070

4.1K 165 127
                                    


- Pójdę na chwilkę się przejść, zaraz wrócę - spojrzałem ukradkiem na Taehyunga, który uśmiechnął się do swoich przyjaciół, a następnie narzucił na ramiona płaszcz i wyszedł.

Niewiele myśląc rzuciłem szybko, że pójdę się przewietrzyć i po zgarnięciu bluzy z półki opuściłem mieszkanie.

Starszy był kilka kroków ode mnie, więc trochę przyspieszyłem i znalazłem się obok niego.

- Ładny wieczór prawda? - zapytałem nagle, a chłopak jakby się wystraszył.

- Boże, Gguk, nie stra- co tu robisz? - zmarszczył brwi.

- Wyszedłem się przewietrzyć - wzruszyłem ramionami, próbując udawać, że przypadkowo zrobiłem to razem z nim.

- Mhm - parsknął - Jak ci się podoba Daegu? Chyba jeszcze nigdy nie pytałem.

- Jest tu... interesująco. Pierwszy raz przyjechałem do Daegu właśnie z wami. Całe życie siedziałem w Busan, rodzicie nie są osobami, które gdzieś jeżdżą, nawet na wakacje. Są nauczycielami, dlatego trafił do nas Namjoon i to on okazał się wspaniałym przyjacielem i małą przepustką na wyprowadzkę do Seulu - wspomniałem, uśmiechając się przy tym. Kiedy dowiedziałem się, że będę mógł mieszkać w stolicy o mało co nie popłakałem się ze szczęścia.

- Och, współczuję ci. Od razu jak stałem się pełnoletni dostałem od rodziców wolną rękę, pozwolili mi rozwijać się i spełniać marzenia - uśmiechnął się szeroko.

- Musisz mieć cudownych rodziców.

- Tak, lepszych mieć nie mogłem - kiwnął głową na potwierdzenie.

Spacerowaliśmy w ciszy kilkanaście minut, a w pewnym momencie zawróciliśmy w stronę mieszkania Rose, gdzie byli wszyscy. Nagle Taehyung zatrzymał się i spojrzał na mnie podejrzliwie.

- Jeongguk?

- Tak? - przystanąłem obok niego.

- Wiem, że nie wyszedłeś się przewietrzyć. Jaki jest prawdziwy powód? - zapytał, a ja zesztywniałem. Poczułem się, jakby przejrzał mnie już na wylot i wiedział nawet, co chcę mu powiedzieć.

- Właściwe, mam pytanie - wymamrotałem pod nosem, ale starszy musiał to słyszeć, bo mruknął tylko "mów" - Chciałbyś może... uh, chciałbyś pójść ze mną na randkę?

Zamknąłem oczy i wziąłem głęboki oddech. Byłem tak zestresowany, że dłonie trzęsły mi się.

- Słucham? To jest żart, tak? - parsknął, ale widząc moją zestresowaną minę, spoważniał.

- To nie żart, dlaczego miałby być?

- Moja odpowiedź brzmi nie Jeongguk, przepraszam - odpowiada, a ja jedynie kiwam głową.

Czego mogłem się spodziewać?

- J-ja pójdę - westchnąłem głośno i przyśpieszyłem kroku.

Czułem się oszukany. Wiedziałem, że Kim ma do mnie lekką odrazę, przez głupie akcje pod jego postami. Zauważyłem jak z każdym jest blisko, nawet z Lisą, którą zna krótko, a mnie trzyma na dystans.
Jednak bo jakimś czasie zaczęliśmy rozmawiać więcej, śmiać się i żartować w swoim towarzystwie. Wiele razy mówił mi, że jestem fajnym gościem, mam piękny uśmiech lub że naprawdę mnie polubił.
To dało mi nadzieję, że może się uda. W końcu się lubimy, tak? Doskonale wiem, że ja lubię go bardziej niż on mnie, ale te wszystkie pochwały i małe gesty dużo dla mnie znaczyły.

- Co ty Gguk, jesteś facetem - bąknąłem do siebie kiedy poczułem łzy w oczach.

Byłem tak bardzo niewystarczającą osobą?

- Hej, Jeon, czekaj - usłyszałem kroki za sobą, a po chwili Tae pociągnął mnie za ramię.

- Co? - uniosłem brwi i spojrzałem prosto w jego piękne oczy.

- Wypadło ci... - wcisnął mi w dłoń krótki łańcuszek.

Uśmiechnąłem się blado na jego widok. Bransoletkę dostałem od mojej pierwszej i jednocześnie ostatniej dziewczyny na naszym ostatnim spotkaniu. Z trudem wyznałem jej, że wolę chłopaków, a ona życzyła mi szczęścia i dała srebrny łańcuszek. Miał małą zawieszkę z księżycem i znaczył bardzo wiele. Był znakiem zaufania, przyjaźni, wsparcia, szacunku i tolerancji.

- Tak, dzięki - kiwnąłem głową i wsadziłem bransoletkę głęboko do kieszeni. Chciałem wrócić, ale czarnowłosy ponownie mnie zatrzymał.

- Gguk, dlaczego mnie zaprosiłeś?

- Skąd to pytanie? Bardzo cię lubię Tae, chciałbym cię lepiej poznać. Myślałem, że chcesz tego samego.

- Też cię lubię, ale łączy nas tylko praca - wzruszył ramionami, a ja miałem wrażenie, jak te wszystkie wspomnienia zwyczajnie znikają.

- Tylko praca?

- No oczywiście, że tak Jeongguk. Jesteś moim modelem, a ja twoim fotografem. Żeby nam się dobrze pracowało musimy się choć trochę dogadywać.

- Żartujesz sobie ze mnie Tae? Te wszystkie rzeczy które robiliśmy razem to też była praca? Nasze żarty, rozmowy na różne tematy, nawet głupie wspólne jedzenie? Kiedy przyszedłeś w nocy, to też była praca? - uniosłem głos stałe patrząc na starszego.

- Nie, Gguk, obiecałeś, że zapomn-

- Nie potrafię zapomnieć! Przyszedłeś, płakałeś mi w ramię, żaliłeś się, zasnąłeś trzymając mnie za rękę! Jak mam zapomnieć, skoro to było dla mnie takie piękne?

- To nic nie znaczyło!

- Tylko dla ciebie nic nie znaczyło! Czuję się strasznie, zwyczajnie mnie wykorzystywałeś. Kiedy tylko chciałeś latałem za tobą jak idiota, wszystko podawałem Ci pod nos, robiłem tyle spraw za ciebie, byleby było ci lżej. Chciałem, żebyś zauważył, że mi zależy! - pociągnąłem za moje włosy, jakby chcąc pozbyć się bólu w klatce piersiowej.

- Z-zależy Ci na mnie? - wyszeptał.

- Strasznie mi na tobie zależy, Tae! Ta bransoletka miała być dla ciebie, ale przecież to tylko praca - parsknąłem i odwróciłem się na pięcie.

- Masz rację Jeon! Jestem samolubny i cię wykorzystałem! Jestem okropną osobą i wiem, że muszę się naprawić, ale dla mnie nadal to praca. Nadal jesteś dla mnie tylko modelem i nie będzie inaczej - ostatnie zadnie wypowiedział ciszej lub może mi się zdawało, bo byłem od niego coraz dalej.

Pozwoliłem sobie zwyczajnie się popłakać, bo to było jedynym wyjściem na ulotnienie stresu, zawodu i bólu. Czułem się źle, że mimo tego wszystkiego, byłem tylko jego modelem. Byłem już pod drzwiami mieszkania Rose, więc otarłem mokre policzki i wziąłem kilka głębokich oddechów.

- W końcu jesteś! - krzyknął rozradowany i lekko podpity Jimin.

- Coś się stało? - starsza blondynka szybko uciszyła Parka.

- Jutro wracam do Seulu, rano już mnie nie będzie.

¢¢¢

cześć w ten piękny dzień singla 

aesthetic heart| taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz