-Czy wszystko jest wporzadku?.... - zapytał aksamitym glosem, który mogłabym przysiądz że znam od lat..
- T.... Tak... - powiedziałam dalej w szoku -... Chyba wszystko wporzadku.. - po czym złapałam się za szyję, która bolała. Od ścisku tamtego typa- Dziękuję... - powiedziałam i w tym momencie Olka się znalazła obok mnie.
- Co się stało? - dopytywała
- Ola.... - chciałam wyjaśnić przyjaciółce co się właściwie stało, zanim zdążyłam zacząć swoją opowieść ubiegł mnie aksamitny głos czarnowłosego...
- witaj. Aleksandro. Mam na imię Janek. - kontynuował mimo otwierającej się buzi Olki - jak pewnie widziałaś, Twoją koleżankę Martynę - tu pokazał mnie dłonią - zaczął nagabywać jeden z gości klubu, po mimo tego że Martynka mówiła mu iż ma ją zostawić w świętym spokoju to nie dał za wygraną. Już nie musisz się martwić o przyjaciółkę. On już więcej nie będzie się wam narzucał.
- Przecież on to może zgłosić na policję - wypaliłam do naszego rozmówcy lekko poirytowana. Na co Janek uśmiechnął się nonszalancko, spojrzał głęboko w moje oczy i odpowiedział.
-Spokojnie, nie musisz się o to martwić. Nigdzie tego nie zgłosi. - powiedział to zupełnie pewnym tonem.
Popijając wodę którą dał mi Janek powiedziałam do Oli
- Olcia.. Zbierajmy się już do domu.. - widziałam wyraźne niezadowolenie w jej oczach, ale nie miałam już najmniejszej ochoty być w tym klubie.
-Martyna.... Proszę.... A może zmienimy lokal? I jeszcze pobawimy się?... - dopytywała z nadzieją w głosie. Więc postanowiłam że sama wrócę do domu, a ona niech się jeszcze bawi.
- Wiesz co.. Zróbmy to w ten sposób, ja już uciekam do domu, a Ty daj mi znać jak będziesz wracała. Ok? - widziałam wyraźne zadowolenie w oczach Olki. Kiwnela tylko głową na zgodę.
Kompletnie zapominając że obok czeka chłopak który uratował mnie z opresji. Przytuliłam mocno przyjaciółkę po czym życzyłam jej milej zabawy obróciłam się na piecie i wkarowalam w Janka.
- Przepraszam, i jeszcze raz dziękuję za ratunek.. - skinął głową, po czym zdjął zwój sweter i nakrył mnie nim...
Cudownie pachniał. Zapach był mi znajomy, aczkolwiek nie wiedziałam skąd znam właśnie ten zapach, to nie był żaden znany mi perfum których używają chłopcy z naszej szkoły, ani nie wydawał się być płynem do płukania... Gdy już przestałam się zastanawiać skąd znam ten cudowny zapach, otrzeźwiałam.
- Nie mogę go pożyczyć. Nie będę miała jak Ci go oddać... - zaczęłam, Janek nic się nie odezwał tylko przyłożył mi palec do ust na znak żebym nic nie mówiła. Byliśmy już wtedy na dworze. Spojrzał na mnie opiekuńczym, pełnym namiętności, zmartwionym spojrzeniem. Po czym przytulił mnie tak jakby bal się że to ostatni raz... Że ostatni raz czuje mój zapach, dotyka mojej skóry...
Pocałował moje włosy.... Nie wiedząc co się dzieje odsunęłam się od niego. I spojrzałam pytająco... Wyczytał moje nieme pytanie i zaczął mówić bez ładu i składu..
- tam w tym klubie.... Bałem się że to już koniec... Że już Cię nie zobaczę - w jego oczach malował się ból i cierpienie. Szczęka chodziła nerwowo zaciskając zęby to je rozluźniając... Było w nim coś tajemniczego...
- Co chcesz przez to powiedzieć?... - spytałam niepewnie. Nie wiedząc tak naprawdę co kryje się za tym wszystkim...
- Chodź odwiozę Cię do domu, tu nie jest zbyt bezpiecznie. - pociągnął mnie w stronę czarnego, sportowego samochodu. Gdy otworzył drzwiczki stanęłam nie wiedząc czy mogę mu zaufać, lecz dziwne było to że nie czułam stresu jak zawsze gdy coś się działo...
Czułam spokój, spokoj i bezpieczeństwo...
Wsiadłam. Zamknął drzwi za mną, po czym okrążył samochód i usiadł za kierownicą. W drodze do domu nie odezwał się ani jednym słowem...
Zaczęłam się czuć jak w jakiejś ukrytej kamerze, kiedy wysiądę z samochodu ktoś krzyknie "mamy cię! Jesteś w ukrytej kamerze.. Patrz tam!" wskazując mi kamezyste wraz z kamerą i innymi przyrządami.
- Jedz na osiedle diamentowe, tam mieszkam. - rzuciłam widząc że dalej jest zdenerwowany, a prędkość z jaką jechaliśmy nie zostawiła by z nas nic gdybyśmy się zderzyli z drzewem.
-Wiem... - odpowiedział krótko.
Zaczęłam się zastanawiać skąd on wiedzial jak mam na imię, i gdzie mieszkam.... Zdziwiło mnie to i lekko zaniepokoiło... Nagle zachamował. Ucieszyłam się że zapiełam pasy, bo w przeciwnym wypadku przeleciała bym przez szybę zostawiając mokre plamy krwi.
- Co ty robisz?! Chcesz nas zabić?!!! - wydarłam się na niego, a on tylko się zaśmiał. Pokiwał głową przecząco...- Zaczynasz mnie przerażać - powiedziałam cicho....
CZYTASZ
Skazani Na Siebie
Gizem / GerilimTa historia opowiada o miłości z różnych światów... O przyjaźni silnej jak bokser na ringu stający do walki z przeciwnikiem... Wielu chwilach grozy, ale także chwilach szczęśliwych.... O namiętności rodem z książki 50 twarzy greya... Miłości przerad...