-5-

7 1 0
                                    

- Co ty robisz?! Chcesz nas zabić?!!! - wydarłam się na niego, a on tylko się zaśmiał. Pokiwał głową przecząco...- Zaczynasz mnie przerażać - powiedziałam cicho.
Przerażona siedziałam cicho, do póki nie skapnęłam się że wcale nie jedziemy w dobrym kierunku. Zaczęłam się poważnie bać.
- Gdzie Ty ulicha jedziesz?! - syknęłam troszkę za ostro... Po moich ostrych słowach chłopak zjechał na pobocze. - Wyjaśnisz mi w końcu co się tu ulicha dzieje?! - Janek milczał, tak jakby układał sobie w głowie co ma mi powiedzieć. Czekalam jeszcze chwilę w ciszy, nie spieszyło mu się z wyjaśnieniami. Więc wysiadłam z samochodu nie oglądając się za siebie. Ruszyłam pewnym krokiem nie wiedząc wcale w którą stronę się udać. Szłam tak chwilę poboczem po czym odwróciłam głowę w stronę samochodu, z którego szybko wysiadł mój wybawca. Szybko odwróciłam wzrok. I przyspieszyłam kroku. W net mnie dogonił... Powiedział krótko
- Załóż sweter, zmarzniesz. - wtedy zdałam sobie sprawę że wiatr dość mocno wieje i faktycznie jest zimno. Założyłam miękki sweterek chłopaka. Patrząc na niego czekalam aż kontynuluje swoją wypowiedź. Nagle odwrócił wzrok od moich oczu. Speszylam się tym i wbiłam wzrok w asfalt, na którym zaczęły się pojawiać ciemne plamki ~krople deszczu.. No świetnie, tego brakowało... Złapał mnie w pasie jedna ręka i szybkim krokiem ruszyl ku autu. Postawił mnie odworzyl drzwi od strony pasażera i powiedział - Wsiądź... Proszę... - wzrok miał błagalny, a że nie lubię deszczu posłuchałam i wsiadłam. Zamknął drzwi i sam usiadł za kierownicą. W tym momencie rozpadało się bardzo mocno..
-Chcesz mi coś powiedzieć?... - zapytałam nie patrząc na niego. Dwoma palcami sprawił że patrzałam mu prosto w oczy... Zaczęłam się w nich topić,.. Ale to było przyjemne topienie się nie chciałam by cokolwiek teraz przerwało tę sekundy wieczności... Bezmyślnie palnęłam - Powiedz mi co się dzieje... - jego oczy posmutniały, już nie było w nich iskry szczęścia, która wesoło tańczyła po jego pięknych czarnych oczach.. Otworzył usta, żeby zacząć coś mówić.
- Nie mogę Ci teraz wszystkiego powiedzieć... - teraz patrzał w moje oczy ze szczerą czułością - Mogę Ci powiedzieć że cholernie się bałem ze juz Cię nie zobaczę...
- Dlaczego... Przecież się nawet nie znamy... - zaciekawiło mnie to co powiedział. Więc spróbowałam coś jeszcze od niego wygiągnąć. - Co jeszcze powinnam wiedzieć? - Chwilą ciszy która wydawała się nigdy nie kończyć.. Nagle ustała.
- zawiozę Cię do domu, bo już jest późno. Zaraz rodzice będą się martwić o Ciebie. - urwał nie odpowiadając na moje pytanie.
Czy kiedykolwiek się dowiem co miał na myśli?
Czemu go przerażało to że może mnie stracić.?
Coraz więcej pytań nasuwało mi się do głowy, a żadne z nich nie miało odpowiedzi.
Dojechaliśmy w końcu pod mój dom, wysiadł z samochodu, obszedł go by otworzyć mi drzwi, nie zauważyłam że trzymał parasol który juz był otwarty bym mogła wysiąść bez żadnego problemu. Widział że już ledwo patrzę na oczy więc złapał mnie pod ramię. I wprowadził na posesję, dalej mnie prowadząc weszliśmy do domu, gdzie bez żadnego słowa odrazu powędrował ku schodom prowadzącym na piętro gdzie były 2 pary drzwi i schody prowadzące na strych. Odrazu bez żadnego pytania otworzył drzwi mojego pokoju. Zaprowadził mnie do łóżka odwiedzając moją torebkę na wieszak. Zdjął moje buty i położył mnie w łóżku przykrywając kocem. Zasypiając wymamrotałam tylko
- Zostań... - wtedy przeniosłam się do krainy snów.
Przebudziłam się bo zachciało mi się pić. Na stoliku stała szklanka z wodą, napila się i poszłam dalej spać. Już więcej się nie budziłam.
O 10:00 obudziła mnie mama mówiąc że jadą do pracy z ojcem, i będą dopiero wieczorem. Kiwnęłam głową i jeszcze poszłam spać.

Jakoś po 12  zaczął dzwonić mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Olki olalam to i poleżałam jeszcze chwilę po czym zebrałam się z łóżka wyjęłam bieliznę i poszłam do łazienki wziąść prysznic. Stałam tak pod prysznicem dobrą godzinę a chłodna woda spływała po moim ciele. Zostawiając ciarki. Wykąpałam się umyłam włosy i w końcu wyszłam.
Wzielam telefon i zobaczyłam że mam z 20 nie odebranych połączeń od Olki i parę wiadomości. Weszłam w skrzynkę
3 wiadomości od Ola :
1wsza z nich brzmiała "i co dotarłaś do domu?", kolejna "Martyna martwię się czy dotarłaś do domu. Miałaś mi dać znać. Ps ja już jestem w domu, kc." i ostatnia "słyszałam że ten koleś cię odwiózł do domu, nawiasem mówiąc fajny z niego gość. Daj znać jak się obudzisz :*"
I jedna od nieznanego mi numeru. "hej, zapomnij o wszystkim o czym ci mówiłem w nocy."
Dziwna wiadomość... Lepiej żebym nie rozmyślała teraz o tym.
Postanowiłam oddzwonić do Oli i umówić się z dziewczynami na jakiś obiad.
Olcia przystała na mój pomysł reszta też była na tak. U gadalysmy się w naszej ulubionej restauracji na godzinę 16:00.
Otworzyłam moją garderobę i zaczęłam się zastanawiać co założyć. Wybrałam sukienkę jako że pogoda dopisywała, było bardzo ciepło to wzielam sweterek z łóżka. Szary sweter którego nie znałam - męski - powąchałam go i wszystkie wspomnienia z nocy wróciły... A nawet więcej... Doznałam deja vu.... Tak jakby to już się kiedyś wydarzyło...
Usiadłam zdumiona ma łóżku trzymając sweter... Zamyśliłam się.

Ocknelam się gdy już była godzina 15:30 szybko pomalowałam się spielam niezgrabnie włosy w luźny kucyk wzielam torebkę i sweter wybiegłam z domu omijając mojego kochanego psa. Zamykając furtkę biegiem ruszyłam w stronę nadjeżdżającej taxi. Powiedziałam taksówkarzowi żeby mnie zawiózł do restauracji i chwilę później byłam już na miejscu.

Dziewczyny siedziały przy naszym stoliku przeglądając menu.
Pospiesznie zajęłam miejsce obok Natalki. Wieszając torbę ze swetrem chłopaka. Postanowiłam po spotkaniu z dziewczynami zadzwonić do niego i oddać mu sweter.

Skazani Na Siebie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz