Promienie popołudniowego słońca zatrzymywały się na chmurach, jedynie co jakiś czas oślepiając Inoue. Nastolatka niespiesznie sunęła gąbką po staromodnej, zielonej tablicy, pozbywając się śladów kredy. Biały pył unosił się, sunąc niespiesznie w powietrzu, w końcu jednak upadał na jej twarz i drżące dłonie. Szare tęczówki wyglądały na pozbawione wszelkiego życia, jednak ich właścicielka uparcie sprzeciwiała się opadającym powiekom i uginających się pod ciężarem kości nóg.
Uśmiechnęła się delikatnie, żegnając kolejne wychodzące z sali osoby. Odliczała każdą z nich, nie mogąc się pozbyć wrażenia, że uczniowie tego dnia specjalnie dłużej zbierali swoje rzeczy, a ich niepotrzebne, groteskowe rozmowy są spowodowane tylko i wyłącznie próbą wyprowadzenia jej z równowagi.
Nie jesteś pępkiem świata, kretynko.
Zacisnęła wargę, upominając się i zaraz po tym już z zupełnie naturalną miną, wyróżniającą się lekkim uśmiechem, pożegnała kolejną osobę. Przestąpiła z nogi na nogę, spod przymrużonych powiek starając się podświadomie wymusić na ociągającej się uczennicy, choć niewielki pośpiech, będący dla normalnych uczniów zwyczajnym krokiem.
Orihime zgrabnym ruchem założyła kosmyk włosów za ucho, drugą dłoń uwalniając od ciążącej gąbki. Stojąc przed szeregami pustych ławek i porzuconych krzeseł, czuła się w jakimś sensie na miejscu. Nieznacznie oparła się o pierwszy stolik z brzegu, pozwalając myślom zwolnić i ponownie odseparować dwa odmienne charaktery. Kilka ciężkich wdechów później, była w stanie zacisnąć palce, wgniatając tym samym paznokcie w skórę.
Znowu była sobą.
Zmęczone oczy z niechęcią spojrzały na pustą klasę, a obolałe ciało niemal upadło pod własnym ciężarem. Siła opuszczała zarówno umysł, jak i mięśnie nastolatki, a czyniła to z taką prędkością, że ta nie wierzyła, aby ta kiedykolwiek wypełniała jej ciało. Inoue nie patrzyła na wiszący zegar, wręcz omijała go wzrokiem, wiedząc, że nagłe uświadomienie sobie upływu czasu, będzie w stanie zwalić ją z nóg.
Ciężkie powieki opadły po raz kolejny, tworząc iluzję, jakoby już nigdy miały się nie podnieść. Mimo wszystko to właśnie uczyniły, dzięki czemu Orihime była w stanie wykonać kilka powolnych kroków w stronę własnej ławki. Schylając się, pozwoliła rudym włosom przesłonić widok na świat, zupełnie jak w nocy, gdy dawała się pochłaniać ciemnościom, kawałek po kawałku, podświadomie karząc samą siebie za nie popełnione grzechy.
Tak jak co ranek, coś zakłóciło ogólny ład. Słońce, a także towarzyszące mu ptasie śpiewy przybrały jednak tym razem trochę inną formę, nie mniej w pewnym sensie irytującą i wytrącającą człowieka z toru myśli.
— Jak dobrze, że się zawsze guzdrzesz. — zasapana dziewczyna z trudem opierała się o drzwi klasy, drugą ręką trzymając się za bok — Pieprzona kolka...
W głosie nastolatki dało się dosłyszeć zdecydowaną nutę rozdrażnienia, co nie zdziwiło wcale Inoue. Orihime wyprostowała się niemal natychmiast, próbując zastąpić grymas szerokim uśmiechem, a także wykrzesać z siebie choć trochę radości i entuzjazmu, co ludzie nazywali u niej niepotwierdzonym ADHD.
CZYTASZ
Ignis sanat || UlquiHime
Fiksi PenggemarKilka godzin starczyło kobiecie, by porzuciła wiążące ją przy dnie uczucia i zasady w ogień. Nie spodziewała się jedynie, że ten tak szybko zgaśnie, pozostawiając ją w mroku życia, przez który kroczyła od tego dnia tylko ze strachem, przeszywającym...