20

2.1K 165 9
                                    

(...)ruszył pędem do domu

Nie zwracając uwagi na mijany po drodze świat podążał uliczkami, przez które przechodził przecież codziennie, jednak tego dnia wszystko było inne. Nie obchodziło go dosłownie nic co działo się wokół. Chciał znaleźć się już w domu i przytulić do siebie to drobne wychudzone ciałko jeszcze do niedawna bezdomnego wilkołaka. Chciał poczuć jego zapach, otrzeć jego łzy, powiedziec że wszystko będzie dobrze mimo, że sam do końca w to nie wierzył. Nie miał w zwyczaju kłamać, ale przecież nie powie mu czegoś w stylu "To bez różnicy czy jest w ciąży czy nie bo pewnie i tak coś pójdzie źle i się rozstaniemy". Nie mógłby mu tego zrobić. Nie byłby w stanie znów patrzeć na jego łzy dlatego w tym wypadku był w stanie wybaczyć sobie małe kłamstewko. Nawet brud w ciasnych zaułkach obok, których przechodził zdawał się nie być teraz dla niego żadnym problemem. Gdy wszedł już do budynku, na którego ostatnim piętrze mieszkał puścił się pędem po schodach. W takich chwilach dziękował za to, że jako wampir nie męczy się tak szybko. Nienawidził swojej brutalnej natury, która zmuszała go do krzywdzenia innych po to aby żyć, ale czasami niektóre umiejętności się przydawały. Po chwili był już na górze. Na jego twarz wstąpił delikatny rumieniec- oznaka zmęczenia. Nie należał już do tych młodych więc taki bieg po schodach na 15 piętro mógł przyprawić go o zadyszkę i tak właśnie się stało tym razem. Odczekał chwilę aby uspokoić swój oddech. Nie mógł pokazać młodszemu że to wszystko tak bardzo nim wstrząsnęło. Wziął kilka głębokich wdechów i nacisnął na srebrną klamkę. Drzwi nie były zamknięte więc już po chwili ustąpiły z głuchym skrzypnięciem i odrobinę się uchyliły. Mężczyzna delikatnie bardziej popchnął drzwi do środka i wszedł do wnętrza mieszkania. Na kanapie w salonie siedziała Hanji i tuliła do siebie roztrzęsionego chłopaka, który w ciszy wycierał płynące mu po policzkach gorzkie łzy. Okularnica zwróciła wzrok w stronę przyjaciele i gestem ręki dała mu znać aby nic nie mówił. Jeszcze raz pogłaskała chłopak po jego miękkich brązowych włosach i niechętne odsunęła się od niego. Eren uniósł na nią zapłakane spojrzenie zielonych przekrwionych oczu poczym zauważając kątem oka ukochanego wbił swoje błagalne spojrzenie w kobietę. Hanji niechętnie wstała

-Może lepiej zostawię was samych- mruknęła i ignorując wzrok młodszego wprost proszący aby nie wychodziła z pękającym z żalu sercem opuściła apartament przyjaciela z nadzieją, że może jednak się jakoś dogadają

-Eren...-czarnowłosy zaczął niepewnie i zerknął na chłopaka unikającego jego spojrzenia. Wilkołak  doskonale wiedział,  że jeśli spojrzy w te ciemne nieprzeniknione oczy które tak kocha nie będzie w stanie się na niego gniewać ani chwili dłużej dlatego robił wszystko aby nie musieć spojrzeń mu w oczy. Wampir nieco poirytowany zachowaniem nastolatka zbliżył się odrobinę  i delikatnie ledwo muskając jego brodę opuszkami palców zmusił go aby wreszcie spojrzał mu w oczy. Nastolatek pod wpływem silnego spojrzenia ukochanego zadrżał i szybko wbił spojrzenie w ścianę za wampirem. Czy mężczyzna nadal jest na niego zły? Czy teraz straci po raz kolejny dach nad głową i do tego bezpowrotnie utarci miłość swojego życia? W jego oczach zebrały się zły bezsilności. Gdyby tylko wiedział wcześniej nie dopuściłby do takiej sytuacji. Z rozmyślań wyrwał go delikatny pocałunek złożony na jego ustach w geście uspokojenia, pocieszenia i...przeprosin? Niepewnie nadal odrobinę przestraszony i obawiający się reakcji ukochanego podniósł wzrok i z delikatnym uśmiechem spojrzał w jego oczy, w których czaiła się niema prośba o wybaczenie - Słońce...- szepnął i znowu delikatnie go pocałował -Przepraszam. Nie chciałem tak reagować nie powinienem...- zaczął ale przerwał gdy poczuł jak nastolatek się w niego wtula i całuje delikatnie jego policzek

- Już dobrze. Przecież to jeszcze nic pewnego...Będzie dobrze- uśmiechnął się lekko chodź sam miał złe przeczucia- może wcale nie jestem w ciąży - powiedział nieco ciszej nie wiedzieć czemu bojąc się wypowiedzieć te słowa

- Nawet jeśli to damy sobie jakoś rade- na ustach czarnowłosego pojawił się delikatny uśmiech - Nie jesteś już zły?- zielonooki pokręcił przecząco głową

- Nie i nigdy nie byłem. Po prostu zabolały mnie twoje słowa Levi...- przytulił się mocno do umięśnionej klatki piersiowej ukochanego i zaczął wdychać jego zapach. Oddychał powoli i spokojnie. Starał się odrzucić od siebie wszystkie złe myśli. Chciał się cieszyć tą cudowną chwilą. Chciał czerpać jak najwięcej przyjemności z posiadania ukochanego blisko siebie bo wiedział że w końcu to wszystko się skończy, a on zostanie sam z krwawiącym po stracie sercem...

Zagubiony |riren| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz