Chapter 3 "... Friends?"

177 17 2
                                    

Kiedy tylko ruszyliśmy westchnąłem i osunąłem się na podłogę. Odchyliłem głowę do tyłu opierając o auto i spojrzałem na niebo z ledowymi gwiazdami. Nareszcie skończył się ten głupi kompromitujący dzień. Teraz czas na relaks - czyli w moim przypadku pogrzebanie w silniku zastanawiając się co by tu ulepszyć. Dźwignąłem się na nogi i poszedłem na tył przyczepy przy okazji włączając odtwarzacz z moją ulubioną playlistą heavy metalową. Wziąłem niewielką skrzynkę z narzędziami i ruszyła z powrotem do Chevroleta. Nie zdejmowałem kombinezonu, bo w przyczepie jedynym ogrzewanym pomieszczeniem była łazienka. Otworzyłem maskę auta i nie słuchając się mechaników, którzy wyraźnie mi zabronili to robić, zacząłem grzebać w silniku. 

Powoli dochodziła dwunasta w nocy, a ja nadal siedziałem przed moim samochodem i majstrowałem w silniku. Samodzielna poprawa chłodzenia silnika okazała się trudniejsza niż można się było spodziewać. Na szczęście już kończyłem i niedługo będę mógł się położyć spać i odpocząć. Nuciłem pod nosem lecącą w tle piosenkę i na chwilę przerwałem, aby zetrzeć pot z czoła. Nagle, piosenkę przerwał dzwonek do telefonu. Podrzuciłem głowę do góry, jednak okazało się to złym posunięciem, bo uderzyłem się tyłem głowy w maskę samochodu. Przekląłem i sfrustrowany, pocierając bolące miejsce rozejrzałem się w poszukiwaniu telefonu. Jeśli to znów się okażą natrętni fani lub reklamodawcy, przysięgam jak boga kocham zmienię numer. Szybko, jednak zmieniłem zdanie widząc kto do mnie dzwoni. Uśmiechnąłem się i nacisnąłem zieloną słuchawkę. 

- Czy mogę prosić najlepszego kierowcę na świecie? - Spytał dobrze mi znany głos.

- Czy to Harv, najlepszy z agentów? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie i usłyszałem na krótko śmiech po drugiej stronie. 

- Nawet nie wiesz jaki to zaszczyt być twoim agentem, że aż mi żal dupę ściska że dziesięć procent twoich zarobków jest dla mnie - Powiedział jak zwykle ze swoim entuzjazmem i dodał po chwili. - Dotyczy także umów reklamowych i artystycznych ... co robić.

Na moment przystanął, żeby złapać oddech, a po krótkiej chwili znów zaczął mówić w swoim błyskawicznym tempie. 

- Ale był wyścig! Nie widziałem, ale podobno nieźle namieszałeś. Gratulacje!

- Aa dzięki...- Na moment spojrzałem na wyciszony telewizor, w którym akurat puszczali powtórkę końcówki wyścigu. Przewróciłem oczami i ponownie skupiłem się na rozmowie. 

- Słuchaj mam tu dla Ciebie masę biletów, wyślę je twoim przyjaciołom tylko powiedz komu.

- A! Koledzy ... - Urwałem. Do tej pory tak naprawdę lubiłem tylko Mańka... I Harva. W trakcie wyścigów nie miąłem czasu na nawiązywanie przyjaźni, nie licząc dziewczyn z którymi spałem. Westchnąłem i próbowałem się wyratować  z tej sytuacji. - To może...

- Dobra, dobra rozumiem. - Harv nie drążył tematu. - Tyle się tego nazbierało że nie wiesz kogo masz wybrać. Ale żeby soda do głowy ci nie uderzyła pamiętaj o swoim najlepszym przyjacielu.

Nagle mnie olśniło jak dawno nie widziałem się z Harvem.

- Tak! Koniecznie musimy się spotkać! Bo chciałbym Ci... - Zacząłem do niego mówić, ale szybko mi przerwał. 

- Dobra mistrzu musimy kończyć. - Powiedział szybko i rzucił słowa pożegnania nie czekając na odpowiedź. - Tylko nie zapomnij powiedzieć jak Ci poszło. To ja spadam, narka!

Rozłączył się. Na moment przytłoczył mnie smutek, ale tak naprawdę czego się mogłem spodziewać? W końcu Harv ma strasznie dużo pracy i niewiele czasu. Zrezygnowany, rzuciłem telefon na szafkę i ponownie odpaliłem moją playlistę. Westchnąłem i wróciłem do samochodu, który nadal stal z otwartą maską. Do ręki wziąłem klucze i ponownie zabrałem się za grzebanie w silniku, tym razem z mniejszym zapałem.

Find Yoursefl - Cars Pixar AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz