-Okej skupienie, szybkość jestem szybki. - Powtarzałem, koncentrując się na moich słowach. - Czterdziestu trzech chętnych pierwsze miejsce tylko jedno. Mnie interesują inne rzeczy na przykład te bliźniaczki ... nie nie skup się Mcqueen ... Jestem Zygzak, jestem piorun, jestem syn burzy!
- Ej burzy synu jesteś gotowy? - Usłyszałem głos i pukanie w okno. Otworzyłem oczy i zobaczyłem przez przyciemnianą szybę Mariana - mojego przewoźnika. Grubszy mężczyzna z dwudniowym zarostem patrzył na mnie rozbawiony.
- O nawet nie wiesz jak - powiedziałem i wślizgnąłem się do błyskawicy, mojego ukochanego czerwonego Chevroleta Corvette.
Mimo, że był finał nie stresowałem się szczególnie. Byłem pewny, że wygrana jedynie zależy ode mnie i jeżeli się postaram będzie moja.
Maniek opuścił rampę naczepy i do środka dostało się oślepiające światło reflektorów. Zacisnąłem dłonie na kierownicy i powoli zdjąłem nogę ze sprzęgła. Wolno zajechałem z rampy i zatrzymując samochód, wrzuciłem neutralny bieg. Dodałem gaz, a z silnika dobiegł głośny pomruk. Reporterzy od razu chwycili za swoje aparaty fotograficzne zaczynając robić zdjęcia mi i mojemu Chevroletowi. W pewnym sensie uwielbiam być w centrum uwagi, mam wrażenie że dodaje mi to pewności siebie. Nie mam na myśli tego, że jestem zbyt chciwy i aż nadto potrzebuję tego - po prostu nienawidzę samotności, a wszelcy paparazzi, czasami potrafią ją wypełnić.
Moje przemyślenia przerwały dobrze znane mi piszczące głosy i kiedy tylko się odwróciłem zobaczyłem Niunię i Dziunię. Dwie urocze, praktycznie nie do odróżnienia bliźniaczki były moimi ulubionymi fankami.
- Zygzak! - Wołały moje imię przedzierając się przez tłum paparazzi i reporterów.
Mimo woli uśmiechnąłem się zadowolony, chociaż wiedziałem, że przyjechały tutaj tylko po to żeby mnie zobaczyć. Żadna z nich tak naprawdę nie znała zasad panujących na torze i mogę się założyć, że prawo jazdy też nie znały i nie miały. Głównie chodziło im po prostu o to, że jestem przystojny. Mówiąc nieskromnie, idealny błękit w oczach, blond włosy i idealna sylwetka sportowca potrafią namieszać w głowie.
- Ej a wy gdzie?! - Zaczął krzyczeć jeden z ochroniarzy, którzy rzekomo mieli "chronić zawodników". Złapał je z tyłu za nadgarstki i zaczął odciągnąć do wyjścia z parku maszyn na trybuny, a ja puściłem do nich oczko i zaczęły piszczeć jeszcze głośniej. Parsknąłem cicho ze śmiechu, rozbawiony ich reakcja, chociaż trudno się było jej dziwić.
- Zawodników prosimy o wjechanie na tor. - Nagły komunikat z głośników przerwał moje myśli.
- Oho, na mnie czas - Mruknąłem sam do siebie. Na głowę naciągnąłem mój czerwony kask w płomienie z numerem 95 i zaczekałem, aż tłum ludzi się rozejdzie. Kiedy w końcu zrobiło się pusto wrzuciłem bieg i skierowałem się w stronę wejścia na tor.
Zająłem miejsce niedaleko Pana Króla - Stripa Zawieruchy. Jego niebieski kolor samochody z logiem Dinoco przykuwał uwagę wszystkich zawodników. Każdy chciałby mieć takiego sponsora. Oprócz tego Strip był niezwykle miłym i serdecznym człowiekiem. Od początku mojej kariery i marzeń o wyścigach, był moim wzorem, a teraz byłem w stanie z nim porozmawiać.
Obok mnie mignął zielony kolor. Marek Marucha, pomyślałem od razu. Był on moim najbardziej zaciekłym rywalem. Nienawidziłem zielonego koloru jego auta i kombinezonu, jego uśmiechu, jego wąsów, a w sumie to jego całego.
Podjechałem do niego przy okazji zastanawiając się nad jakąś ciętą ripostą.- Oo patrzcie państwo szanowny McQueen do nas zawitał - Powiedział złośliwie Marucha. Mimo, że kask ma przyciemnianą szybkę mogłem się założyć, że w tej chwili uśmiecha się ironicznie.
CZYTASZ
Find Yoursefl - Cars Pixar AU
FanfictionZygzak McQueen jest wschodzącą gwiazdą Nascaru - jednego z najbardziej znanych i widowiskowych amerykańskich sportów. Młody, bo zaledwie dzwudziestopięcioletni zawodnik z numerem 95 jest istnym fenomenem i posiada na swoim koncie wiele wygranych. Sp...