Rozdział 9

397 13 118
                                    

Kochani, najpierw wstęp. 

Będzie krótko.

ZOSTAŃCIE W DOMACH.

Czytajcie, oglądajcie seriale, nagrywajcie Tik Toki  :) zamiast się włóczyć po ulicach :* Jeśli nie zastosujemy się do zaleceń, będzie źle. Już jest źle, a najgorsze dopiero przed nami, więc...

MYŚLCIE ROZSĄDNIE. DZIAŁAJCIE Z ROZWAGĄ. NIE NARAŻAJCIE SIEBIE I INNYCH. 

I POZOSTAŃCIE BEZPIECZNI <3

Tylko spokój i zdrowy rozsądek nas uratuje. Jestem tego pewna. 

To tylko dwa tygodnie. Może troszkę dłużej. To nic w porównaniu z całym życiem. 

Świat poczeka. Nigdzie się nie wybiera i wciąż będzie się kręcił... tylko bez NAS, jeśli będziemy nierozsądni. 

Serio chcemy wysiąść z tej karuzeli? 

Ja nie!

Liczę, że Wy też nie!

Sev. 

***********************************************************************************************

Elena

W sali panuje cisza. Słychać jedynie szelest układanych przez Marylę materiałów do dzisiejszej lekcji, a ona sama ubrana w zieloną bluzkę z przypiętą do niej broszką z zielonym jak jej oczy kamieniem, w skupieniu rozkłada kserokopie kart pracy na dwie kupki.

Dla mnie i dla Damona.

On jak zwykle w białej koszuli rozpiętej pod szyją, siedzi naprzeciwko mnie, a jego oczy uśmiechają się do mnie bezwstydnie. Widzę w nich jego myśli, choć on patrzy tylko w moje oczy. Widzę, jak rozbiera mnie w nich niecierpliwie, bo znów mam dziś na sobie dawno nienoszoną sukienkę i wiem, że znów mu się w niej podobam. Chyba czas na zakupy. Muszę kupić kilka nowych sukienek — myślę sobie i uśmiecham się do niego, a on przygryza dolną wargę. Czuję dreszcz i przygryzam swoją.

Oboje czujemy w tej chwili to samo.

Pożądanie.

— To, co Damon, może ty zaczniesz? — proponuje Maryla, przerywając naszą intensywną wymianę spojrzeń.

Damon sięga do swoich notatek.

Mieliśmy na dziś zadane, aby przeczytać krótki tekst o Florencji. Maryla pewnie sądzi, że jej pilny uczeń Damon przygotował się bezbłędnie do zadania domowego, jakie nam ostatnio zadała i niby ma rację.

Wiem, że czytał to, co zadała i się przygotował. Widziałam artykuł na jego biurku, a potem na stole w mieszkaniu, gdzie spędziliśmy cały weekend, ale wpadam na szatański pomysł, żeby mu trochę poprzeszkadzać. Nie wiem, co mnie napada, ale chcę się odegrać za ostatnią lekcję.

Zsuwam but i sięgam stopą do nogi Damona. Jego oczy wędrują natychmiast do moich i minę w tej chwili ma bezbłędną. Nie spodziewał się. Jest zaskoczony, żeby nie powiedzieć, że wygląda jak zwierze złapane na masce samochodu, a ja mam satysfakcję.

Zaczynam sunąć stopą w górę po jego nodze. Najpierw powoli i delikatnie.

— Więc... może... zacznę... od tego... że... — zaczyna streszczać, ale przerywa co słowo, bo chyba nie potrafi się skupić.

Staram się na niego nie patrzeć, ale skupiam się na tym, co robię i słyszę, jak nabiera głośno powietrza. Czuję ciepło jego nogi i miękkość materiału jego spodni. Mam na sobie cienkie rajstopy, więc wszystko czuję doskonale.

Zaczyna się poprawiać na krześle. Jest ewidentnie rozkojarzony tym, co dzieje się pod stołem. To dziwne. Zawsze taki opanowany i zdystansowany, a teraz zachowuje się jak nastolatek, którego obmacuje starsza kobieta.

Zerkam na niego.

Patrzy na swoje notatki i uśmiecha się w taki sposób, że tylko ja wiem, czego dotyczy ten uśmiech.

— Florencja... — podejmuje drugą próbę streszczenia artykułu, ale przerywa, bo docieram właśnie stopą powyżej jego kolana i dodatkowo obdarowuję go zalotnym uśmiechem, po czym znów odwracam wzrok — artykuł mówi, że cechuje się wyjątkową... — znów próbuje zacząć, ale przerywa i zastanawia się nad czymś, jakby nie znał słów i szukał ich w swojej głowie, a moja stopa jest na ostatniej prostej. Sunę nią po wewnętrznej stronie jego uda i słyszę, że jego oddech staje się ciężki, ale jest to dosłyszalne tylko dla mnie — no więc cechuje ją... — jąka się i stęka, bo ja właśnie docieram stopą do jego krocza.

Przestaje mówić, bo słowa więzną mu w gardle. Słyszę to, ale tylko ja, bo znam już ten odgłos bardzo dobrze i się go spodziewam. Odchrząkuje, żeby zamaskować kolejne stęknięcie, bo zaczynam masować stopą jego miejsce intymne. Powolutku zaczynam kręcić palcami kółka na jego rozporku, a ponieważ nie czuję, żeby się tam coś działo, masuję intensywniej, a on wierci się na siedzeniu, ale nie odsuwa. Wręcz przeciwnie, rozchyla nogi bardziej.

Zbereźnik.

Podoba mu się. Zasłaniam usta dłonią, żeby nie parsknąć śmiechem.

Maryla marszczy brwi, a ja patrzę na Damona z rozbawieniem. Czuję, jak jego członek twardnieje pod moją stopą.

— Czyżby florą? — pytam, dokańczając jego z trudem zaczęte zdanie i wciąż masuję stopą jego krocze.

Czuję, jak nabrzmiewa. Przechodzi mnie dreszcz.

— Taaak... o to mi chodziło — przytakuje, a oddech mu przyspiesza.

Podnosi dłoń do oczu i uciska nasadę nosa.

— Przepraszam, boli mnie dziś głowa, nie mogę się skupić — tłumaczy się Maryli, a ja parskam śmiechem i chcę zabrać stopę z jego krocza.

Chwyta mnie za nią szybko i przyciska z powrotem do krocza. Teraz jest już bardzo nabrzmiałe, a mnie przechodzą ciarki.

Maryla patrzy na mnie pytająco.

— Co cię tak rozbawiło Eleno? — zwraca się do mnie pytająco.

— Przepraszam, ale to śmieszne — mówię z udawaną pretensją, choć czuję, jak Damon masuje moją stopę, przyciskając ją coraz mocniej do nabrzmiałego krocza i znów przechodzi mnie dreszcz — Damon nie odrobił zadania, w artykule nie ma wzmianki o florze Florencji, to żałosne. — podburzam Marylę.

Wiem, że Damon mi nie daruje, a ja tego chcę. Gładzi moją stopę i przyciska do nabrzmiałego krocza coraz bardziej.

— Rzeczywiście Damon, trochę to tak wygląda — irytuje się na niego Maryla.

— Przepraszam, następnym razem nadrobię — obiecuje, a na mnie patrzy tak, jakby miał mnie wziąć tu i teraz na tym stole.

Mam nadzieję, że to zrobi. W TEN sposób. Później.

HEARTBURNOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz