Rozdział 11

2 0 0
                                    

Pov Zofia
M: Bo ty Zosia jesteś adoptowana
Z: co?!?
M: no tak długo to z tatą trzymaliśmy w tajemnicy ale jesteś już dosyć duża, że powinnaś znać prawdę
Z: czyli przez te lata okłamywaliście mnie!?
M: chroniliśmy cię
Z: to ja dziękuje za tą ochronę
Potem wzięłam wisiorek i wybiegłam z domu w płaczu. Pobiegłam do parku i usiadłam na ławkę. Nadal nie mogę w to uwierzyć. To nie są moi prawdziwi rodzice. Ja nie jestem ich biologiczną córką. Trzymam ten naszyjnik w ręku i próbuje sobie coś z dzieciństwa. Nic mi nie przychodzi do głowy. Zaczynam bardziej płakać. Siedzę tak we łzach i nagle widzę, że ktoś siada obok mnie na ławce. Biorę głowę do góry i patrzę a tu Adrian.
A: Zosia? Czemu płaczesz?
Z: dowiedziałam się strasznej rzeczy
A: jakiej?
Z: jestem adoptowana a ten wisiorek jedynie mi został po moich biologicznych rodzicach.
A: naprawdę nie spodziewałem się.
Z: jestem kompletnie załamana. Jak oni mogli to ukrywać przez tyle lat.
A: moim zdaniem powinnaś iść dopytać się rodziców o twoje dzieciństwo
Z: oni nie są moimi rodzicami!
A: są. Oni cię wychowali i cię kochają i martwią się o ciebie
Z: ale ja jestem na nich zła
A:wiem ale to i tak ci przejdzie
Nagle zaczęły nadchodzić ciemne chmury. Zaczęło padać. Szybko z Adrianem pobiegliśmy pod drzewo. Byliśmy cali mokrzy. Nagle Adrian mnie przytula. Patrzymy sobie w oczy. Nagle Adrian całuje mnie w policzek i mówi, że wszystko będzie dobrze.
Z: Adrian czemu mnie całujesz?
A: tylko żeby cię pocieszyć. Nic innego.
Z: no dobrze bo ja na razie nie chce żadnej miłości.
A: wiem, nawet mi to do głowy by nie przyszło.
Z: dobra to ja wracam do domu
A: pa
I nagle zaczęłam biec do domu bo zaczynało bardziej padać.

Pov Adrian
Zosia jest adoptowana. Ale dziwnie. Przykro mi się zrobiło kiedy Zosia powiedziała, że nie chce zadniej miłości. Chyba ona nic do mnie nie czuje. Chyba muszę o niej zapomnieć.

Pov Zofia
Wchodzę cała mokra do domu. Mama przychodzi z ręcznikiem. Nagle zaczynam rozmowę.
Z: mam do ciebie kilka pytań
M: dobrze usiądź
Z: ile miałam lat jak mnie adoptowaliście?
M: 3
Z: wiesz kim są moi adoptowani rodzice?
M: nie
Z: chciałabym ich poznać
M: to musielibyśmy jechać do tego domu dziecka w którym cię adoptowaliśmy.
Z: a gdzie on jest?
M: on jest w Buenos Aires
Z: co?
M: tak mieszkaliśmy tam z tatą 5 lat
Z: czyli ja nie jestem Polką?
M: jesteś w 100%. Tylko byłaś adoptowana tam
Z: musimy tam pojechać.
M: ale ja nie mogę tak hop siup być w Buenos Aires. Zosia ja i tata mamy prace a ty masz szkołę i treningi. Niedługo masz ten konkurs.
Z: wiem, ale jak dasz radę z wolnym to daj znać.
M: dobrze
Z: i tak wogule to ty jesteś moją mamą bo mnie wychowałaś i tata też. Kocham cię mamo.
M: ja ciebie też kocham skarbie. Idź się przebierz. Jesteś cała mokra.
Z: dobrze już idę

Siemaneczko ziomeczki!
Jak myślicie Zosia poleci z rodzicami do Buenos Aires?

Miłość na wrotkach Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz