Perspektywa narratora.
Wiliam jedząc śniadanie cieszył sie tym dniem tak bardzo ze smiał sie z byle powodu. Był umówiony na spędzenie całego dnia z Kath. Naprawdę ją kocha.Poszedł do sklepu lupić jakies ddoatki a gdy wrócił zadzwonił jego teelefon. Myśląc ze to Kath zdziwił sie gdy zobaczył numser Renne
-Halo- zapytał
-hejj willl tu Renne- zaczeła zapłakana
-Matko co sie stało?
--Kath.. Kath nie zyje Will. Umarła przez swoja chorobe
I wtedy William rozłaczył sie i po prostu usiadł. Nie wiedział co zrobic. Był w takim szok, ze nawwet nie płakał. To było coś innego od smierci ojca, to była smierc jego sensu, wszystkiego. Po paru chwilach skierował sie do szpitala a w czasie jazdy rozpłakał sie jak dziecko. Był totoalnie załamany i wszystko coraz bardziej sie napełniało gdy wszedł do szpitala. Pielegniarka skierowala go do pokoju a on zaczął biec cały zapłakany. Wszedł do sali i zarrzymał sie. Popatrzył na dziewczyne, która wyglądała tak spokojnie, wyglądała jakby saął. potem zwrócił wzrok i zobaczył tam wiekszosc ososb bliskich kath
-Nie, prosze, nie- podszedł do łózka jeszcze bardziej sie rozpłakując
-Kath, wstan, kurwa powiedzcie ze to jebany zart, kurwa kath nie mozesz mnie zostawic- zaczął ja szarpac jakby chciał zeby wstała ale ona spokojnie lezała. Przytulił ją do siebie i ostatni raz pocałował ją w czoło, cały czas płacząc - nie mozesz Kath, kurwa-po chwili trzymania jej przy sobie, wstał i wyszedł ze szpitala czujac pustke iobojetnosc jakiej jeszcze nie czuł.
Zdał sobie sprawe ze już nic nie bedzie takie same.