się uciszyć ty psychopato?!

🆓️☝️👱‍♂️

Heej dzieciaki!
Jak tam mija wam pierwszy miesiąc szkoły???
Ja już zdążyłem się rozchorować i złapać morderczy katar
Wybaczcie jeśli ten rozdział jest chaotyczny, ale obawiam się że cały fanfik taki będzie bo ja w szkole to jest jeden wielki bałagan i moje myśli są jak: oh u r sód sód?!
Więęęc jest zabawnie

Awokado.

With love,
Author~♡

He is Psychometric | YuWin | Zawieszone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz