Rozdział 2: Jak zostać polubionym w szkole, ale dalej być samotnym

14 1 0
                                    

                                                                   *Zurich*

Wstawał ranek. Słońce witało na horyzoncie ludzi śpieszących się do szkoły i pracy.

I tam byłam właśnie byłam ja spacerująca z plecakiem na plecach w kierunku szkoły. Nie śpieszyłam się, ponieważ miałam do niej blisko 100 metrów. Szłam po chodniku uśmiechnięta. Cieszyłam się, że w końcu nie będzie mi się nudzić.

Doszłam do celu. Przede mną stał dwupiętrowy budynek. Budowla była pomalowana w odcieniach szarości dając smutny wygląd placówki. 

Postanowiłam wejść do środka. Było strasznie tłoczno. Podeszła do mnie wysoka kobieta:

- Dzień dobry Anno Greenlife- tak, miałam inne imię i nazwisko na Ziemi - Jestem Łucja Kaminska dyrektor szkoły - pani podała mi rękę posyłając sztuczny uśmiech.Już jej nie lubię

Razem z dyrektorem szkoły weszłyśmy do sali. Inni uczniowie już usiedli w ławkach przyglądając się mi.

- Dzieciaki to jest nowa uczennica Anna. Proszę ją miło przywitać w naszej klasie - rzekła poważnym tonem kobieta, po czym wyszła z sali. Usiadłam w drugiej ławce w rzędzie bliżej okna.

Nauczycielka zaczęła mówić o genach. Jesteśmy na  biologii. Myślę ,że to będzie mój ulubiony przedmiot. Miło się słucha o przyrodzie na Ziemi. Zadzwonił dzwonek. Jak ja teraz dostanę się do innej sali? Podążaj za tłumem, Zurich. Podążaj za tłumem.

Poszłam za klasą. W końcu zdążyliśmy na miejsce. Wyjęłam kanapki z plecaka. Nagle podszedł do mnie chłopak w moim wieku:

- Anna, jakie szlachetne imię- w jego głosie było widać drwinę ze mnie. Na pewno czegoś chciał od mnie.

- Czego chcesz? - powiedziałam miłym głosem. Nie daj się sprowokować. On tego chce.

- Chce cię powiadomić, że twoje ubrania nadają się do kosza- usłyszałam śmiesz jego kolegów. 

-Nie czepiaj się moich ubrań, bo jeszcze pożałujesz - czułam, że nie wiedział, że ja mu odpowiem. Przed szkołą dostałam listę uczniów, z którymi chodzę do klasy. Wiem o nim więcej, niż myśli.  

- Myślisz, że groźby na mnie działają. Nie zadzieraj ze mną - mówił ze swoją pewnością siebie. 

- Co mi zrobisz, Filip? Poskarżysz się swojej matce..., a zapomniałam ona przecież nie żyję - trafiłam w czułe miejsce. Od razu na mojej buzi zawitał złośliwy uśmiech. Jego twarz zrobiła się czerwona. Będzie większa zabawa niż myślałam.   

- Ty suko- złapał za moją szyję i zaczął mnie dusić - nie przeżyjesz tego dnia - zaczęło mi brakować powietrza. Zadałam cios nogą w kroczę. Jęknął z bólu. Usłyszała to cała szkoła. Wybuchłam nieopanowanym śmiechem. Już nie ma on reputacja się zapadła. Jak słodko.

Zdziwiłam się, że mnie nie wezwano do dyrektora. U mnie w szkole nie przepuścili. Od razu przeszły mi ciarki.

Zadzwonił dzwonek. Teraz w-f. Poszłam razem z innymi dziewczynami do szatni. Przebrałam się w legginsy oraz musztardową bluzę. Weszliśmy na salę treningową (czyt. sala gimnastyczna). Ustawiliśmy się w szeregu. Nauczyciel sprawdził obecność po czym rzekł:

- Dzisiaj będziemy grali w siatkówkę- nuda. Myślałam, że będziemy walczyć, a tu takie rozczarowanie. Trener wskazał kapitanów: Filipa i jego kolegę. Zaczęło się wybieranie. Oczywiście ja na końcu:

- Anna - powiedział brunet znudzonym tonem do mnie. Na szczęście nie trafiłam na grupę Filipa. 

Nasza grupa zaczynała. Ja serwowałam. Zaserwowałam piłkę dołem. Piłka przeleciała przez siatkę. Odbiła ją Filip. Piłka  przeleciała na moją stronę. Szybko pobiegłam i odbiłam Ją . Zdobyliśmy punkt. I tak toczyła się gra aż do dzwonka.

Reszta lekcji upłynęła szybko. Teraz tylko trzeba było zjeść obiad. Nalałam sobie zupy, po czym siadam w stoliku na samym końcu sali. Wszyscy się na mnie patrzyli. Bardzo szybko rozniosła się wieść o mnie. Zamyślona podwijam lewy rękaw bluzy. Na nim widnieje blizna w kształcie księżyca.

Szybko zakrywam znak. Żeby nikt tego nie zobaczył. Nikt nie może wiedzieć.

                                                                                   ***

Poszłam do szatni. Postanowiłam schować książki, bo nie mamy nic zadane. Otwieram szafkę. Wypada z niej kartka. Podniosłam ją i przeczytałam napis: "Zniszczę cię". Adresat się nie okazał się kreatywnością.Nie martwiłam się. Nie zna mnie, przecież nie wie kim jestem i do czego jestem zdolna.

                                                            _________________

                                                                           Hej!

                                                 Rozdziały będą co tydzień.

             Pobiłam rekord słów 636 . Cieszę się bardzo, że ktoś czyta te bazgroły.

 

ZesłanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz