Wróciłem do domu. Nadal byłem przerażony. Policja bardzo przepraszała mnie za zaistniałą sytuację. No i co mogło być temu komuś? Zastanawiało mnie to nieustannie. Pogłaskałem psiaka.
- Hej mordko. Jak się masz? - Szepnąłem. Przytuliłem go lekko, a on zaczął mnie lizać po twarzy jak to zwykł robić. Pogładziłem go po łebku. - Kocham Cię psinko. - Zacząłem się poważnie zastanawiać. Mój chłopak też był w śpiączce. Czy jemu też to grozi? To jakaś choroba? Westchnąłem. Musiałem się uspokoić. Cmoknąłem Save w mordkę. - Teraz mam jeszcze Ciebie.
* * *
Było ciemno jak zawsze. Poruszałem się w mroku jak ryba w wodzie. Dla mnie była idealna. Znowu zajrzałem na brzeg polany i spojrzałem na tamtego chłopaka. Był dziwnie znajomy. Tak jakbym go znał całe życie. Przyglądałem mu się jak chodził po polanie. Chciałem jego krwi. Tak bardzo chciałem. Czekałem aż w końcu wyjdzie ze swojej jasnej nory. Światło raniło moje oczy. Nie mogłem tam wyjść. Po prostu by mnie zabiło, więc czekałem. Jeszcze nie mogłem go mieć. Jeszcze trochę.
* * *
Znowu chodziłem na skraju lasu zaglądając między drzewa. Próbowałem tam znaleźć to coś z lasu. Jednak nic nie widziałem. Było za ciemno. Zastanawiałem się co to mogło być i dlaczego nie wchodziło na polanę. Może nie lubiło światła. Nie wiedziałem tego. Biała postać przypominała mi kim jestem. Była jedyną osobą z którą tu rozmawiałem. Westchnąłem cicho. Nie wiedziałem co robić. Zaczynałem chyba powoli wariować. Moje wspomnienie to mój jedyny przyjaciel. Jak to brzmi? Niedorzeczne.
* * *
Kolejnego dnia znowu usiadłem przy Tellonym. Pocałowałem dłoń ukochanego.
- Proszę żeby tylko Tobie nic nie było. - Powiedziałem cicho. Po raz pierwszy widziałem jak lekko niespokojnie drgnął. Oczy mi się lekko zeszkliły. - Proszę skarbie..
* * *
Moja polana przestała być taka jasna. Było już tak ciemno jak w reszcie lasu. Tyle razy już tam byłem. Wstałem i ruszyłam w las. Nie wiedziałem co myśleć. Coś kazało mi iść dalej. Więc po prostu szedłem. Co mnie zaskoczyło dobrze widziałem i trupy zwierząt i drzewa i odległości wszystko. Zobaczyłem w oddali postać. Widywałem ją już. Wiedziałem kto to, albo co to. Sam nie wiedziałem jak mam to okreslić. Żadnej strony przypominał człowieka z drugiej był nieludzki. Szedłem powoli w jego stronę. Coś kazało mi iść. Stanąłem dopiero przed nim.
- Hej.. - Powiedziałem nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Patrzyłem na niego, on też patrzył na mnie. Wpatrywał mi się w oczy. Czekał na mnie. Przejrzałem mu się dokładnie. Przypominał mi mnie. Wyglądał trochę jak ja. Dlaczego był taki podobny? Niby był trochę bledszy, bardziej kościsty i dziki. Ale gdyby nie to wyglądałby całkiem tak samo. Teraz już kompletnie nie wiedziałem co się tu działo. Nagle wgryzł mi się w szyję. Krzyknąłem, nie wiedziałem co robić. Serce waliło mi jak młotem. Szarpnąłem się, starałem mu się wyrwać, ale był silniejszy. Trzymał mnie mocno i zębami rozrywał mi szyję. Poczułem jak nogi mi się uginają w kolanach. Zrobiło mi się strasznie słabo. Wpadłem na ziemię, czułem jak ciepła krew rozlewa się wokół mnie. Bestia zawisła nade mną i zaczęła mnie zjadać żywcem. Jękąłem jeszcze cicho, na więcej nie miałem siły. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Powoli opadły mi powieki. Zasnąłem. Nie czułem już bólu.
* * *
Dopiero teraz się najadłem. Dopiero ten człowiek sprawił, że nie czułem głodu. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Słodkich snów. - Powiedziałem trochę szyderczo. Sam nie wiedziałem czemu. Dopiero teraz czułem się pełny. Spojrzałem przed siebie. Zobaczyłem białą postać. Przekręciłem głowę. - Kim jesteś? - Zapytałem przesłaniając lekko oczy dłonią. Ta postać trochę zakłócała moją ciemność. Szarpnąłem na to cicho.
- Twoim wspomnieniem.. Tellony wróć na polanę.. - Powiedział błagalnym tonem. Zaniosłem się śmiechem.
- NIGDY. - Warknąłem ostro z mocnym naciskiem na swoją wypowiedź. Wyszczerzyłem zęby w lodowatym, strasznym uśmiechu. - Tu mi dobrze. - Odwróciłem się na pięcie I poszedłem głębiej w swoją czerń. Światło przecież mnie paliło.
- Tellony zaczekaj.. - Usłyszałem za sobą głos, który z każdym krokiem robił się coraz bardziej obcy. Nie zatrzymałem się jednak. Już postanowiłem, idę w ciemność przed siebie i nigdy się nie cofnę. Przed niczym. Po paru chwilach głos całkiem zniknął, a ja zrobiłem się dziwnie senny. Pierwszy raz od dawna. Jednak pod osłoną mojej nocy byłem bezpieczny. Ułożyłem się pod drzewem i zasnąłem w kilka chwil.
* * *
Czekałem na niego już tak długo.
- Tellony.. - Szepnąłem. - No obudź się już.. Proszę.. - Pogłaskałem go po głowie. Chwilę na niego patrzyłem. Po czym wstałem i ucałowałem go w czółko. - No dobrze, słodkich snów skarbie. - Wstałem i udałem się do drzwi. Nagle Sava szczeknął. Jednak nie było to zwykłe szczeknięcie. Było ostre i nerwowe. Patrzył na łóżko. Odwróciłem się...
CZYTASZ
Sen
HorrorJest to tragiczna historia pary, której życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni po wypadku samochodowym.