[1.5]

2.4K 106 23
                                    

Skyler

Przez całą noc nie mogłam zasnąć, ba nawet nie mogłam odejść od bramy w sumie to nie tylko ja, niektórzy zostali ze mną i spali przy wejściu.
Jedyne co robiłam to wpatrywałam się w granatowe niebo i płakałam, przez chwilę Chuck dotrzymywał mi towarzystwa starał się mnie pocieszyć za co jestem mu ogromnie wdzięczna.

Bałam się o moich przyjaciół, wszyscy mówili że nie dadzą rady, ale ja gdzieś tam z tyłu głowy miałam nadzieję, że jednak uda im się przeżyć.

Nastał świt, brama powoli zaczęła się otwierać, automatycznie wstałam na nogi i wpatrywałam się w głąb korytarza.

- Chłopaki wstawajcie - Chuck obudził wszystkich.

Stanęli obok nas i także patrzyli się przed siebie.

- Mówiłem, że nie wrócą - odezwał się Newt.

Spuściłam głowę w dół, byłam pewna że wrócą, ale najwidoczniej myliłam się. Streferzy ruszyli w stronę obozu, a Chuck wciąż przy nadziei wpatrywał się dalej. Zrezygnowana podążyłam za chłopcami.

Zart ostatni raz spojrzał na bramę i gwałtownie się zatrzymał.

- W życiu - rozszerzył oczy.

Momentalnie odwróciłam się, to co zobaczyłam zmieniło mój nastrój diametralnie.

- Tak! - krzyknął zadowolony Chuck.

Minho i Thomas prowadzili nieprzytomnego Alby'ego do strefy.

Miałam ochotę podbiec do tej dwójki i ich uścisnąć, ale z powagi sytuacji nie zrobiłam tego.

Chłopcy położyli ciemnoskórego na ziemię lekko dysząc.

- Trzymam go - Jeff przyjrzał się mężczyźnie - Ostrożnie.

- Co się stało, jak przeżyliście?

- Widziałeś dozorcę? - zapytał Chuck.

Spojrzałam na chłopaka.

- Owszem - odparł.

- Nie tylko widział - odezwał się Minho - zabił go.

Wszyscy spojrzeli na Thomasa z pełnym podziwem.

Jeff i reszta chłopców chwyciła Alby'ego z każdej strony, bezpiecznie transportując go do chaty medycznej.

Thomas wstał na nogi i rozejrzał się po obozie, natomiast ja podeszłam do chłopaka i mocno go przytuliłam. Zaskoczony chłopak przez moment nic nie zrobił, ale po chwili także oddał uścisk. Pomimo mojego niskiego wzrostu chłopak bez problemu mógł położyć policzek na moja głowę.

- Żyjesz - chwyciłam go za policzki - tak się bałam.

Chłopak jedynie uśmiechał się do mnie. Przez długi czas po prostu wpatrywaliśmy się na siebie.

Po chwili jednak przeniosłam wzrok na azjatę. Puściłam bruneta i podeszłam do Minha równie mocno obejmując.

__________________________________________________________

Stanęłam obok Newt'a lekko opierając się o drewniany słupek za mną. Znajdowaliśmy się w wielkiej chacie, głównie odbywały się tu narady, taka jak teraz.

- Coś się zmienia - odezwał się Gally - nie zaprzeczycie -rozejrzał się po pomieszczeniu, patrząc na każdego - najpierw dziabnęło Bena za dnia, a potem Alby'ego, w dodatku świeży samowolnie wszedł do labiryntu - wskazał na Thomasa - złamał zasady.

- Ta, ale uratował Alby'ego - odezwał się Patelniak.

- Czyżby? - Gally spojrzał na niego - od trzech lat żyjemy z tymi stworami, a teraz jednego zabiłeś - zerknął tym razem na bruneta - co teraz będzie?

ɪ ᴡᴀɴᴛ ᴛᴏ ʙᴇ ғʀᴇᴇOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz