R2

525 32 24
                                    

Tydzień później Elen Pierce tkwiła bezradnie w Broomhall house. Siedziała przygariona na krześle w swoim pokoju. Cały czas próbowała skupić uwagę na podręczniku historycznym. Jednak, gdy tylko spojrzała na linijki tekstu litery same zaczęły uciekać przed jej wzrokiem. Błądziły na opak utrudniając przeczytanie choćby jednego słowa.

Najgorsze jednak było to, że musiała skończyć książkę do wieczora. Po wyznaczonym terminie guwernantka dokładnie wypyta ją o treść podręcznika. Elen oddałaby wszystko, by zamienić czytanie lektury na przyjemnjejsze zajęcie. Jazdę konną bądź nawet rachowania matematyczne. Do tego jeszcze zaburczało jej w brzuchu.

Zaszczyciła ostatnim spojrzeniem leżącą na jej kolanach papierową cegłę i odłożyła ją na stolik. Pospiesznie wstała z miejsca i ukradkiem wyszła z pokoju. Pokojówki, które krzątały się obok niosły góry czystej pościeli. Pracownicy spoglądali na córkę hrabiego ze zdziwieniem, jednak niczego nie skomentowali.

Elen przebiegła przez schody dla służby w nadziei na niepostrzegalną kradzież ogromnej tacy z kilkoma, niemniejszymi ciastkami czekoladowymi. Kiedy dotarła do
kuchni zajrzała do najbardziej oczywistej szafki kryjącej w sobie słodycze. Jednak kuszącego afrodyzjaku tam nie było. Roztargniona nagłą potrzebą zjedzenia czegoś słodkiego zaczęła przeszukiwać każdą pułkę. Na regale obok pieca leżały babeczki oblane jasnym kremem. Beżowa śmietana była w smaku jeszcze bardziej pyszna od nadzienia ciastka. Przeszczęśliwa Elen zaczęła pochłaniać słodycz za słodyczą, całkowicie zapominając o czasie.

Zatracona jedzeniem dziewczyna nawet nie zorientowała, kiedy do kuchni wszedł jej ojciec. Siwe pojedyncze włosy nadawały mu jeszcze bardziej surowy wygląd. Jego
chód był tak cichy, że mężczyzna mógł być brany za szpiega. Ledwie dostrzegalnym krokiem zakradł się za plecy córki. Błyskawicznie zabrał z jej rąk tacę z resztkami ciastek.

- Tato! - wykrzyknęła oburzona patrząc jak hrabia Elgin pożera dwie ostatnie babeczki.

- Wszędzie cię szukałem Elen - powiedział, kiedy skończył jeść.
Hamował się jednocześnie od napadu śmiechu, który tylko czekał na swoje uwolnienie.

- Czyżby? - tupnęła nogą. - Mnie się jednak wydaje, że kradniesz ostatnie słodycze z kuchni.

- Skądże - zachichotał, a jego córka tylko przewróciła oczami. - Książe Queensberry przysłał list - wypowiedział przeciągle, rozglądając się po kuchni w poszukiwaniu jedzenia.

- Książe czy jego matka?

- Księżna - widząc posmutniałą minę córki natychmiast dodał - Ale Charlotte pisała w imieniu syna.

Cedric Douglas nigdy nie zafatygował się, żeby napisać jakikolwiek list. Nie mówiąc nawet o odwiedzeniu jej w Broomhall house. Nigdy nie wyraził żadnej inicjatywy, żebyją poznać. Nawet wtedy kiedy Charlotte zapraszała całą rodzinę Pierce'ów do Dumfried,książe w tym czasie wyruszał na wojnę lub wyjeżdżał spoza obrzeży miasta. Zawsze kiedy tylko hrabia Elgin, jego żona i ich córka pojawiali się na horyzoncie, uciekał przed nimi jakby byli trędowaci. Nie wierzyła już, by teraz było inaczej.

Książe Queensberry chętnie zamieniłby ją na jakąś z tysiąca kandydatek, które starają się o jego rękę. Elen słyszała już hymny na jego cześć nie tylko od wysoko urodzonych
kobiet, które odwiedziły właśnie Szkocję i przekazywały jej nowiny z "Wielkiego świata" ale również od służby. "Cedric jest taki przystojny!", "Książe świetnie całuje!", "Cedric to najbardziej zmysłowy i najbogatszy człowiek w Londynie", Cedric to, Cedric tamto. Miała dość każdej pochwały, która nawijała jej się do ucha. Każdej pochlebnicy księcia Queensberry miała zawsze ochotę powiedzieć "Rzeczywiście, idealny z niego narzeczony. Szkoda tylko, że przez 12 lat nie zainteresował się swoją przyszłą żoną".

DiadaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz